nt_logo

Zadzwoniłam na infolinię dla palaczy i powiem wam, czy ta rozmowa jest cokolwiek warta

Karolina Pałys

27 maja 2022, 08:36 · 6 minut czytania
Próbowaliście kiedyś rzucać palenie? Ja tak. I właściwie mi się udało. Jest tylko mały szkopuł: “właściwie” oznacza, że nie palę codziennie, tylko od czasu do czasu. Od imprezy do imprezy. No dobra, czasem od jednego stresującego spotkania do drugiego. Może jeszcze czasem na spacerze z psem. Ale rzadko. I po ciemku. To się w ogóle liczy?


Zadzwoniłam na infolinię dla palaczy i powiem wam, czy ta rozmowa jest cokolwiek warta

Karolina Pałys
27 maja 2022, 08:36 • 1 minuta czytania
Próbowaliście kiedyś rzucać palenie? Ja tak. I właściwie mi się udało. Jest tylko mały szkopuł: “właściwie” oznacza, że nie palę codziennie, tylko od czasu do czasu. Od imprezy do imprezy. No dobra, czasem od jednego stresującego spotkania do drugiego. Może jeszcze czasem na spacerze z psem. Ale rzadko. I po ciemku. To się w ogóle liczy?
Fot. 123rf.com / lightfieldstudios

Żarty żartami, ale chyba każdy, nawet okazyjny, palcz zna na pamięć takie “czułe słówka”, jak: “Nie pal tyle”, “Nie pal w domu”, “Fuj, śmierdzi”, “No weź, po co ty w ogóle palisz?” I nie ważne, czy wypalacie dwie paczki dziennie, czy tylko “jednego do piwka”, słysząc kolejny komentarz dotyczący swojego nałogu być może coś w was drgnie.


I jeśli zdarzy się, że będzie to akurat struna poczucia winy, możecie zacząć nucić znaną melodię pod tytułem: “A może by tak rzucić? Znowu?”

Może warto spróbować? W końcu czas nie stoi w miejscu i, mimo że nie wypalam już 20 papierosów dziennie, jak w czasach studenckich, ani nawet dziesięciu, jak wtedy, gdy zaczynałam pierwszą pracę, to jednak nawet te kilka sztuk, raz na jakiś czas, uwiera — fizycznie lekko, psychicznie nieco bardziej. Bo niby czemu nie potrafię nie palić w ogóle? Po co mi to?

Cóż, może nie staram się wystarczająco usilnie, a może po prostu nie znam dobrego patentu. Być może istnieje strategia 12 kroków dostosowana do potrzeb palaczy, ja jakimś cudem nigdy o niej nie słyszałam? Może powinnam odszukać grupę wsparcia i zacząć zwierzać się ze swoich nikotynowych rozterek? Nie mam pojęcia. Ale wiem jak to sprawdzić.

Wpisuję w Google: “Jak rzucić palenie”. I wiecie co wyskakuje jako pierwsze?

Jakrzucićpalenie.pl: łatwo i przyjemnie?

Oczywiście, że gdybym była twórcą ogólnopolskiego programu antynikotynowego, wykupiłabym taką domenę. Punkt za przezorność dla decydentów. Pytanie tylko, jakie treści wypełniają tego rodzaju stronę?

Na samym środku pojawia się numer Telefonicznej Poradni Pomocy Palącym. Zadzwonię tam za moment. Najpierw sprawdzę jednak, co kryje się w innych zakładkach.

Trzeba przyznać, że materiałów załadowano tu sporo: rozwijając dowolną z zakładek naszym oczom ukazuje się pokaźna lista tematów. Klikam w te, które brzmią najbardziej zachęcająco. “5 sposobów na rzucenie palenia bez tycia”. Chyba mam waszą uwagę?

Niestety, zamiast przydatnych rad, tekst oferuje nam porcję frazesów. “Nawyk palenia zastąp lubianą przez siebie aktywnością” - instruuje autorka tekstu, dodając, że oczywiście nie może to być aktywność zwiększająca nasz bilans kaloryczny. Jedzenie hot dogów na czas odpada. Może chociaż słonecznik?

Rzucając palenie nie przytyjemy również jeśli: “zadbamy o bilans energetyczny”, będziemy jeść regularne posiłki, ruszać się więcej niż dotychczas, pić przepisowe 1,5 l wody i… a nie, już mamy pięć złotych zasad, Musi wystarczyć.

