nt_logo

Biznesmen, który nigdy nie podaje ręki... bo kapie z niej pot. Natpotliwość to poważna choroba

Beata Pieniążek-Osińska

27 lipca 2022, 15:34 · 5 minut czytania
Chirurdzy, którzy nie mogą operować, matki, których dzieci nie chcą iść z nimi za rękę, biznesmeni, którzy wszędzie noszą ze sobą kilka koszul na zmianę. Co łączy tych ludzi? Pot, który zalewa im oczy lub płynie z dłoni niczym z kranu. W leczeniu nadpotliwości pomagają zastrzyki z toksyny botulinowej. Nie są jednak dla tych, którzy po prostu intensywniej się pocą z powodu upału.


Biznesmen, który nigdy nie podaje ręki... bo kapie z niej pot. Natpotliwość to poważna choroba

Beata Pieniążek-Osińska
27 lipca 2022, 15:34 • 1 minuta czytania
Chirurdzy, którzy nie mogą operować, matki, których dzieci nie chcą iść z nimi za rękę, biznesmeni, którzy wszędzie noszą ze sobą kilka koszul na zmianę. Co łączy tych ludzi? Pot, który zalewa im oczy lub płynie z dłoni niczym z kranu. W leczeniu nadpotliwości pomagają zastrzyki z toksyny botulinowej. Nie są jednak dla tych, którzy po prostu intensywniej się pocą z powodu upału.
Nadpotliwość, to nie jest zwykłe nadmierne pocenie się np. z powodu upału. To choroba, która utrudnia normalne życie Alice S. / BSIP/ East News
  • Nadpotliwość ciała (nadmierne pocenie twarzy, głowy, dłoni, stóp, a także pod pachami) to choroba, którą należy leczyć
  • Nadmierne pocenie się może utrudniać życie zawodowe i towarzyskie, a wiele osób unika z tego powodu kontaktów
  • Zabiegi z toksyny botulinowej tworzą rodzaj blokady i ograniczają na kilka miesięcy nadpotliwość

Pocenie się ciała to naturalna reakcja fizjologiczna organizmu, która pozwala usunąć z niego uboczne produkty metabolizmu oraz toksyny. Pełni też funkcję termoregulacyjną. Pocenie się pozwala na naturalne ochłodzenie się organizmu podczas wzmożonego wysiłku fizycznego lub w czasie upałów. A te ostatnie dają nam się ostatnio we znaki.

Są jednak osoby, które walczą z nadmierną potliwością nieustannie, a lejący się pot utrudnia im normalne funkcjonowanie. Im standardowe dezodoranty nie pomagają, bo gruczoły potowe pracują jak szalone.

Nadpotliwość, czyli nadmierne pocenie się na twarzy, głowie, pod pachami czy na stopach, to choroba, którą można i trzeba leczyć. Pot spływający strużkami po twarzy czy mokra od potu koszula są krępujące i prowadzą do wycofywania się z życia społecznego. Nie można mylić tego i sprowadzać do intensywnego pocenia się, bo jest gorąco. Tu pomogą zwykłe środki i zwykła higiena. W przypadku nadpotliwości - trzeba sięgnąć po bardziej zaawansowane metody jak np. zastrzyki z toksyny botulinowej.

Po jej wstrzyknięciu dochodzi do blokady działania nerwów, które zaopatrują gruczoły wydzielania zewnętrznego. Zapobiega to wydzielaniu przez nie potu. Blokada zakończeń nerwowych utrzymuje się przez kilka miesięcy. Potem powstają nowe zakończenia nerwowe, zastępując te wcześniej zablokowane.

Toksyna botulinowa stosowana coraz szerzej

Ewa Kaniowska, dr nauk medycznych, specjalista dermatolog, Prezes Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych w rozmowie z Natemat.pl wyjaśnia, że toksyna botulinowa stosowana jest w wielu różnych dziedzinach medycyny m.in. w chirurgii, proktologii, okulistyce, neurologii czy właśnie w dermatologii. W leczeniu nadpotliwości stosowana jest od kilkunastu lat.

