Czy obecność bliskiej osoby potrafi zdziałać cuda? Na pewno jest w stanie sprawić, aby czas spędzony w szpitalu stał się łatwiejszy. Doskonale wiedzą o tym podopieczni, Wolontariusze i Zespół
Fundacji Ronalda McDonalda, która od 20 lat w Polsce realizuje misję „Aby rodzina mogła być razem”.
Fundacja skupia się na wsparciu publicznej medycyny pediatrycznej, koncentrując się na profilaktyce onkologicznej i wsparciu dzieci chorych oraz ich rodzin, przebywających w szpitalach. Co to oznacza w praktyce?
Pokoje Rodzinne Ronalda McDonalda oraz łóżka dla rodziców
Jedną z pierwszych inicjatyw Fundacji w Polsce były Pokoje Rodzinne, czyli specjalne przestrzenie w szpitalach pediatrycznych, tworzące namiastkę domu. W Pokojach Rodzinnych jest miejsce na swobodną zabawę – można tu rozłożyć planszówkę, powygłupiać się z innymi dziećmi czy też poukładać klocki. Można po prostu zapomnieć na chwilę, że jest się w szpitalu. Natomiast dla dorosłych jest to też przestrzeń do kontaktu z rodzicami innych małych pacjentów czy rozmów telefonicznych, których nie można odbyć w sali, w obecności dziecka.
Pierwszy Pokój Rodzinny Ronalda McDonalda został otwarty ponad dekadę temu w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Kolejne Pokoje Rodzinne, wraz z otwarciem Dziecięcego Szpitala Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, oddano do użytku w 2015 roku. Fundacja, we współpracy ze szpitalem, tworzy Pokoje Rodzinne, a następnie – dzięki Wolontariuszom, których jest w Polsce już ponad 1300, Zespołowi i Donatorom – utrzymuje je i umożliwia ich ciągłe funkcjonowanie.
Nie każdy szpital ma jednak przestrzeń na wydzielenie specjalnego Pokoju, ale w każdym, w którym hospitalizowane są dzieci, powinno znaleźć się miejsce na łóżko dla rodzica. Rozkładane na noc i składane na dzień w wygodny fotel, które pozwala na komfortowy odpoczynek i chwilę wytchnienia podczas niełatwej przecież podróży po zdrowie pociechy.
Fundacja Ronalda McDonalda ufundowała do tej pory ponad 800 takich łóżek. Korzystają z nich rodzice małych pacjentów w ponad 30 szpitalach w całej Polsce, np. w Warszawie, Łodzi, Koszalinie, Białymstoku, Gdańsku, Suwałkach i Kępnie, Radomiu czy Wrocławiu. Ich liczba w polskich placówkach pediatrycznych stale rośnie. Działanie na tak dużą skalę było możliwe dzięki środkom otrzymanym z 1% podatku.
Zarówno dzięki Łóżkom dla rodziców, jak i Pokojom Rodzinnym, pobyt w szpitalu staje się odrobinę łatwiejszy.
Domy Ronalda McDonalda czy… po prostu domy?
Domy Ronalda McDonalda są w Polsce dwa: przy Dziecięcym Szpitalu Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w Warszawie i przy Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie. Planowana jest budowa trzeciego Domu przy Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
– Domy Ronalda McDonalda to domy takie, jakie każdy z nas ma, tylko te nasze Domy poza domem są bezpiecznym miejscem pobytu dla wielu rodzin jednocześnie, w bardzo trudnym dla nich momencie w życiu, jakim jest choroba dziecka – tłumaczy Katarzyna Rodziewicz, Prezeska Fundacji Ronalda McDonalda.
Te bezpłatne miejsca pobytu dla rodzin hospitalizowanych dzieci znajdują się w bliskim sąsiedztwie największych szpitali dziecięcych. Rodzice mają więc możliwość odwiedzania dzieci o każdej porze dnia i nocy, a w Domu znajdą wszystko, czego potrzebują. To właśnie tutaj mogą ugotować w ogólnodostępnej kuchni ciepły posiłek czy upiec ciastka, zrobić pranie, odpocząć przy lekturze lub po prostu zasnąć w wygodnym łóżku, aby zyskać dodatkowe siły do walki z chorobą dziecka.
Obecność rodzica w znaczącym stopniu wpływa na komfort małego pacjenta i jego poczucie bezpieczeństwa.
