nt_logo

Uchodźcy z Ukrainy nie "szturmują" aptek. Jednak zapotrzebowanie na leki na pewno wzrośnie

Beata Pieniążek-Osińska

23 marca 2022, 16:31 · 4 minuty czytania
Rynek leków w naszym kraju, w obliczu wojny w Ukrainie, jest bezpieczny - zapewnia wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski. Na razie resort nie zna jednak skali wzrostu zapotrzebowania na leki, jaki może nastąpić w związku z przybyciem do Polski już ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy. Na granicy nikt przecież nie pyta uchodźców o to, na co chorują i jakie biorą leki. To okaże się niedługo.


Uchodźcy z Ukrainy nie "szturmują" aptek. Jednak zapotrzebowanie na leki na pewno wzrośnie

Beata Pieniążek-Osińska
23 marca 2022, 16:31 • 1 minuta czytania
Rynek leków w naszym kraju, w obliczu wojny w Ukrainie, jest bezpieczny - zapewnia wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski. Na razie resort nie zna jednak skali wzrostu zapotrzebowania na leki, jaki może nastąpić w związku z przybyciem do Polski już ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy. Na granicy nikt przecież nie pyta uchodźców o to, na co chorują i jakie biorą leki. To okaże się niedługo.
W związku z napływem ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy zapotrzebowanie na leki w Polsce wzrośnie. Na razie trudno oszacować skalę, ale wiadomo, że dotyczyć to będzie m.in. leków dla dzieci. Wojciech Olkusnik/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Po tym jak 24 lutego rozpoczęła się wojna w Ukrainie, a polską granicę zaczęli przekraczać uchodźcy z tego kraju uciekając przed rosyjskimi atakami, pojawiały się pytania o bezpieczeństwo naszego kraju, w tym również bezpieczeństwo lekowe.


W pierwszych dniach wojny Polacy wykupywali z aptek popularne leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe czy materiały opatrunkowe, aby przekazać je uchodźcom docierającym na polską granicę, wysłać do Ukrainy lub ewentualnie doposażyć "na wszelki wypadek" swoje domowe apteczki. Z półek w aptekach znikał też początkowo płyn Lugola.

Bezpieczeństwo lekowe naszego kraju, to jeden z istotnych aspektów tego, jak wojna w Ukrainie wpływa na sytuację w Polsce. Podczas posiedzenia sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych poruszano właśnie ten temat.

Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski podkreślał, że zabezpieczenie leków dla pacjentów, którzy potrzebują terapii w Polsce jest bardzo istotne. Przedstawił też informację o tym, jaki obraz sytuacji ma resort po rozpoczęciu wojny na Ukrainie.

Po rozpoczęciu wojny na Ukrainie widzimy, że te dwa, trzy rynki ewentualnych dostaw, które zostały zablokowane, rynek ukraiński, białoruski i rosyjski, praktycznie nie stanowiły dla Polski istotnego wkładu w produkcję, w łańcuchy dostaw produktów leczniczych do Polski. W związku z tym nie stanowi to dla Polski problemu.Maciej Miłkowkiwiceminister zdrowia

Jak podkreślał, "mieliśmy kilka produktów produkowanych w tych krajach, ale są to produkty o nieistotnym udziale w sprzedaży". Zapewnił więc, że "w tym zakresie sytuacja nie wpływa na polskie bezpieczeństwo lekowe".

Jako polscy pacjenci nie musimy się też martwić - przekonywał wiceminister - o dostawy leków z pozostałych krajów.

- Nie ma też problemu jeśli chodzi o dostępność produktów leczniczych z krajów trzecich czy z Unii Europejskiej - stwierdził. Dodał, że nadal zagwarantowana jest pełna dostępność.

Produkcja w Polsce bezpieczna

Wskazywał, że także produkcja leków na terenie Polski nie jest zagrożona.

- Trzeci bardzo istotny rynek, to rynek produkcji leków w Polsce (...). Tu również nie widzimy problemu, a produkcja jest realizowana w pełnym zakresie - mówił. Ponadto - jak przekonywał - wiele inwestycji w produkcję lekową jest w trakcie realizacji.

- Każda firma działająca w Polsce jest na jakimś etapie rozbudowy, rozwoju swoich mocy produkcyjnych. Także rynek tu jest wzrostowy - ocenił.

Bieżący monitoring

Przypomniał, że resort zdrowia od kilku lat ma pełny wgląd w rynek dostępności leków dzięki Zintegrowanemu Systemowi Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi. Pozwala to na podgląd całego łańcucha dostaw: od producenta, po dostawy do aptek i szpitali oraz sprzedaż w aptekach.

Według wiceministra, poza pierwszym okresem po 25 lutego, gdy był odnotowany minimalny pik sprzedaży w aptekach, nie widać "żadnego gwałtownego ruchu w zakresie wzrostu sprzedaży leków". To samo dotyczy łańcucha szpitalnego.

Dostępność leków jest stale monitorowana. W ministerstwie działa też specjalny zespół ds. monitorowania dostępności produktów leczniczych, który spotyka się co dwa miesiące.

Zespół otrzymuje też informacje od producentów m.in. o planowanych wstrzymaniach w obrocie, aby móc analizować takie sytuacje i na bieżąco ustalać strategię działania z konsultantami krajowymi. W pracach zespołu biorą udział przedstawiciele Naczelnej Rady Lekarskiej oraz Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Ponadto specjalny elektroniczny system pozwala też na weryfikację na bieżąco sprzedaży leków na receptę w aptekach. Resort może otrzymywać raporty po każdym dniu.

Można spodziewać się wzrostu zapotrzebowania na leki

Wiceminister odniósł się też do kwestii ewentualnego wzrostu zapotrzebowania na leki w związku z napływem do Polski ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy.

Wiedząc, że mamy istotną liczbę obywateli z Ukrainy można spodziewać się proporcjonalnego wzrostu, szczególnie leków pediatrycznych. Na razie jednak takich wzrostów nie widać.Maciej Miłkowskiwiceminister zdrowia

Wiceminister zapewniał w tym kontekście, że mamy jako Polska pewne rezerwy strategiczne również w zakresie leków, za które odpowiada Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych. Dodał, że sytuację trzeba stale obserwować, ale problemów na razie nie widać.

Wyjaśnił, że na razie trudno jeszcze przewidzieć dokładnie na jakie leki wzrośnie zapotrzebowanie.

- Na dziś jeszcze tego nie wiemy. Nie zbieramy informacji przy przekraczaniu granicy, kto i na co jest chory? - wyjaśnił.

Dodał, że dopiero, gdy uchodźcy zaczną zgłaszać się do lekarzy NFZ w Polsce, będzie pełniejsza informacja w tym zakresie.

- Będziemy je zbierali i analizowali z branżą farmaceutyczną, aby wiedzieć, gdzie jest możliwe większe zapotrzebowanie - podkreślił M. Miłkowski.

Substancje czynne nadal głównie z Azji

Przedstawiciele producentów leków przekonywali, że powinniśmy zabezpieczyć produkcję substancji czynnych w Polsce. Zgodzili się jednak z wiceministrem, że nie jest możliwa produkcja w Polsce wszystkich substancji i leków.

Wiceminister podkreślał, że nie można "skupić się na wszystkim". Jednocześnie przyznał, że substancje aktywne do produkcji leków są kupowane najczęściej w Azji, a nie w Unii Europejskiej, ponieważ producenci chcą mieć jak największą rentowność.

Maciej Miłkowski zapewniał, że współpraca co do planowania zapasów i dialog z producentami leków będą ze strony resortu jak najszersze.