- Nadpotliwość stanowi niesamowity problem, także psychologiczny dla pacjentów - podkreśla ekspertka. Wyjaśnia, że zwykle chodzi o określone miejsca jak stopy, dłonie czy pachy, ale pacjenci proszą też o zabiegi na twarzy, np. nad górną wargą czy na czole.

Chirurg, który nie może operować, bo pot zalewa mu oczy

- Ja zaczęłam od wykonywania zabiegów na pachy i stopy, ale zgłosił się do mnie chirurg, który zapytał, czy mogę zrobić mu zabieg na czole, bo on nie może już operować. Jego instrumentariuszka nie nadąża wycierać mu potu z czoła, gdy on wykonuje zabieg, a pot zalewa mu oczy - opowiada specjalistka o jednym ze swoich pacjentów.

Ekspertka wyjaśnia, że to trudniejsze do wykonania zabiegi, bowiem w przypadku czoła i innych stref niż pachy czy stopy, mięśnie są usytuowane tuż pod powierzchnią skóry i istnieje większe ryzyko, że toksyna botulinowa zostanie wstrzyknięta tak, że będzie to miało wpływ także na te mięśnie. Chodzi o mięśnie mimiczne.

- Jeżeli to jest czoło, gdzie mamy cienką skórę, a pod spodem od razu mięśnie mimiczne, to zabieg może mieć na nie przełożenie. Np. nie można będzie podnosić brwi czy opadać będą powieki - wyjaśnia dr Ewa Kaniowska.

- To było dla mnie, jako lekarza, wyzwanie, bo za chwilę zgłosił się drugi pacjent i zapytał: czy pani wie, co to znaczy prowadzić narady, brać udział w spotkaniach i pocić się na nich jak mysz? Prosił, żebym jednak spróbowała. Ostrzegałam: a jak opadną panu powieki? A on odpowiedział: wezmę je na plastry i przytrzymam. Niech pani próbuje - relacjonuje i dodaje: - Jak wielki musi to być więc problem dla człowieka, skoro nie zważał nawet na to.

Zabieg wymagający precyzji

Efekty swoich pionierskich zabiegów na skórze twarzy oraz owłosionej skórze u mężczyzn prezentowała nawet przed akademią amerykańską w 2006 r. Podkreśla, że zabiegi takie wymagają szczególnej precyzji, bo zabieg trzeba wykonać tak umiejętnie, aby to miało wpływ na gruczoły potowe w skórę, ale nie na mięśnie.

Pomocy mogą szukać więc i ci, u których nadpotliwość występuje w innych miejscach niż pachy czy stopy, jednak decydując się na leczenie toksyną botulinową np. czoła, trzeba szukać specjalistów w tym zakresie.

Dr Ewa Kaniowska zapewnia, że prawidłowo przeprowadzony zabieg jest całkowicie bezpieczny i skuteczny.

Jaki to problem, wiedzą tylko ci, którym cieknący pot utrudnia życie

Jeżeli chodzi o inne miejsca nadpotliwości jak pachy, dłonie czy stopy, to dr Ewa Kaniowska napisała doktorat o jakości życia pacjentów z nadpotliwością przed i po zastosowaniu toksyny botulinowej.

Na wybór tematu wpłynęła - jak opowiada - liczba tragedii, z którą się spotkała w opowieściach pacjentów przychodzących do jej gabinetu szukać pomocy.

- Jaki to jest problem, tego nie jest w stanie wyobrazić sobie chyba nikt, kto go nie doświadczył - zwraca uwagę dr Ewa Kaniowska.

- Jak pojawiły się zabiegi i toksyna botulinowa w leczeniu nadpotliwości, to pamiętam, że przyszła do mnie kobieta, która była ubrana cała na czarno w dużej luźnej tunice. Stanęła przede mną i jak podniosła tę tunikę, to okazało się, że pod spodem miała dwie swojego rodzaju poduchy, przyczepione pod pachami, przyszyte do specjalnych szelek. I ona mówi: czy pani wie, że ja od kilku lat nie wychodzę z domu, bo nie jestem w stanie funkcjonować - relacjonuje dermatolog.

Wiecznie mokre dłonie

Nadpotliwość często występuje także na dłoniach.

