Przypomnijmy, że prof. Marian Zembala zmarł 19 marca. Ciało, w jego domu w Zbrosławicach, znalazła rodzina, która też wezwała policję. Zmarłego lekarza znaleziono w basenie przy jego willi. Znaleziono też list, który prawdopodobnie zostawił. Prokuratura informowała, że nie wyklucza w tym przypadku samobójstwa.
– Dzisiaj będą wstępne wyniki sekcji zwłok. Nie wiadomo jednak czy rodzina zezwoli na informowanie mediów o wynikach tej sekcji. Nie jest to informacja publiczna, którą bezwzględnie należałoby podać – mówi naTemat Joanna Smorczewska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Co do samego dnia śmierci profesora, rzeczniczka wyjaśnia, że 19 marca, w związku z ujawnionym ciałem zmarłego, została wezwana policja. Było to zawiadomienie ze strony rodziny.
– Były wykonywane czynności przez prokuratora i funkcjonariuszy policji z Tarnowskich Gór. Zostały zabezpieczone ślady, dowody. Zaplanowano sekcję zwłok. Nie udzielamy żadnych informacji szczegółowych dotyczących sprawy z uwagi na dobro tej sprawy i dobro śledztwa oraz charakter tego postępowania – podkreśla Joanna Smorczewska.
Pytana o to, dlaczego śledztwo zostało wszczęte z artykułu mówiącego o pomaganiu lub namawianiu do samobójstwa tłumaczy, że w prokuraturze jest taka zasada, że jeśli wykonuje ona czynności procesowe, a jest nimi przesłuchanie świadków czy sekcja zwłok, to postępowanie musi być wszczęte na podstawie przepisu, który jest "najbliżej” tego zdarzenia.
To absolutnie nie oznacza, że mamy jakiekolwiek przypuszczenia, że ktoś mógłby panu profesorowi "pomóc” w kwestii takiego wyboru zakończenia swojego życia. Zwyczajnie postępowanie musi być wszczęte.
Podkreśla, że samo wszczęcie w tym kierunku nie powinno powodować przypuszczenia, że prokuratura ma podejrzenia, że tu ktokolwiek pomógł lub nakłonił zmarłego do samobójstwa.
– Wszczęcia postępowania z konkretnego przepisu wymaga prawo. Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam tym informacjom, które pojawiają się w przestrzeni medialnej odnośnie ewentualnego nakłaniania lub pomagania w samobójstwie. Prokuratura nie udziela tu szerszych informacji – mówi nam Joanna Smorczewska.
Przypomnijmy, że prof. Marian Zembala, były wieloletnim dyrektorem Śląskiego Centrum Chorób Serca, w przeszłości był też ministrem zdrowia. Wszyscy pamiętaj również, że był członkiem zespołu prof. Zbigniewa Religi, który dokonał pierwszej udanej transplantacji serca w Polsce, w 1985 r.
Profesor od 2018 r. poruszał się na wózku inwalidzkim. Niepełnosprawność była wynikiem rozległego udaru jakiego doznał. Jednak lekarz nie wycofał się całkowicie z życia zawodowego, nadal szefował Śląskiemu Centrum Chorób Serca, występował publicznie.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, profesor chciał, żeby kierowanie kliniką kardiochirurgii przejął po nim syn - Michał, który został szefem oddziału w szpitalu. Niestety między synem prof. Zembali a lekarzami pracującymi w Centrum dochodziło do konfliktów. Wielu lekarzy odeszło z pracy. Dzień przed śmiercią profesora, jego syn prof. Michał Zembala otrzymał wypowiedzenie z funkcji koordynatora kardiochirurgii w SCCS.
Czytaj także: https://natemat.pl/402519,nie-zyje-prof-marian-zembala