Nadchodzi czwarta fala koronawirusa. Ekspert w rozmowie z naTemat mówi, że będzie ona inna od poprzednich, które dotykały Polskę. Odpowiadamy na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące koronawirusa, m.in. skąd biorą się nazwy poszczególnych wariantów, czy zawsze wiążą się one z większą zachorowalnością oraz, czy powrót dzieci do szkół jest zagrożeniem.
Poniższy tekst jest elementem naszej akcji związanej ze zbliżającą się IV falą koronawirusa w Polsce. Z naszego cyklu dowiesz się m.in. jak niebezpieczny jest nadal koronawirus, dlaczego należy się szczepić i jakie są prognozy dla Polski oraz świata. Zachęcajmy też do szczepień – niech każdy z nas namówi chociaż jedną osobę. Dla naszego wspólnego dobra.
Przypadki koronawirusa w 2020 roku i 2021 roku
Czwarta fala koronawirusa wisi nad nami. Co prawda sytuacja jest zdecydowanie lepsza niż w analogicznym okresie w 2020 roku, ale eksperci i tak grzmią, że nowa fala jest nieunikniona.
Sytuacja jest lepsza, bo coraz więcej osób jest zaszczepionych, ale nadal nie jest to tak dużo, by mówić o odporności populacyjnej.
Poziom zaszczepienia na świecie
18 489 092 osób jest w pełni zaszczepionych. Ogółem wykonano 35 865 591 szczepień (pierwsza dawka: 19 067 446, dwie dawki: 16 798 145).
Na świecie podano ponad 5 mld dawek szczepionki, najwięcej w Chinach i Stanach Zjednoczonych. Liderem w liczbie dawek per capita jest Gibraltar, a w Unii Europejskiej – Malta.
Malta została pierwszym krajem na świecie, w którym przeciwko Covid-19 zaszczepiono całkowicie 90 procent ludności w wieku powyżej 12 lat. Po osiągnięciu tego pułapu zamknięte zostały wszystkie ośrodki szczepień z wyjątkiem jednego - na uniwersytecie w mieście Msida.
Warianty koronawirusa na świecie
Zaczęło się od brytyjskiego wariantu alfa, który wykryto w październiku 2020 r., a obecnie (stan na 24.08) doszliśmy już do jedenastej litery w greckim alfabecie – lambda, którą oznaczono wirus z Peru.
Cztery warianty SARS-CoV-2 uznawane przez WHO za budzące obawę (Variants of Concern, VoC) będą nazywane Alfa (brytyjski wariant), Beta (południowoafrykański wariant), Gamma (brazylijski wariant) i Delta (indyjski wariant).
Warianty budzące zainteresowanie (Variants of Interest, VoI) będą opisywane kolejnymi literami greckiego alfabetu, na razie opisano ich sześć, od Epsilon do Lambda. Na przykład odmiana znana wcześniej jako "wariant kalifornijski" to Epsilon, a "wariant nigeryjski" - Eta, a "filipiński" – Teta.
Wariant Lambda, wcześniej znany jako peruwiański lub C.37, to kolejny ze szczepów koronawirusa, który wywołuje niepokój wirusologów.
Skąd takie nazwy wariantów?
Miesiące rozważań doprowadziły do wyboru liter greckiego alfabetu. Początkowo brano pod uwagę nawet – jak mówił bakteriolog Mark Pallen, cytowany przez agencję Reutera – imiona greckich bogów i całkowicie nowe, wymyślone nazwy.
Kiedyś wirusy często nazywano od nazw geograficznych miejsc, w których przypuszczalnie się pojawiły. Tak było np. z wirusem Ebola, którego nazwa pochodzi od rzeki w Demokratycznej Republice Konga. Takie podejście może być jednak niedokładne i niesłusznie kojarzyć dany region z patogenem.
Odpowiadamy na częste pytania o czwartą falę koronawirus
Na pytania dotyczące IV fali koronawirusa odpowiada lek. Bartosz Fiałek.
Kolejne odmiany koronawirusa - skąd ich nazwy i jak powstają?
