Rudno Jeziorowe to niewielka wieś w powiecie przasnyskim. Przez lata główną atrakcją tego miejsca było jezioro o powierzchni do 20 ha. Pod koniec lat 90. zaczęło stopniowo wysychać. Obecnie jest niemal całkowicie zarośnięte, a jedynym śladem po rozległym jeziorze jest małe bajoro pośród trzciny. Hydrolog dr Jarosław Suchożebrski w rozmowie z naTemat.pl wyjaśnia, dlaczego jezioro znika i czy jest dla niego jeszcze ratunek.
Poniższy materiał został zrealizowany w ramach BRID – nowego projektu Grupy naTemat. Temat artykułu został najpierw wybrany w głosowaniu na stronie głównej naTemat.pl, a następnie czytelnicy wsparli nas finansowo w jego realizacji. Kolejne głosowania oraz projekty do wsparcia zawsze znajdziesz na brid.natemat.pl. Dziękujemy, że z nami jesteście! Dlaczego jezioro w Rudnie Jeziorowym wysycha?
Jest kilka powodów. Pierwsze to przyczyny naturalne wspomagane przez człowieka, czyli zmiany klimatyczne. W ich wyniku mamy w ostatnich latach wyższą średnią temperaturę roczną, a przez to wyższe parowanie. Brakuje opadów śniegu i zasilania w wodę z roztopów w okresie zimowym i wiosennym. Mamy problem z obniżaniem się poziomu płytkich wód podziemny, które zasilają tego typu jeziora. Do tego dochodzi czynnik ludzki, czyli odcięcie drogi zasilania wodą przez żwirownie, które tam powstały.
Dlaczego to jezioro tak szybko się zmienia?
Jest płytkie i silnie się nagrzewa. Szybko również zarasta. Rozłożona materia organiczna przyczynia się do jeszcze szybszego wypłycania jeziora, stanowi również pożywkę dla kolejnych roślin. Do tego mniejsze zasilanie wodami podziemnymi i obniżenie ich poziomu. Niestety płytkie jeziora szybciej zarastają.
Czy położenie geograficzne jeziora w Rudnie mogło mieć wpływ na proces wysychania?
Tak zdecydowanie, chociażby położenie w pobliżu obszaru wododziałowego. Mała zlewnia i niewielki obszar, z którego te wody spływają i zasilają jezioro, powodują, że jest zdecydowanie bardziej podatne na wysychanie, zarastanie i zanieczyszczenie.
Jaki wpływ na wysychanie tego jeziora miało powstanie żwirowni?
To jezioro jest położone w dość specyficznym miejscu – w niecce, obniżeniu terenowym i ma bardzo niewielką zlewnię, przez co obszar zasilania wód podziemnych jest bardzo niewielki, a na krawędzi tego obszaru powstały kopalnie kruszywa budowlanego. Czyli na początku drogi zasilania, skąd ta woda spływa, mamy odwodnienia i dziury w ziemi, w których woda się zatrzymuje. Tego typu działania przyczyniają się do zmniejszenia zasilania w wodę jeziora.
Czy Rudno Jeziorowe jest miejscem przystosowanym do powstawania takich kopalni?
Okolice są rzeczywiście bogate w złoża surowców naturalnych – piaski i żwiry wykorzystywane w budownictwie. A nieszczęściem tych okolic jest to, że leżą na granicy obszarów zasilania, na granicy działu wodnego, co powoduje, że jezioro w perspektywie kilkunastu, jak nie kilku, lat będzie prawdopodobnie skazane na całkowitą zagładę.
Jaki wpływ na wysychanie jeziora w Rudnie Jeziorowym mają warunki naturalne, a jaki działalność człowieka ?
Jedne i drugie czynniki działają w podobnym nasileniu. Gdyby nie czynnik ludzki, to jezioro i tak prędzej czy później by wyschło, aczkolwiek na pewno nie w takim tempie.
Mieszkańcy wierzą, że gdyby znalazły się pieniądze i dało się wykarczować i oczyścić teren dookoła jeziora, to wróciłaby do niego woda. Podobno przed laty gmina zleciła badania i pod powierzchnią – ok. 2 m wgłąb – znajduje się woda. Z relacji mieszkańców wiemy, że w niektórych miejscach można się dokopać do wody. Czy takie działania przyniosłyby pożądany skutek?
