Doszliśmy do wniosku, że atak na Kościół i katolików w Polsce jest tak zmasowany, że potrzeba było wypracowania jakiejś strategii obrony.
Kilka miesięcy później, w listopadzie, posłowie PiS znów stanęli do walki o "Polskę katolicką" podejmując uchwałę w sprawie decyzji o usunięciu krzyży z pomieszczeń Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. "Usunięcie stanowi powrót do niechlubnych praktyk z czasów komunizmu. Zespół oczekuje przywrócenia krzyży, bo symbolizują wartości, które stały się podwaliną europejskiej kultury" – głosi ich stanowisko.
Czyjeś poglądy czy światopogląd nie mogą być celem do zwalczania czy niszczenia. W tym wydaniu to jest po prostu inkwizycja
Szumlewicz zwraca też uwagę, że w Sejmie funkcjonują jeszcze trzy inne zespoły, których celem jest "dowartościowanie chrześcijaństwa" – ds. katolickiej nauki społecznej, na rzecz ochrony życia oraz zespół członków i sympatyków Ruchu Światło-Życie.
"Posłom nie można zabraniać nawet głupiej działalności"
Nie jest rzeczą roztropną zakładanie zespołów, których celem jest obrona lub zwalczanie jakiegoś światopoglądu, zarówno ateistycznego, jak i katolickiego. Posłowie powinni zawiesić na kołku swoje przekonania i tworzyć prawo.
Wiele osób jest jednak innego zdania, co do prawa parlamentarzystów do tworzenia podobnych zespołów. Na jednej ze stron z petycjami online zbierane są podpisy pod wnioskiem o delegalizację zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji. Póki co podpisało się 800 osób. "Utworzenie takiego zespołu uderza w zasady demokratycznego państwa prawa realizującego zasady równości i sprawiedliwości społecznej, wyrażonych w przepisach polskiej ustawy zasadniczej" – przekonują.