Co oczywiste, przy moim “mizernym” bilansie, kwestie związane z zastąpieniem 20 papierosów dziennie dwudziestoma bajaderkami raczej nie spędzają mi snu z powiek. Jeśli jednak należycie do tych, którzy podświadomie lub świadomie nie wychodzą z nałogu ze strachu przed wahaniami wagi na rzućpalenie.pl znajdziecie więcej krzepiących porad. Wystarczy poszukać:

“Problem podjadania można rozwiązać przygotowując: pokrojoną w paski marchewkę lub inne warzywa, bezcukrowe gumy do żucia, niewielkie porcje posiłków”

Kurczę, czy to może być aż tak proste? Na rządowej stronie znajduję też sugestię, jakoby “problem odruchu sięgania po papierosa pozwala łatwiej pokonać słomka lub wykałaczka trzymane w ustach lub w dłoni”. Cóż, jeśli całą ideę palenia rzeczywiście sprowadzimy tylko i wyłącznie do odruchu trzymania czegoś w dłoni, to może miałoby to sens. Niestety, wykałaczka nie mieści się w moich standardach, jeśli chodzi o modne akcesoria na ten sezon. Spasuję.

Polecam przekopanie się przez zasoby jakrzucicpalenie.pl, bo można tu znaleźć więcej podobnych perełek. Polecam na przykład esej o chwytliwym tytule: “Miłość i rzucanie palenia w czasie zarazy”. Z drugiej strony, trzeba oddać autorowi sprawiedliwość: w tym morzu infantylizmu pluskają się również treści niezwykle wartościowe, całkiem dobrze tłumaczące mechanizmy uzależnienia. Trzeba jednak trochę czasu i chęci, aby dokonać tego edukacyjnego połowu. Podejrzewam, że większość z was nie będzie miała na tyle cierpliwości.

Zniechęca też fakt, że co chwilę napotykamy niedoróbki. Do motywującej zakładki “Oni już rzucili” niestety nikt się nie zgłosił, a administrator nie zadbał nawet o to, aby na tę średnio atrakcyjną imprezę załatwić choćby kilku statystów… Słabo działa też aplikacja. Aby uzyskać do niej dostęp, trzeba się zarejestrować. Problem w tym, że wysyłką linków aktywacyjnych zajmuje się chyba ten sam admin, który czuwa nad zakładką “Oni już rzucili” - czekam do tej pory.

Taki stan rzeczy trochę dziwi, a trochę — niekoniecznie. Bo jeśli będziecie na tyle ciekawy, aby sprawdzić, jakie inne alternatywne metody rzucania palenia proponuje internet, z dużym prawdopodobieństwem traficie na stronę któregoś z przybytków niwelujących nałóg za pomocą biorezonansu. Polecam szczególnie Centrum Medycyny Biomedika — nie dlatego, że mają jakikolwiek udział w powstaniu tego tekstu, ale z uwagi ministerialną okejkę.

Jak można dowiedzieć się z poniższego materiału, biorezonans to metoda, którą przetestowałam osobiście aż 50 urzędników Ministerstwa Zdrowia. Spektakularny sukces potwierdza list, który prezentuje właścicielka Centrum: większość ze śmiałków, biorących udział w terapii rzuciło. Na trzy miesiące.

Cóż, być może urzędnicy wytypowani do programu nie palą nadal. Tego nie wiemy. Niestety, nie mamy też żadnych naukowych dowodów na to, że biorezonans ma jakiekolwiek działanie terapeutyczne, nie mówiąc już o medycznym. Pytanie, czy Ministerstwo powinno promować tę “homeopatię” terapii uzależnień?

Możecie sami odpowiedzieć sobie na to pytanie — seria dwóch zabiegów, po których prawie na pewno przestaniecie palić, kosztuje jedyne 350 zł.

Po przekopaniu się więc przez stronę ministerialnego programu mam mieszane uczucia. Nie ma wątpliwości, że ktoś wkłada pracę w tworzenie tego portalu. Brakuje tu jednak dwóch rzeczy: kontroli jakości i spójności z prawdziwym życiem.

