
Zgodziła się z nami porozmawiać przedstawicielka jednej z firm, które organizują polowania dla Skandynawów. Jej zdaniem, należy się tylko cieszyć z tego, że Polska stała się kierunkiem łowieckiej turystyki. Dzięki ich pieniądzom, koła mogą wypłacać rolnikom odszkodowania za szkody spowodowane przez zwierzynę. To również z tych pieniędzy, zimą dokarmiane są zwierzęta.
Duńczyk, który zrezygnował z usług duńskiego biura polowań i zaczął polować przez moją firmę powiedział mi ostatnio, że jego koledzy obawiali się zamawiać polowania w polskiej firmie ponieważ myśleli, że tutaj zostaną oszukani. Powiedział też, że po ostatnim polowaniu są bardzo zaskoczeni, że polska firma może być również bardzo profesjonalna. Stąd wniosek, że czasem przy organizacji polowań dla cudzoziemców udaje się zmienić na lepsze wizerunek naszego kraju.
Obcokrajowcy utrzymują polskie koła
– Z tego tytułu mamy pieniążki – mówi Stanisław Kozłowski z Koła Łowieckiego "Hutnik" w Głogowie. Dodaje jednak, że dla polskich myśliwych byłoby lepiej, gdyby żaden myśliwy do nas nie przyjeżdżał. Tyle tylko, że trudno byłoby utrzymać obwody, bez pieniędzy obcych myśliwych. – Niestety, sami musimy zachęcać, aby do nas przyjeżdżali, bo utrzymanie obwodu jest bardzo drogie – mówi myśliwy z koła "Hutnik".
Gdy Skandynaw, czy jakikolwiek inny obcokrajowiec zdecyduje się przyjechać do Polski na polowanie, godzi się na zapłatę za odstrzał. – Oni nie biorą tusz, płacą tylko za tę przyjemność, by sobie strzelić. Zabierają też trofeum rogaczy. Czasem jednak przyjeżdżają polować nawet na lisy – mówi myśliwy. Dodatkowo płacą za samą organizację polowania, za podprowadzanie do lisów, a to akurat cieszy myśliwych, bo lisów jest w okolicach Głogowa dużo.
Sprawę skandynawskich myśliwych podjęła niedawno Sylwia Skorstad, korespondentka Wirtualnej Polski z Norwegii. Zwraca ona uwagę, że sytuacja ta jest z kilku powodów niepokojąca. Wypowiadający się dla niej Cezary Wyszyński z Fundacji Viva! oskarża myśliwych o to, że dokarmiają oni zwierzęta nienaturalnym pokarmem, co sztucznie zwiększa ich populację. Później zaś, w ramach obrony atakowanych przez drapieżniki gospodarstw, zapraszają do Polski zagranicznych myśliwych i ich portfele. – Że co przepraszam, viagrę im podajemy? – słyszę od oburzonego myśliwego, który pragnie zachować anonimowo.