Zdarzyło ci się być na wizycie u lekarza, który nawet na ciebie nie spojrzał, cały czas notując coś w komputerze? Albo u takiego, który zdawkowo powiedział, że "nie jest dobrze" i zostawił cię z tą informacją na korytarzu? Albo u takiego, który rzucił niestosowny komentarz dotyczący twojej wagi czy figury? W internecie pełno jest historii o tym, co pacjenci usłyszeli od lekarza lub jak źle zostali potraktowani w gabinecie. Wiele takich skarg wpływa do biura Rzecznika Praw Pacjenta. Czy obowiązkowe zajęcia na studiach z komunikacji medycznej mogą coś zmienić?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Komunikacji z pacjentem do tej pory nikt lekarzy na studiach nie uczył, więc trafić można różnie. Niektórzy medycy mają "odpowiednie" podejście, a niektórzy zupełnie nie przejmują się tym, co i w jaki sposób mówią chorej osobie oraz jaki to ma wpływ na przyszłą terapię.
– Bez właściwej komunikacji nie da się zbudować zaufania i więzi pomiędzy pacjentem a personelem medycznym – podkreślał Rzecznik Praw PacjentaBarłomiej Chmielowiec podczas panelu "Kształcenie lekarzy w zakresie komunikacji z pacjentem" w trakcie VIII Kongresu Patient Empowerment.
Jak mówił, do Biura Rzecznika Praw Pacjenta trafiają różne sygnały. Chodzi m.in. o brak przekazania informacji lub przekazanie niepełnej informacji o chorobie, czasami bez poszanowania intymności i zachowania warunków, np. na korytarzu, bez obecności i wsparcia osoby bliskiej.
To również brak empatii i zrozumienia, cierpliwości w stosunku do dzieci lub osób w spektrum autyzmu, ale też osób starszych mających ograniczenia w porozumiewaniu się. Zdarzają się też negatywne komentarze oceniające pacjenta np. z otyłością.
RPP przyznał, że część lekarzy i placówek ochrony zdrowia jest "oporna" na sygnały płynące z tej instytucji o skargach pacjentów na sposób, w jaki są traktowani podczas udzielania świadczenia.
– Osobiście znam historię, w której jedenastoletni chłopiec z nadwagą został poproszony przez lekarza o zdjęcie butów i wejście na wagę, po czym usłyszał: "Może lepiej nie wchodź" – mówił Rzecznik, przyznając, że wobec tego lekarza już wcześniej było wiele skarg, a do placówki została skierowana prośba o stosowne podejście do pacjentów.
– Jeśli lekarz w tak ohydny sposób zwraca się do małoletniego pacjenta, musiał gdzieś na swojej drodze edukacyjnej i zawodowej spotkać się z takim właśnie podejściem, z takimi stwierdzeniami – komentowała prof. Agnieszka Zimmerman, prorektor ds. jakości kształcenia Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Właściwej komunikacji można się nauczyć
Można powiedzieć, że lekarz też człowiek, ale w przypadku tego zawodu od odpowiednich umiejętności porozumiewania się z pacjentem może zależeć jego zdrowie lub życie. A właściwej komunikacji można się nauczyć.
W innych krajach, np. w Szwecji przyszłych medyków już od lat uczy się tego, jak właściwie rozmawiać z pacjentem. Polska dopiero wchodzi na tę ścieżkę.
Prof. Agnieszka Zimmerman przypomniała, że od nowego roku akademickiego, zgodnie z przyjętymi standardami kształcenia na kierunkach medycznych, zajęcia z komunikacji staną się obowiązkowe. Część uczelni już je prowadzi w formie fakultetów i cieszą się dużym zainteresowaniem.
Studenci ćwiczą tam z aktorami m.in. jak poinformować pacjenta o trudnej diagnozie, jak przekonać do podjęcia terapii, jak grzecznie odpowiedzieć niegrzecznemu pacjentowi, jakich słów unikać, a jakie zbudują zaufanie.
Dobre praktyki
Nowe zajęcia i szkolenie przyszłych medyków jednak nie wystarczy. Równolegle musi zmienić się praktyka na oddziałach szpitalnych i w poradniach, bo inaczej trafiający tam po studiach młodzi lekarze szybko zapomną, czego się nauczyli – zastrzegają eksperci.