Warianty nowego koronawirusa powstają wskutek mutacji. Mutacje to nagłe, skokowe, dynamiczne i niespodziewane zmiany w materiale genetycznym komórki. W kontekście wariantów SARS-CoV-2 mówimy najczęściej o tzw. mutacjach punktowych, czyli zamianie pojedynczego nukleotydu. Najczęściej są tu tzw. mutacje ciche, które nie zmieniają kodowanego aminokwasu, jednak czasami zdarzają się tzw. mutacje zmiany sensu, które zmieniają kodowany aminokwas i mogą wpływać na zmianę właściwości. W przypadku SARS-CoV-2, mutacje powstają w przebiegu replikacji, czyli namnażania się wirusa w komórkach – w trakcie tego zjawiska może dojść do swego rodzaju pomyłki, czyli powstania mutacji.
Liczba mutacji w wariantach SARS-CoV-2 może być nieograniczona, jednak istotne z epidemicznego punktu widzenia mają najczęściej kilkanaście lub kilkadziesiąt mutacji. Ich profil, czyli zbiór, sprawia, że uzyskują różnego rodzaju właściwości: mogą być bardziej zakaźne (lepiej się rozprzestrzeniają), bardziej zjadliwe (powodują chorobę o cięższym przebiegu) albo uciekać spod odpowiedzi immunologicznej (powodować tzw. breakthrough infections wśród zaszczepionych tudzież reinfekcji w grupie ozdrowieńców).
Czy to jest standard, że nowe mutacje = więcej chorych/więcej zgonów?
Nie, nie jestem standardem fakt, iż każda mutacja prowadzi do zwiększenia zakaźności/zjadliwości wirusa. W przypadku nowego koronawirusa najczęściej są tu tzw. mutacje ciche, które nie zmieniają kodowanego aminokwasu, czyli nie wpływają na jego właściwości. Stąd większość mutacji nie będzie miało epidemicznego znaczenia dla ludzi.
Jednak czasami zdarzają się tzw. mutacje zmiany sensu, które zmieniają kodowany aminokwas i mogą wpływać na zmianę właściwości. Ich profil, czyli zbiór, sprawia, że uzyskują różnego rodzaju właściwości: mogą być bardziej zakaźne (lepiej się rozprzestrzeniają), bardziej zjadliwe (powodują chorobę o cięższym przebiegu) albo uciekać spod odpowiedzi immunologicznej (powodować tzw. breakthrough infections wśród zaszczepionych tudzież reinfekcji w grupie ozdrowieńców).
Czym IV fala może różnić się od poprzednich fal? Czy ma na to wpływ poziom wyszczepienia w Polsce, na świecie?
Tzw. IV fala epidemiczna COIVID-19 w Polsce będzie zapewne inna z dwóch powodów.
Po pierwsze, będzie mierzyć się z wariantem DELTA koronawirusa SARS-2, czyli linią rozwojową, która jest najbardziej zakaźna od początku pandemii, ale i – przy okazji – jest wstanie wywoływać tzw. breakthrough cases, czyli infekcje wśród osób w pełni zaszczepionych. Wiele z tych infekcji będzie przebiegać bezobjawowo lub łagodnie.
Po drugie, w Polsce mamy niespełna 50 proc. ludzi w pełni zaszczepionych. To bardzo źle rokuje, ponieważ w dobie wariantu DELTA nowego koronawirusa, będziemy po raz kolejny mierzyć się z dużą liczbą ciężkich postaci COVID-19, którego wymagać będą hospitalizacji, a – nierzadko – kończyć zgonem.
Należy jednak pamiętać, że ciężkie powikłania COVID-19 jak hospitalizacja tudzież śmierć, nieporównywalnie częściej występują w grupie osób niezaszczepionych.
Czy w Polsce faktycznie może być ok. 30 tys. przypadków dziennie w szczycie IV fali? Czy grozi nam znów paraliż służby zdrowia?
Pandemia choroby zakaźnej jest bardzo dynamicznym zjawiskiem i nie można - jednoznacznie – ocenić jej przebiegu, wszak wpływ na jej rozwój ma wiele czynników.
Faktycznie widziałem modele matematyczne, które pokazują, iż najbliższej jesieni możemy notować po 30 tysięcy przypadków COVID-19 w ciągu doby. Polski system opieki zdrowotnej był niewydolny już przed pandemią, więc nie możemy oczekiwać, że podoła w czasach zarazy. Tak więc, przy tak dużej liczbie nowych zakażeń SARS-CoV-2 znowu doznamy skrajnej, schyłkowej niewydolności ochrony zdrowia. Niepotrzebnie umierać będą pacjenci z COVID-19 i innymi ostrymi oraz przewlekłymi schorzeniami, które nie zniknęły w dobie pandemii choroby zakaźnej.
