Wiele lat temu na łamach tygodnika Kultura pewien krytyk napisał : …decydujący, wybitnie niemiecki element, który wskazuje u niego na głębszą tradycję – to upodobanie do niejasności, zainteresowanie tym co tajemnicze i niesamowite, skłonność do metafizyki i utopijnych wizji. To Kiefer – malarz, który połączył dziewiętnastowieczne przeczucie że świat umiera, z czymś, co nazwalibyśmy miłością do pamiątek nrodowych…
Anselm Kiefer pochodzi z Donaueschingen w Niemczech. Urodził się u schyłku wojny, bo w 1945 roku. Jest, obok Jospeha Beuysa, najważniejszym artystą współczesnej sztuki.
Zarzuco mu kiedyś propagowanie niemieckiego żaru. Cokolwiek o tym żarze można dziś sądzić. To było trzydzieści lat temu. Wtedy ktoś mówił o odgrzewaniu nacjonalizmu. Ktoś inny, że to tylko mit, kadry historii, a cała reszta to narracja widzów.
Namalował wtedy : Początek, Rozpad i Zmartwychwstanie. A także Izis i Ozyrysa. To oczywiście metafory. Tak samo jak Saturn. Wedle wierzenia uwalniał on Górę od Dołu i w ten sposób symbolizował Zmartwychwstanie. Kiefer namalował chmury z ołowiu. A przecież ołów jest symbolem wyjścia Izraelitów z Egiptu. Ołów jest też przyporządkowany Saturnowi. W ten sposób rzymski bóg został przybranym bogiem teutońskich rycerzy.
Taki jest Anselm Kiefer, skomplikowany z pozoru, ale i przewidywalny zarazem. Trzeba go tylko umieć rozszyfrować. Bo tam jest wszystko razem : historia, mitologia, poezja, osobiste wspomnienia, literatura.
Tak jak w Teutoburskim lesie. Tam rozegrała się wielka bitwa. W roku 9 naszej ery Germanie rozbili Rzymian, a bohaterem tych pierwszych został Arminius, zwany niekiedy Hermannem.
Bo to Hermann był bohaterem niemieckich poetów i malarzy. Kojarzył przecież starą gotycką duszę. U Kiefera w tamtym lesie spotkali się najwięksi Niemcy. Wszyscy w prostej linii od Hermanna. A więc : Rainer Maria Rilke, Alfred von Schlieffen, Johann Gottlieb Fichte, Carl von Clausewitz, Gebhard Blücher czy Martin Heidegger. Filozofowie, poeci, generałowie.
Teraz Kiefer jest Francuzem. Mieszka w le Marais w sercu Paryża. Maluje słoneczniki i czyta Victora Hugo. Wciąż szuka odpowiedzi na pytania dotyczące podstawowych prawd.
Tak jak u Dostojewskiego, który towarzyszy mu od młodości.
Książki…
Bo Kiefer tworzy też książki. Są, w jego przypadku i w sensie artystycznym, rodzajem instalacji, niemal rzeźbą.
Ale to są jednak książki. Prawdziwe. Nie tylko w formie. Otwarte i z treścią rzuconą widzowi w twarz. Z całą swoją metaforyką, poezją, zdaniami, układającymi historie, albo wręcz obrazami.
Bo książka żywiła jego artystyczną duszę już wiele lat temu. Miał swoich bohaterow intymnych jak Paula Celana, żydowsko-rumuńsko-niemieckiego poetę. Jego Der Sand aus den Urnen zadomowił się w umyśle Kiefera na zawsze.
Książka to życie. Jestem pisarzem, mówi artysta…
Książki Kiefera, podobnie jak jego malarstwo gromadzą wyłącznie myśli. Farba na obrazach jest jak ta drukarska, do przenoszenia treści…