- Pamiętam też twarz matki, która przyszła do mnie, aby zrobić zabieg na dłoniach. Mówiła, że ma dwuletnią córeczkę, która patrzy na nią i mówi: "Mama nie chcę, mama mokra". Ona siedziała przede mną i płakała. Mówiła: "niech pani coś zrobi, bo ja nie zniosę tego, że własne dziecko nie chce mi podać ręki" - opowiada kolejny przypadek, który zapadł jej szczególnie w pamięć.

Oprócz takich, w gabinecie pojawiają się całe rzesze urzędników lub biznesmenów, którzy mają problem z tym, aby podawać dłoń na przywitanie w pracy, ale są też skrępowani, gdy w trakcie negocjacji pot zalewa im twarz.

- Jak on ma podać dłoń, kiedy z niej kapie? - pyta dr Ewa Kaniowska. To właśnie mężczyźni, biznesmeni są jej najczęstszymi klientami, którzy przychodzą leczyć nadpotliwość.

Garnitur na maksymalnie trzy miesiące

- Do mnie przychodzą głównie mężczyźni, biznesmeni. Przyszedł do mnie biznesmen, który opowiadał, że garnitur starcza mu na trzy miesiące, a potem jest do wyrzucenia. To samo z butami, które muszą być tylko i wyłącznie skórzane, więc koszty są wysokie. Gdziekolwiek szedł, to zabierał ze sobą walizkę z koszulami na zmianę - opowiada dr Ewa Kaniowska.

Jak mówi, życie tych ludzi, to prawdziwy koszmar, bo połowę życia spędzają na zmianie ubrań, myciu się i próbach zatrzymania tego pocenia. - To życie w ciągłym stresie - zaznacza.

Podkreśla, że to olbrzymi problem psychologiczny dla osób dotkniętych takim schorzeniem. Wiele z tych osób wpada w depresję. Zastosowanie terapii powoduje, że ich życie wraca do normy.

- U nas nie ma refundacji tego zabiegu, bo nadpotliwość nie jest zaliczana do jednostek chorobowych. - To jest dramat, bo ci ludzie są kompletnie zepchnięci i zdani na siebie - mówi dr Ewa Kaniowska.

Zabiegi z toksyny nie rozwiążą problemu z zapachem

Czasami ludzie kojarzą nadpotliwość z nieprzyjemnym zapachem, a jeżeli gruczoły potowe są niezainfekowane, to - jak wyjaśnia dr Ewa Kaniowska - pot jest prawie bezwonny.

- Gdy dochodzi do infekcji, to pojawia się ten nieprzyjemny zapach. Jeżeli ktoś myśli, że skoro się poci i nieprzyjemnie pachnie, to rozwiązaniem będzie zabieg z toksyny botulinowej, bardzo się myli. To nie zadziała, bo nie taka jest przyczyna - tłumaczy ekspertka.

Toksyna działa bowiem na gruczoły potowe, które produkują niesamowite ilości potu.

Na jak długo starcza zabieg?

Ekspertka wyjaśnia, że toksyna tworzy blokadę na określony czas. Zabieg działa przez ok. 4 miesiące, ale są pacjenci, u których efekty utrzymują się dłużej.

Jako wieloletni praktyk w leczeniu nadpotliwości obserwuje, że pacjenci wracają na kolejny zabieg po ok. roku.

- Każdy kolejny zabieg wydłuża czas tego okresu, gdy pacjenci mogą normalnie funkcjonować. Pacjenci mówią też o tym, że gdy nadpotliwość wraca, to po kolejnych zabiegach nie jest już taka, jak wcześniej - relacjonuje. Dodaje, że nie jest zbadany jeszcze mechanizm powstawania nadpotliwości.

- U wielu pacjentów po kilku razach podania toksyny botulinowej, problem nadpotliwości o tyle się zmniejsza, że staje się do zniesienia, więc nie potrzebują oni już wykonywać tych zabiegów tak często, jak na początku - relacjonuje dermatolog.

Jak wyjaśnia dr Ewa Kaniowska, toksyna nie jest dla osób, które nie mają nadpotliwości, a zwyczajnie pocą się trochę więcej, bo panują upały.

W przypadku takich osób - jak mówi ekspertka - wystarczyć powinny dostępne dezodoranty i inne kosmetyki hamujące pocenie się.