Trzeba bardzo uważnie przyjrzeć się środowisku pracy i nauki, które, poza nielicznymi wyjątkami, jest według prof. Agnieszka Zimmerman "siermiężne i mocno zhierarchizowane".
Mariusz Klencki, dyrektor Departamentu Rozwoju Kadr Medycznych w Ministerstwie Zdrowia stwierdził, że zmiany w programie kształcenia są ważne, jednak na efekty trzeba poczekać. – Na to trzeba dziesięciu lat – ocenił.
– Komunikacja musi mieć zastosowanie w praktyce, inaczej młodzi lekarze w ciągu dwóch tygodni zapomną to, czego uczyli się na studiach i przyjmą sposób, w jaki odnoszą się do pacjentów starsi koledzy, ordynatorzy – przyznała również Maria Libura, ekspert ochrony zdrowia.
Według niej, podobnie jak w Skandynawii, równolegle ze zmianami na uczelniach powinny być prowadzone szkolenia dla ordynatorów, bo to oni "narzucają" sposób komunikacji na swoich oddziałach.
Lepsza komunikacja, lepsze efekty leczenia
Eksperci zwracali uwagę, że dobra komunikacja to nie tylko miła rozmowa, ale realne korzyści w postaci lepszych efektów leczenia i mniejszej liczby zdarzeń niepożądanych.
Patryk Poniewierza, dyrektor ds. standardów medycznych PZU Zdrowie przekonywał, że dobra komunikacja pozwala zaoszczędzić czas, którego lekarzom brakuje. Dzięki dobrej komunikacji lekarz może szybciej postawić diagnozę. Jest też większa szansa na to, że będzie ona trafna, a więc zmniejszy się też ryzyko popełnienia błędu medycznego.
Podał przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie lekarze, którzy regularnie szkolą się z komunikacji, mają niższe składki na OC. Badania wykazały bowiem, że nawet 70 proc. zdarzeń niepożądanych i błędów medycznych jest powiązanych z niewłaściwą komunikacją.
Dzięki dobrej komunikacji lepsze są też efekty leczenia. Pacjent, który ma zaufanie do lekarza i dobrze zrozumie zalecenia, będzie bardziej ich przestrzegał.
Perspektywa pacjenta
Magdalena Kołodziej, prezeska Fundacji MyPacjenci zwracała uwagą, że osoba
chora jest w gorszej sytuacji, bo jest zależna od lekarza, a dopytać może w ograniczonym czasie, bo medyk zajęty jest wypełnianiem dokumentacji.
– Nieraz lekarz nawet nie spojrzy na pacjenta znad komputera. Więc to systemowy problem, jak lepiej zorganizować ten czas, aby medyk miał go więcej – zauważyła.
Jednocześnie zwracała uwagę, że dobra komunikacja między lekarzem a pacjentem zależy też od naszej większej świadomości zdrowotnej i postaw prozdrowotnych. Widzi tu szansę w nowym przedmiocie dla dzieci w szkołach, czyli "Edukacji zdrowotnej". Taki świadomy pacjent jest bardziej asertywny, nie boi się dopytać lekarza, ale też sam podaje lekarzowi więcej istotnych informacji o stanie swojego zdrowia, co ułatwia właściwą diagnozę.
Różne predyspozycje, różne specjalizacje
Dyr. Mariusz Klencki zwrócił też uwagę na różne predyspozycje różnych osób i brak selekcji kandydatów na kierunek lekarski pod kątem kompetencji miękkich i predyspozycji psychologicznych.
Takie predyspozycje sprawdza się w wielu krajach. Tymczasem w Polsce ten element jest pomijany, a zbyt mała liczba lekarzy wpłynęła na obniżenie kryteriów dla kandydatów.
Jednocześnie wskazywał, że nie każda specjalizacja wymaga identycznych predyspozycji w tym zakresie. – Inne cechy potrzebne są patomorfologowi, a inne lekarzowi rodzinnemu. Czy diagnosta obrazowy musi być empatyczny przy oglądaniu i opisywaniu zdjęć pacjentów, którzy są kilkaset kilometrów od niego? – pytał.
Eksperci przyznali, że dobra komunikacja jest elementem jakości leczenia, ale zmiany w tym zakresie to nie tylko kształcenie przyszłych studentów, ale też podnoszenie kompetencji lekarzy, którzy od lat są w systemie.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.