Możemy jednak znacznie zmniejszyć rozmiary tragedii związanej z nadchodzącą falą epidemiczną. Mamy narzędzia, które nam w tym pomagają – powszechne szczepienia przeciw COVID-19 oraz respektowanie zasad sanitarno – epidemiologicznych. Tylko od nas zależy, czy znowu będzie trzeba przewozić chorych z COVID-19 do innych województw z powodu zapchania szpitali.
Czy istnieje (i jeśli tak, jak duże) ryzyko chorób dzieci w IV fali? One są w dużej mierze niezaszczepione, a planowany jest powrót do szkół.
Wiemy – na podstawie dostępnych dowodów naukowych – że motorem napędowym tzw. II fali epidemicznej związanej z COVID-19 w Polsce było otwarcie szkół we wrześniu ub. r. Brak zaszczepienia się przeciw COVID-19, wszak nie dysponowaliśmy jeszcze wtedy szczepionkami, oraz nierespektowanie zasad sanitarno – epidemiologicznych, takich jak noszenie maseczek tudzież utrzymywanie dystansu społecznego, doprowadziły do powstania wielu ognisk epidemicznych COVID-19 w szkołach, które roznoszone były do – nieodpornych - rodziców oraz dziadków. Tak transmitowany SARS-CoV-2 wywoływał ponad 20 tysięcy zakażeń w ciągu doby.
Najnowsze badania dotyczące zachowań w pomieszczeniach zamkniętych podkreślają redukcję transmisji SARS-CoV-2 przy zastosowaniu swoistych interwencji.
* Odpowiednia wentylacja (naturalna), noszenie maseczek ochronnych oraz stosowanie filtrów HEPA, skutecznie redukują transmisję SARS-CoV-2 (z aerozolem).
* Otwarcie wszystkich okien na oścież na cały dzień (podczas zimy): 14-krotnie zmniejszenie skumulowanej dawki wirusa w pomieszczeniu.
* Noszenie maseczek chirurgicznych: 8-krotnie zmniejszenie skumulowanej dawki wirusa w pomieszczeniu.
* Kombinacje pojedynczych interwencji (np. naturalna wentylacja, noszenie maseczek chirurgicznych oraz filtry HEPA): ≥ 30-krotne zmniejszenie skumulowanej dawki wirusa w pomieszczeniu.
To właśnie dzięki tym aktywnościom możemy zmniejszyć tragedię związaną z nadchodzącym do Polski wariantem DELTA nowego koronawirusa, przy okazji szkół, które mogą być głównym źródłem jego rozprzestrzeniania.
Czy obostrzenia, jakie będą prawdopodobnie wprowadzane przy IV fali, powinny dotykać osób zaszczepionych? Czy powinny być wprowadzane na terenie całego kraju, czy regionami?
Uważam, że regionalizacja obostrzeń jest jak najbardziej zasadna. Wynika to chociażby z niejednolitego ryzyka zakażenia nowym koronawirusem, co wiąże się chociażby z odsetkiem wyszczepionej przeciw COVID-19 populacji w danym regionie. Populacje o wyższym odsetku zaszczepienia są – zgodnie z danymi naukowymi z państw walczących obecnie z wariantem DELTA SARS-CoV-2 - znacznie mniej narażone na przypadki COVID-19 o ciężkim przebiegu, który wymagają hospitalizacji albo przyjęcia do oddziału intensywnej terapii.
Z tego powodu jestem jednoznacznie za przyjęciem punktowego stylu walki z epidemią COVID-19 na terenie Polski: w rejonach z dużym odsetkiem zakażeń SARS-CoV-2 powinno wprowadzać się poważniejsze restrykcje.
Nie uważam, że segregowanie ludzi na zaszczepionych i niezaszczepionych ma sens, jednak to osoby zaszczepione przeciw COVID-19 – w dzisiejszych czasach – są w ujęciu epidemicznym bezpieczniejsze. I chociażby z tego tytuły powinny mieć łatwiejszy dostęp do powszechnych dóbr publicznych. Jednak i one, i my, czyli zaszczepieni tudzież ozdrowieńcy, musimy pamiętać, że wariant DELTA koronawirusa SARS-2 jest na tyle niebezpieczny, iż w newralgicznych sytuacjach powinniśmy respektować zasady sanitarno – epidemiologiczne, przede wszystkim: nosić maseczki ochronne oraz utrzymywać dystans społeczny.