Zarówno Prezes TK, prof. Andrzej Rzepliński jak i Premier Beata Szydło, mówią już o „kompromisie”. W zasadzie to dobry znak. Kompromis jest rzeczą cenną, zwłaszcza gdy stanowiska są tak bardzo spolaryzowane. Ale musi to być kompromis w ramach Konstytucji, a nie pójście na kompromis z Konstytucją.
Filozof prawa i konstytucjonalista, publicysta, bloger
Swoją wizję kompromisu Premier Szydło ma zaprezentować dzisiaj (w czwartek). Z kolei swój kompromis zarysował Prezes Rzepliński wczoraj, w ważnym wywiadzie w Rzeczpospolitej. Jego główną tezą jest to, że z obecnego poziomu 18 „sędziów”, do konstytucyjnej piętnastki będzie można dojść stopniowo, w miarę kończenia się kadencji obecnych sędziów.
Ta konstrukcja jest jednak kompromisem z Konstytucją, a nie kompromisem konstytucyjnym, gdyż przyjmuje prawomocność wyboru „trójki PiS-owskiej”, czyli sędziów wybranych na miejsca, które już były prawidłowo obsadzone – o czym przesądził m.in., sam TK. Gdy nie ma wakatów, wybór jest bezprawny. W odróżnieniu od późniejszej „dwójki PiS-owskiej”, która została powołana na miejsce sędziów, nieprawidłowo wybranych przez większość PO-PSL w poprzedniej kadencji, wcześniejszej „trójce” PiS-owskiej mandaty zwyczajnie się nie należą. Choć - bezprawnie – przyjął od nich ślubowanie Andrzej Duda.
Jedyny możliwy, zgodny z Konstytucją kompromis jest taki, że w TK zasiadać będzie zarówno wcześniejsza „trojka PO-wska” jak i późniejsza „dwójka PiS-owska”. Ale już od połowy przyszłego roku zaczną zwalniać się szybko wakaty w Trybunale i nic nie stoi na przeszkodzie, by PiS powoływał, w normalnym, sejmowym trybie - na te miejsca panów z obecnej „trójki PiS-owskiej” Będzie jakoś musiał wytłumaczyć Sejmowi, dlaczego np. pan Muszyński (ten od rechotu po śmierci Władysława Bartoszewskiego) jest najlepszym spośród wszystkich prawników w Polsce – ale zapewne Prezes nie będzie miał kłopotu z przekonaniem swojego klubu. A potem już zadziała maszynka do glosowania.
Będzie to rozwiązanie zgodne z Konstytucją, acz kompromisowe – bo w ramach rozmaitych, dopuszczalnych interpretacji Konstytucji, wybrana zostanie ta, która przemawia za prawomocnością wyboru „dwójki PiS-owskiej” (sam Prezes Rzepliński wspomina w „Rz”, że można mieć co do tego wyboru wątpliwości). Pozostawienie PiS-owskiej trójki w pozycji właściwie wybranych sędziów TK, jedynie oczekujących na swoją kolejkę – jest kompromisem z Konstytucją. Prezes Trybunału nie powinien na to iść.