Spożywając syte śniadania, kobiety mogą wspomóc swoją płodność – sugerują badacze z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie i Uniwersytetu w Tel Awiwie. Odkryli oni, że zjadanie obfitych posiłków rano, a nie po południu, może okazać się skuteczną bronią w walce z zespołem policystycznych jajników (PCOS) wśród szczupłych pacjentek – główną przyczyną niepłodności żeńskiej.
Reklama.
Jak leczyć PCOS u szczupłych kobiet?
Chociaż bezpośrednia przyczyna występowania zespołu policystycznych jajników nie jest znana, wiadomo, że schorzenie związane jest z brakiem równowagi hormonalnej, prowadzącej do nieregularnych miesiączek lub ich braku. W konsekwencji, cierpiące na nie kobiety mają problem z poczęciem dziecka. U wielu chorych zauważono także nieprawidłowy poziom insuliny lub insulinooporność, co oznacza, że reagują na ten hormon w niewłaściwy sposób. W rezultacie, u chorych wykształca się podwyższone stężenie testosteronu we krwi, które zaburza cykl menstruacyjny.
Zmniejszony poziom insuliny wskutek spadku wagi (w przypadku osób z nadwagą – o 5%) lub leków może wspomóc płodność. Jednak nie są to dobre rozwiązania dla szczupłych kobiet. Dlatego też naukowcy postanowili sprawdzić, czy pora posiłków może mieć wpływ na skuteczniejszą kontrolę poziomu insuliny u chorych z zespołem policystycznych jajników. W tym celu poprosili 60 kobiet z PCOS w wieku 25-39 lat, które posiadały zdrową wagę – wskaźnik masy ciała BMI niższy niż 23,9 kg/m² – o zjadanie 1800 kcal dziennie przez 12 tygodni. Kobiety podzielono na dwie grupy. Jedna grupa badanych większość kalorii spożywała podczas śniadania – zjadała duży posiłek rano (ok. 980 kcal), średni w porze lunchu (640 kcal) i mały na kolację (190 kcal). Druga grupa natomiast konsumowała małe śniadanie (ok. 190 kcal), średni lunch (ok. 640 kcal) i dużą kolację (980 kcal).
Co więcej, na początku badania naukowcy zmierzyli u kobiet poziom progesteronu podczas fazy folikularnej cyklu miesiączkowego (pierwszej połowy cyklu, w czasie której pęcherzyki jajnikowe dojrzewają przed uwolnieniem jajeczka w czasie owulacji), a także stężenie insuliny, glukozy, hormonów steroidowych i globuliny wiążącej hormony płciowe (ang. SHBG – sex hormone-binding globulin), która posiada właściwości zbliżone do progesteronu. Poziom progesteronu badacze monitorowali co dwa tygodnie. Jeżeli jego wartość przekroczyła 2 ng/ml i wystąpiło krwawienie menstruacyjne, oznaczało to, że u kobiety wystąpiła owulacja. Wraz z końcem badania powtórzono także początkowe testy.
Rano jedz jak król, w południe jak książę, a wieczorem jak żebrak
Na koniec badania okazało się, że połowa kobiet zjadających syte śniadania co najmniej raz miała owulację, podczas gdy wśród uczestniczek konsumujących obfite kolacje miało to miejsce jedynie w 1 na 5 przypadków. Wyniki badań krwi wśród reprezentantek obu grup były zbliżone na początku badania, jednak po 90 dniach u kobiet zjadających pożywne śniadania stężenie glukozy we krwi na czczo spadło o 8%, a insuliny – o 53%. Zmian takich nie odnotowano wśród pozostałych uczestniczek. Podobnie wyglądały wyniki pomiaru hormonów płciowych – u badanych konsumujących najwięcej kalorii rano poziom SHBG podwoił się, podczas gdy stężenie testosteronu spadło o połowę.
Naukowcy podsumowali, że jedzenie wysokokalorycznych śniadań i niskokalorycznych kolacji może zmniejszyć insulinooporność i obniżyć poziom niektórych enzymów, aktywnych u kobiet z PCOS. W ten sposób możliwe jest zredukowanie stężenia testosteronu i poprawa częstotliwości owulacji wśród szczupłych kobiet cierpiących na zespół policystycznych jajników.
Chociaż wyniki badania są zachęcające, badanie przeprowadzono na małej grupie kobiet i pomimo testów krwi sugerujących poprawę płodności wśród chorych spożywających duże śniadania nie wiadomo, czy zmiana ta może zwiększyć prawdopodobieństwo zajścia w ciążę. Jak zaznacza prof. Oren Froy, główny autor badania, wyniki w sposób jasny ukazują jednak, że ważna jest nie tylko dzienna ilość spożywanych przez nas kalorii, ale także pora dnia, o której je konsumujemy.