– Aby zrozumieć rolę rodzica przy dziecku w czasie hospitalizacji, trzeba poznać, co czuje dziecko przyjęte do szpitala bez obecności mamy lub taty – tłumaczy prof. Adam Jelonek, doświadczony pediatra i Honorowy Prezes Fundacji Ronalda McDonalda.
– Zaczyna się od poszukiwania rodzica, a gdy dziecko go nie znajduje, płacze, protestuje, czuje zagubienie i lęk. Cierpi z powodu opuszczenia, może interpretować wydarzenia jako karę i reagować wrogością, rozpaczą czy nawet apatią. Każde chorujące dziecko ma poczucie zagrożenia chorobą, niezależnie od tego, czy jest w domu, czy w szpitalu – podkreśla Profesor.
Obecność rodzica pomaga zniwelować dyskomfort psychiczny, ale nie tylko. Doświadczony pediatra podkreśla, że dziecko, które czuje się bezpieczniej, będzie lepiej reagować na leczenie:
Problem w tym, że aby efektywnie towarzyszyć małemu pacjentowi w procesie leczenia, potrzeba ogromnych pokładów siły. W przenośni i dosłownie. O tym, jak trudno ją z siebie wykrzesać, kiedy spędza się kolejną noc w pozycji siedzącej na krześle lub na rozłożonej na podłodze karimacie, czuwając przy dziecku – o tym wiedzą tylko rodzice chorych dzieci.
I choć początkowo nie myślą o niewygodach, przy hospitalizacji trwającej wiele tygodni czy miesięcy, przychodzi zmęczenie. Dlatego tak bardzo potrzebny jest Dom poza domem.
Marta Bąkowska, psycholog dziecięca z Zakładu Psychologii Zdrowia w Centrum Zdrowia Dziecka podkreśla, że zaangażowanie w rekonwalescencję małego pacjenta to z reguły maraton, a nie sprint. Dlatego bardzo ważne jest mądre rozłożenie sił i przestrzeń na odpoczynek:
Jak podkreśla z kolei Prezeska Fundacji Ronalda McDonalda, Domy zapewniają bezpieczeństwo również w najbardziej przyziemnych kwestiach:
– Domy dają bezpieczeństwo emocjonalne i finansowe, dzięki temu, że są bezpłatne. Rodzice często mówią, że dzięki nim mogą utrzymać pracę, podzielić się nowymi obowiązkami, zorganizować opiekę nad resztą rodziny i mieć poczucie, że świat nie zawalił się im na głowę – mówi Katarzyna Rodziewicz.
Nie zawalił i, dodajmy, nie zawali - tak długo, jak dziecko będzie musiało pozostać w szpitalu. Pobyt w Domu trwa bowiem tak długo, jak wymaga tego proces leczenia.
Jak wielka jest skala pomocy? To setki rodzin i tysiące noclegów. – Dotychczas z Domu Ronalda McDonalda w Krakowie, który ma 7 lat, skorzystało niemal 590 rodzin, zaś z warszawskiego Domu poza domem, który działa od półtora roku – ponad 220 rodzin. Te liczby ciągle rosną – wylicza Katarzyna Rodziewicz.
Dom na tyle, na ile potrzeba. Ty też możesz go budować!
Aby jednak Domy mogły funkcjonować dalej, niezbędne jest wsparcie.
Fundacja utrzymuje się z donacji osób prywatnych oraz firm, a także ze zbiórek publicznych oraz pieniędzy wrzucanych do skarbon, znajdujących się w każdej restauracji McDonald’s w Polsce. Prowadzi także szereg działań fundraisingowych jak np. aukcje czy pikniki charytatywne. Bardzo ważne dla Fundacji jest również 1,5% podatku, które może przekazać każdy w rozliczeniu rocznym (KRS 0000 10 54 50).
Dodatkowo, w dwa pierwsze weekendy grudnia w Polsce odbywa się McHappy Day, czyli akcja, w ramach której zakup każdej porcji frytek w restauracjach McDonald’s to złotówka, która zostanie przeznaczona na realizację programów Fundacji. Akcja dotyczy zarówno frytek kupionych w zestawach, jak i tych zamówionych a la carte. Nieważny jest także ich rozmiar.
W ubiegłym roku po zakończeniu McHappy Day konto Fundacji zasiliła kwota: 2 143 158 zł. W weekend 10-11 grudnia będziemy mieli okazję przebić tę kwotę. Dołączysz? Kupując frytki, wspierasz Fundację.
Artykuł powstał we współpracy z McDonald's.