W porównaniu z połową 2012 roku, obecnie na świadczenia zdrowotne czekamy krócej – 2,7 miesiąca zamiast 3. Jednak, zdaniem fundacji Watch Health Care, poprawa ta nie zmienia wiele, ponieważ pacjenci wciąż mają ograniczony dostęp do leczenia w każdej dziedzinie medycyny, a kolejka jest dłuższa niż w tym samym okresie rok temu.
Reklama.
Ile poczekamy na wizytę u lekarza?
Jednym z największych problemów, z jakimi borykają się pacjenci, są kolejki do specjalistów. Najdłuższa jest ta do ortodonty – na wizytę trzeba czekać często prawie 9 miesięcy, a jeżeli w grę wchodzi skorzystanie z leczenia aparatem ortodontycznym – średnio 2,5 roku (w najgorszym przypadku nawet 4 lata). 5 miesięcy wynosi okres oczekiwania na spotkanie z kardiologiem dziecięcym. Tak samo długa jest kolejka do angiologa.
Kolejną kwestią jest długie oczekiwanie na zabiegi i usługi diagnostyczne. Jak podaje prof. Lech Polis z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, w przypadku tej placówki najgorzej sytuacja wygląda na pediatrii i rehabilitacji. W diagnostyce nie jest o wiele lepiej, szczególnie jeżeli chodzi o dostęp do tomografu i rezonansu, a także badania w znieczuleniu. Tymczasem Grzegorz Kloc, dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego „Latawiec” w Świdnicy, dodaje, że niestarczające środki w tym ośrodku odbiją największe piętno na kardiologii, ortopedii i okulistyce, czyli dziedzinach, gdzie kolejki i tak są już gigantyczne.
Kolejki będą krótsze?
Premier Tusk chce, aby kolejki skrócił minister zdrowia. Chodzi przede wszystkim o czas oczekiwania na wizytę do onkologa i lekarza medycyny rodzinnej. Zadaniem ministra jest określenie, czy uda się tego dokonać bez dodatkowych kosztów, a jeżeli nie – skąd wziąć brakujące nakłady. Jak podkreśla Tusk, sytuacja w opiece zdrowia nie jest idealna, co nie jest powodem do zadowolenia ani dla pacjentów, ani dla niego samego. Pierwsze decyzje w tej sprawie usłyszeć mamy wiosną bieżącego roku.
Na pytanie, czy skrócenie kolejek jest możliwe, była szefowa NFZ Agnieszka Pachciarz odpowiada, że tak. Przy odpowiedniej aktywności i dobrym pomyśle. Jak podkreśla, sama próbowała skłonić lekarzy rodzinnych, aby nie wysyłali pacjentów do specjalistów w przypadkach, gdy nie jest to konieczne, ale odstąpiła od tego projektu. Co więcej, do 30% ośrodków medycznych nie ma kolejek, jednak to pacjent decyduje, gdzie chce podjąć leczenie.
Zdaniem wiceministra Sławomira Neumanna, korzystne może okazać się zwiększenie kompetencji lekarzy rodzinnych. Do tego dojdzie dalsza informatyzacja ochrony zdrowia, czyli wprowadzenie e-skierowań, e-recept i e-kont pacjentów. W koncie takim znajdą się informacje na temat odbytych przez daną osobę wizyt i badań, dzięki czemu będzie można uniknąć ich powielania.
Leczenie onkologiczne bez limitów?
Podkreślając, że w onkologii czas odgrywa ważną rolę, Polskie Towarzystwo Onkologiczne wystosowało list otwarty do prezydenta, premiera i ministra zdrowia, w którym domaga się zniesienia limitów NFZ w leczeniu nowotworów. Jak podkreśla Jacek Jassem, przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, limity te oznaczają opóźnienie diagnozy oraz leczenia. Tymczasem nowotwory są chorobami progresywnymi, które nie mogą czekać.
Jak się okazuje, Polska należy do grupy 7 państw europejskich, które na leczenie nowotworów wydają najmniej. Obecnie jest to ok. 37 euro na jedną osobę. Zdaniem prezesa PTO, aby polepszyć tę sytuację, należy nie tylko zwiększyć nakłady finansowe, ale i lepiej dysponować posiadanymi środkami.
Prof. Jassem tłumaczy, że w wyniku nowotworów umiera 90 tysięcy Polaków rocznie, a wyniki ich leczenia są o 10% gorsze niż w innych krajach europejskich. Sytuacja ta wynika z niewłaściwego finansowania i organizacji – mówi onkolog. Szacuje się, że w Polsce co dzień umiera ok. 1050 ludzi – 6% w wyniku wypadków, a 25% wskutek nowotworów. W liście specjaliści zaznaczają, że leczenie nowotworów w początkowym etapie rozwoju jest skuteczniejsze i wielokrotnie tańsze niż w późniejszym okresie. Na drodze do efektywnej walki z rakiem stoją w dużej mierze kolejki do onkologów.