nt_logo

Profilaktyka raka leży. Minister zdrowia proponuje zmiany, ale czy to coś da?

Beata Pieniążek-Osińska

12 lipca 2022, 10:14 · 4 minuty czytania
Przyzwyczailiśmy się, że Polska w porównaniu z innymi europejskimi krajami w różnych zestawieniach wypada gdzieś na szarym końcu. Niestety jesteśmy w ogonie Europy także jeżeli chodzi o wykrywanie i skuteczne leczenie wielu nowotworów. Powód? Nowotwory wciąż są zbyt późno wykrywane, a programy profilaktyki dostępne dla wybranych grup. Odsetek badań w populacji wciąż jest zbyt niski. Minister mówi o redefinicji programu profilaktyki diagnostyki genetycznej dotyczącej m.in. raka piersi. Będzie finansowany z NFZ, ale co to zmieni?


Profilaktyka raka leży. Minister zdrowia proponuje zmiany, ale czy to coś da?

Beata Pieniążek-Osińska
12 lipca 2022, 10:14 • 1 minuta czytania
Przyzwyczailiśmy się, że Polska w porównaniu z innymi europejskimi krajami w różnych zestawieniach wypada gdzieś na szarym końcu. Niestety jesteśmy w ogonie Europy także jeżeli chodzi o wykrywanie i skuteczne leczenie wielu nowotworów. Powód? Nowotwory wciąż są zbyt późno wykrywane, a programy profilaktyki dostępne dla wybranych grup. Odsetek badań w populacji wciąż jest zbyt niski. Minister mówi o redefinicji programu profilaktyki diagnostyki genetycznej dotyczącej m.in. raka piersi. Będzie finansowany z NFZ, ale co to zmieni?
Program profilaktyki diagnostyki genetycznej ma być zredefiniowany. Ministerstwo dementuje doniesienia o jego likwidacji. Katarzyna Mala/East News
  • Ministerstwo Zdrowia zapowiada, że program opieki nad rodzinami wysokiego dziedzicznie uwarunkowanego ryzyka zachorowania na wybrane nowotwory złośliwe przejdzie redefinicję, ale nie kończy się
  • To odpowiedź na doniesienia medialne na podstawie wypowiedzi jednej z poznańskich placówek, że program wygaśnie z końcem sierpnia tego roku
  • Program od września będzie finansowany z NFZ i pojawi się w nim dodatkowe badanie: sekwencjonowanie nowej generacji - zapowiada resort zdrowia.
  • Niestety nie wszyscy, którzy powinni, mają zlecone badanie w kierunku mutacji genu BRCA1 i BRCA2. Od tego zależy m.in. dobranie skutecznego leczenia celowanego.

Po medialnych doniesieniach o tym, że program profilaktyki nowotworów nie działa i zostanie zlikwidowany, Minister Zdrowia już w weekend zabrał głos dementując te informacje i zapewnił, że chodzi nie o likwidację, a o redefinicję programu profilaktycznego w schorzeniach onkologicznych piersi. W obecnej formule program ma funkcjonować do końca 31 sierpnia. Co na jesieni? 

- Mówimy o zwiększeniu finansowania tych badań, nie o ich likwidacji: zwiększamy nakłady na diagnozowanie w grupach wysokiego ryzyka - zapowiedział rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.

Jak wyliczał, przeznaczone zostanie 54 mln zł "tylko na pierwsze pół roku działania tego programu, czyli od 1 września".

Faktycznie program był przewidziany w ramach Narodowej Strategii Onkologicznej do końca 2021 r., a następnie przedłużony do połowy 2022 r., a teraz jeszcze do końca sierpnia. Zgodnie z uchwałą rządu z grudnia ubiegłego roku, od 2022 roku wprowadzona została opieka nad rodzinami wysokiego, dziedzicznie uwarunkowanego ryzyka zachorowania na wybrane nowotwory złośliwe, finansowana ze środków publicznych Narodowego Funduszu Zdrowia.

Nie udało się wdrożyć tej zmiany z początkiem roku, stąd przedłużenie funkcjonującego programu badań profilaktycznych w zakresie genetyki w grupach wysokiego ryzyka, zwłaszcza wśród kobiet. Zgodnie ze strategią, maksymalnie do 31 sierpnia br.

O tym, że program zostaje przedłużony w obecnej formule operatorzy programu, czyli ok. 30 placówek medycznych w całej Polsce, zostali poinformowani na początku czerwca. Ministerstwo rozesłało w tej sprawie pismo. - Aneksy od operatorów dotyczące przedłużenia programu wróciły z ich podpisami, co oznacza, że program jest realizowany - zapewniał w poniedziałek rzecznik resortu zdrowia.

Co jest prawdą?

Jednocześnie odniósł się do informacji, jakie przekazali mediom pracownicy jednej z klinik dawnego szpitala im. Przemienienia Pańskiego w Poznaniu, o tym, że program się skończył.

- To nieprawda. Wystarczy, że pracownicy tej kliniki udaliby się do swojej dyrekcji, która wysłała pismo do Ministerstwa Zdrowia - dementuje informacje Wojciech Andrusiewicz. Jak dodał, dyrekcja tej placówki nawet zwróciła się o zwiększenie finansowania i przesyła szczegółowy plan zwiększenia finansowania, opiewający na około 150 tys. zł przy całym budżecie dla szpitala w granicach 400 tys. złotych.