Tego typu zabiegi są bardzo kosztowne. Po drugie jest to działanie na dość krótki czas. Wybranie osadów i wycięcie roślinności spowodowałyby, że to jezioro funkcjonowałoby jeszcze przez jakiś okres. Wycinanie roślin ograniczy ilość materii organicznej odkładanej w jeziorze, ale z drugiej strony w tak płytkim jeziorze woda będzie się szybciej nagrzewać i szybciej parować. Pogłębienie jeziora może być działaniem, które też przez pewien czas byłoby skuteczne. Zapewne okresowo w jeziorze byłoby więcej wody, ale niestety mamy do czynienia z systematycznym obniżaniem się poziomu wód podziemnych, więc zapewne i tak jezioro prędzej czy później by wyschło.
Współwłaściciel żwirowni twierdzi, że jezioro zaczęło wysychać na długo przed wybudowaniem tam kopalni. Padały też argumenty, że żwirownia leży wyżej niż jezioro, więc nie mogła mieć wpływu na wysychanie. Czy może pan się odnieść do tej argumentacji.
Tak, żwirownia leży wyżej, na krawędzi zlewni, czyli obszaru, z którego jezioro jest zasilane w wodę. Jeśli w tamtym miejscu pojawia się ingerencja człowieka, to zmniejszy się ilość wody, która może wsiąkać w podłoże, zasilać wody podziemne, a następnie jezioro.
Czy zabraknie w Polsce wody?
W skali kraju w najbliższym czasie raczej nie zabraknie nam wody. Problem pojawia się lokalnie, choć niestety coraz częściej. Rośnie średnia roczna temperatura Ziemi, co powoduje większe parowanie. Coraz częściej, szczególnie w lecie, pojawiają się burze i gwałtowne opady, z których woda szybko spływa nie zasilając wód podziemnych. Zużywamy też więcej wody, więc w efekcie okresowo może jej brakować. Naszymi zasobami strategicznymi są wody podziemne. Poziom wód gruntowych niestety obniża się coraz bardziej, ale zasoby wód głębinowych są jeszcze na bardzo dobrym poziomie. Na razie wykorzystujemy ich mniej niż mamy do dyspozycji. Jeżeli jednak będziemy pobierać więcej wód podziemnych, niż wynosi ich odnawialność, to grozi nam naruszenie równowagi hydrologicznej.
W perspektywie, ilu lat problem braku wody może się nasilić?
Trudno to przewidzieć. Modele i prognozy sprzed 10 czy 20 lat, wydawały nam się przeszacowane, a przy obecnym stanie wiedzy okazuje się, że były znacznie niedoszacowane. Temperatura Ziemi rośnie, w atmosferze gromadzi się coraz więcej energii. Zjawiska pogodowe stają się coraz bardziej gwałtowne. Woda krąży w przyrodzie, stanowi jeden z jej elementów. Jeżeli któryś z tych elementów zaczyna niedomagać, to wpływa też na inne. Często zapominamy o tym, że ilość wody w globalnym obiegu jest stała. To co dzieje się u nas, ma wpływ na sytuację w innej części świata. Jeżeli gdzieś spadnie więcej wody w postaci ulewnego deszczu, to w jakiejś części świata zazwyczaj jej brakuje. Gdzieś jest pest powódź, a w innym miejscu będzie susza.
Jednym z czynników, który nasila wysychanie jezior i innych zbiorników wodnych są kopalnie. Czy w związku z tym nieuchronne będzie ich zamykanie, aby uchronić jeziora przed wysychaniem?
Są to tematy, które dotykają polityki energetycznej naszego kraju, jednak jako przyrodnik i geograf, twierdzę, że musimy to zrobić i to jak najszybciej. Musimy odejść od paliw kopalnych. Spalanie węgla, ropy, gazu, odpowiada za dużą emisję dwutlenku węgla do atmosfery i coraz większe tempo zmian klimatu na Ziemi.
A co grozi Polsce jak tego nie zrobimy?
Na pewno okresowe, ale coraz częstsze nasilenie problemów z wodą. Mówimy tu o dwóch stronach tego samego medalu, zarówno o powodziach, jak i suszach. W naszej strefie klimatycznej wyraźnie widoczne jest nasilenie zjawisk ekstremalnych. Coraz częściej pojawia się długotrwała susza i potem nagle gwałtowne opady i problem z powodziami, szczególnie w miastach i na obszarach górskich. Problem pojawia się, gdy w krótkim czasie spada na ziemię znaczne opady deszczu. Woda bardzo szybko spływa po powierzchniach nieprzepuszczalnych w miastach lub tam, gdzie jest duży spadek terenu i tworzy tzw. powodzie błyskawiczne. To będzie problem, z którym będziemy borykać się coraz częściej. Ten rodzaj powodzi jest bardzo trudny do prognozowania.