A prawdziwe życie wygląda tak, że wielu z nas zamiast po papierosy sięgnie na przykład po ich elektroniczne odpowiedniki. To dobrze? Źle? Strategia redukcji szkód to coś, co działa tylko na heroinistów czy może jednak dla palaczy też jest jakimś wyjściem? Tego nie dowiedziałam się ze strony jakrzucićpalenie.pl. Zapytałam za to konsultantkę dyżurującą pod numerem infolinii.

Jeśli czegoś potrzeba - jestem

Wykręcając numer Telefonicznej Poradni Pomocy Palącym nie spodziewałam się fajerwerków. Szczerze mówiąc byłam przekonana, że zawisnę na słuchawce na kwadrans, a potem skapituluję. Ku mojemu zdziwieniu konsultantka odebrała już po trzech minutach.

Piszę “konsultantka”, bo nie mam pojęcia, czy osoba, która udzielała mi porad miała jakiekolwiek wykształcenie w kierunku terapii uzależnień. Mimo to muszę przyznać, że od początku rozmowy wydała mi się dobrze przygotowana.

Po wstępnym wywiadzie dotyczącym moich nawyków jako palacza, konsultantka przedstawiła i szereg różnych strategii, które mogłabym zastosować. I owszem, pojawiło się wspomniane wcześniej nieszczęsne zastąpienie palenia “czymś innym”, co da nam satysfakcję. “Może jakiś sport?” - rzuciła z nadzieją konsultantka.

Kiedy przeszliśmy do omawiania potencjalnych środków farmakologicznych nie spodziewałam się, że konsultantka czymkolwiek mnie zaskoczy. Tymczasem, do standardowej litanii plastrów, gum i tabletek dołączył… inhalator.

Nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje: wyobraźcie sobie sztyft do nosa z olejkiem eterycznym — taki, z którego korzystacie, kiedy dopadnie was katar. Inhalator, o którym wspomniała konsultantka, ma mniej więcej ten sam kształt i wielkość. Posiada też komorę na “nabój” z czystą nikotyną, który aktywujemy, zasysając powietrze. Podczas zaciągania się, substancja uwalnia się do organizmu i zaspokaja głód nikotynowy.

Hymmm… Brzmi znajomo. Czyżby mniej rozbudowana wersja podgrzewaczy do tytoniu? “Absolutnie nie” - żachnęła się konsultantka, zauważając, słusznie zresztą, że wspomniany inhalator nie podgrzewa naboju, a podgrzewacz, jak nazwa wskazuje, już tak. Temperatura nie jest może aż tak wysoka jak w papierosach, ale wciąż wysoka, a to “może szkodzić” - owszem, mniej — przyznała kobieta na drugim końcu linii, ale tak czy inaczej, lepiej w to, czy inne e-papierosy nie wchodzić.

To wytłumaczenie niespecjalnie mnie przekonało — może dlatego, że rzucanie przy pomocy urządzenia, które — co tu kryć — całkiem dobrze imituje odruch palenia, wydaje się po prostu łatwiejsze. Czy to źle? Czy wychodzenie z nałogu nie może obejść się bez samobiczowania? Czy jeśli jest łatwiej to jest mniej skutecznie?

Póki co, nie mam zdania na ten temat. Ale swoje stanowisko w tej sprawie wyraziła już brytyjska NHS. Służba zdrowia tego kraju zaakceptowała e-papierosy jako jedną z metod wsparcia palaczy wychodzących z nałogu. Public Health England na swoich stronach internetowych otwarcie mówi również o niższej, w stosunku do papierosów, szkodliwości podgrzewaczy tytoniu. Z kolei Parlament Europejski wzywa Komisję Europejską do naukowej oceny alternatyw dla papierosów w unijnej strategii walki z chorobami nowotworowymi. 

Czy rozmowa z konsultantem może pomóc palaczom z podobnym jak ja lub większym problemem? Tak, szczerze uważam, że jest to bardzo pomocne, zwłaszcza że osoba z którą rozmawiałam dała mi do zrozumienia, że zawsze mogę zadzwonić ponownie. Takie wsparcie przydaje się w każdym uzależnieniu — niezależnie od stopnia jego szkodliwości czy zaawansowania.

Jeśli więc macie problem z papierosami — dzwońcie na infolinię. Przekopywanie się przez stronę jakrzucicpalenie.pl polecam jednak… odrzucić.