Wojciech Andrusiewicz przypomniał, że co roku w programie profilaktyki,  diagnozowania grup wysokiego ryzyka pojawiają się nadwykonania i niewykonania w różnych placówkach. Zapewnił, że wszystkie nadwykonania, tak jak w przypadku Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego, są płacone na bieżąco - więc i te nadwykonania, które pojawiłyby się w szpitalu, bez specjalnego występowania o dodatkową kwotę, również zostałyby zapłacone.

Biorąc pod uwagę fakt, że personel medyczny jednego szpitala zwraca uwagę, że program nie działa, a w tym czasie dyrekcja kieruje pismo do Ministerstwa Zdrowia, że w związku z podpisaniem aneksu prosi o dodatkowe kwoty, żeby mogła objąć dodatkowe kobiety opieką diagnostyczną, ktoś tu kłamie. Nie będę precyzował, kto kłamie, ale na pewno ta relacja nie jest zgodna z prawdą .Wojciech AndrusiewiczRzecznik Ministerstwa Zdrowia

Będzie więcej na profilaktykę

Wojciech Andrusiewicz odniósł się też do słów ministra zdrowia o "pewnej redefinicji tego rozporządzenia".

- Mówimy o zwiększeniu finansowania tych badań, nie o ich likwidacji. Zwiększamy nakłady na diagnozowanie w grupach wysokiego ryzyka - zapowiedział.

Jak wyliczał, dotychczas na diagnostykę w grupach wysokiego ryzyka w przypadku nowotworów piersi, jajnika i jelita grubego przeznaczane było od 25 do 27 mln zł rocznie.

- W związku z faktem, że zostało przygotowane nowe rozporządzenie, które przenosi finansowanie programu do Narodowego Funduszu Zdrowia, pojawia się dodatkowe badanie: sekwencjonowanie nowej generacji, czyli najnowsza metoda, która służy wykrywaniu nowotworów w grupach wysokiego ryzyka - wyjaśnił. Dodał, że chodzi o "badanie całej sekwencji genów i mutacji".

Zapowiedział, że w pierwszej połowie działania zmienionego programu, czyli od 1 września, na ten cel przewidziano 54 mln zł. Wyliczył też, że program, który rzekomo "nie działa", tylko w trakcie pierwszego półrocza tego roku pochłonął 14,4 mln złotych.

Dodał, że "nie ma sytuacji, w której ktokolwiek likwiduje działający od 25 lat i skutecznie diagnozujący, głównie kobiety, program profilaktyki diagnostycznej".

Rzecznik wyliczał, że "tylko w tym roku w samej Narodowej Strategii Onkologicznej wydamy 450 milionów złotych dodatkowo na polską onkologię, na diagnozowanie i leczenie pacjentów".

Finansowanie jest, ale badań wykonuje się zbyt mało

Elżbieta Kozik prezes Ruchu Społecznego Polskie Amazonki w rozmowie z Na Temat wyjaśniła, że program diagnostyki genetycznej dotyczy nie tylko pacjentek z rakiem piersi, ale także rakiem jajnika, rakiem jelit czy prostaty.

- Chodzi o badania genetyczne w kierunku mutacji w genach BRCA1 i BRCA2 - dodała.

Jak podkreśla, od wykrycia mutacji zależy wcześniejsze zdiagnozowanie tych nowotworów oraz dobranie optymalnego leczenia celowanego - skutecznego w przypadku właśnie mutacji BRCA1 i BRCA2. Kobiety obciążone genetycznie mogą też profilaktycznie usunąć np. piersi lub jajniki i jajowody.

Czytaj także: https://natemat.pl/137567,angelina-jolie-usunela-profilaktycznie-jajniki-i-jajowody-nowotwory-zabily-moja-matke-babcie-i-ciotke

W jej ocenie, założenia programu są bardzo słuszne, a program działa. Organizacja również pisała do ministerstwa w sprawie dalszego funkcjonowania programu i otrzymała zapewnienie o kontynuacji.

- Do dziś chcę wierzyć, że tak będzie, że chodzi tylko o zmianę finansowania. Pisaliśmy w tej sprawie do ministra - mówi Elżbieta Kozik.

Zwraca uwagę na inny problem dotyczący raka jajnika.

Tylko co trzecia pacjentka z rakiem jajnika przechodzi badania genetyczne

- Jeżeli chodzi o raka jajnika, o którego walczyliśmy od dwóch lat, to są refundowane badania genetyczne dla wszystkich kobiet dotkniętych rakiem jajnika, ale korzysta z nich tylko 30 proc. kobiet zamiast 100 proc. pacjentek. Gdzie leży problem? Bo raczej nie w samych pacjentkach. To problem w personelu, w organizacji systemu. Gdzie leży pies pogrzebany? Gdzie wina? Finansowanie jest, a badania nie są wykonywane - podkreśla Elżbieta Kozik.

Przyznaje, że niektóre ośrodki nie wysyłają pacjentek na badania genetyczne, ale dają im standardowe leczenie, które w przypadku mutacji genu nie jest już tak skuteczne, jak mogłoby być odpowiednio dobrane leczenie celowane.

Elżbieta Kozik jest jednak dobrej myśli, bo liczy na to, że obecne medialne nagłośnienie sprawy spowoduje, że Ministerstwo Zdrowia raczej nie wycofa się już z zapowiadanej "redefinicji" programu i większego finansowania. Pozostanie jeszcze kwestia zwiększenia liczby wykonywanych badań. Tu potrzebna jest zmiana mentalności lub dodatkowa motywacja finansowa dla placówek.