Od jakiegoś czasu systematycznie zwiększamy zużycie wód podziemnych, jakie są skutki obniżenia się tych wód?
Tak, zaczynamy używać naszych strategicznych zasobów, na razie jeszcze nie jest to duży problem, ale sama tendencja wskazuje na to, że potencjalnie w przyszłości może być. Jeżeli wykorzystamy nasze zasoby bez możliwości ich odnawiania, to problem z wodą może być naprawdę poważny. Często pojawia się argument, że przecież w ciągu roku suma rocznych opadów utrzymuje się na podobnym poziomie. Jednak nie jest równomierny opad w ciągu roku – coraz częściej mamy bezśnieżne zimy, a przez to brak roztopów i zasilania wód podziemnych na wiosnę. Z drugiej strony zdarza się, że w krótkim czasie spada tyle deszczu, ile wynosi norma miesięczna. Gwałtowne opady nie zasilają dostatecznie wód podziemnych, bo woda szybko spływa do rzek.
Jeśli chodzi o ograniczenie emisji CO2 to w zasadzie wiemy co robić – musimy osiągnąć neutralną klimatyczną do 2050 roku. A jak dbać o zasoby wody i je chronić?
Można to uogólnić do dwóch słów: oszczędność i retencja. Powinniśmy magazynować wodę wtedy, kiedy mamy jej dużo, czyli np. w takich okresach wezbrań, powodzi, gwałtowniejszych opadów. Mamy projekty małej retencji, np. gromadzenia deszczówki. W przypadku miast bardzo ważne jest rozszczelnienie powierzchni, tak aby ta woda nie spływała, ale w jak największym stopniu wsiąkała i zasilała wody podziemne. A jeśli chodzi o oszczędność, to po prostu starajmy się tej wody zużywać mniej. W naszych domach wodę często marnujemy. Nieszczelne instalacje wodociągowe, odkręcone krany to jedno. A druga rzecz to recykling. Przecież wodę, którą wykorzystujemy do prania czy kąpieli, moglibyśmy użyć do spłukiwania toalety. W ten sposób zaoszczędzilibyśmy nawet jedną trzecią wody. To jednak dopiero przed nami.
Czy dostrzega pan większą świadomość wśród obywateli w oszczędzaniu wody?
Tak, zdecydowanie. Wiele osób na własnej skórze zaczyna doświadczać, że coś z tą wodą się dzieje i nie są to bajki czy czcze gadanie naukowców. Ludzie zaczynają coraz bardziej zwracać uwagę na ten problem. Widać to po chociażby po dużym zainteresowaniu zbiornikami do gromadzenia deszczówki.
Wybiegnijmy w przyszłość, jesteśmy w 2050 roku, jak będzie wyglądał stan wód w Polsce?
Będziemy musieli bardziej ostrożnie gospodarować zasobami wodnymi. Zwracać uwagę na gromadzenie wody wtedy, kiedy jest jej więcej i wykorzystywać ją racjonalnie, gdy jest jej mniej. Wszystko wskazuje na to, że ekstremalne zjawiska pogodowe będą się nasilać. Wyższa temperatura będzie powodowała częstsze burze i nawałnice. Problemy z wodą nasilą się znacznie w skali lokalnej. W efekcie zapewne coraz częściej będzie okresowo jej braknąć w ujęciach komunalnych.
Na koniec wróćmy do Rudna Jeziorowego – czy widzi Pan jakieś nadzieje dla tego jeziora?
Niestety, jestem pesymistą w przypadku takich małych jezior. Po części jest to proces naturalny, tego typu jeziora prędzej czy później będą zanikać i wypłycać się. Tylko że gdyby nie ingerencja człowieka i nasilenie się procesów zmian klimatycznych, to pewnie trwałoby to dłużej. W tym przypadku człowiek przyspieszył proces naturalny.
dr Jarosław Suchożebrski – geograf i hydrolog, starszy specjalista oraz adiunkt w Katedrze Geografii Fizycznej na Uniwersytecie Warszawskim. Ekspert w zakresie oceny hydromorfologicznej rzek i stanu wód powierzchniowych oraz gospodarowania wodą na obszarach wiejskich i miejskich.