7 rzeczy, które sprawią, że wreszcie przebiegniesz Runmageddon. Choć nigdy o tym nie myślałeś
Zastanawiałaś się kilka razy, czy wreszcie się zgłosić i spróbować go przebiec? Myślisz od dawna, żeby jakoś urozmaicić swój trening i uciec z parku, asfaltu i tych samych scieżek biegowych? A może chcecie po prostu spędzić szalony weekend ze znajomymi i zrobić coś, czego sami się po sobie nie spodziewaliście? Mamy dla was siedem powodów, by zapisać się na Runmageddon. I to w zupełności wystarczy. Jak już raz go przebiegniecie, wsiąkniecie bez reszty (nie tylko w błoto!).
Przygoda, o jakiej nawet nie marzyłeś. I jakiej nie wymyślisz
Ten bieg nie jest i nigdy nie będzie podobny do innych biegów. Niby na początku jest tak samo. Wysyłasz zgłoszenie, odbierasz numer, potem pakiet startowy i szykujesz się do biegu. Przebierasz się, stajesz na linii startu... I wtedy wszystko się zmienia.
Runmageddon to wyzwanie i zabawa w jednym. Ale też oferuje o wiele więcej.
Ktoś stwierdzi, że to taki plac zabaw dla dorosłych, gdzie mogą wreszcie się wyszaleć i to czasem na oczach swoich pociech. Dla innych to rodzaj święta, do którego starannie się szykują, potem jadą setki kilometrów i startują z zapałem godnym kadry olimpijskiej. A jeszcze inni zrobili z RMG styl życia i dołożyli ten bieg do listy aktywności.
Piłka z kolegami, siatkówka po pracy, siłownia o poranku, długie wybieganie w niedzielę, Runmageddon ze znajomymi. - Dla mnie to przede wszystkim znakomita zabawa, ale też dodatkowy trening. Lubię sobie coś udowodnić i chyba nie jest jeszcze tak źle - mówi naTemat Robert, po czterdziestce, policjant z Wielkopolski. W RMG biega od lat.
Wielu biegaczy tak trafiło na Runmageddon. Znudził ich asfalt, wciąż te same ścieżki biegowe w okolicy i monotonia, która zamieniła się w nudę. Każdy maraton i półmaraton podobny do siebie, wciąż te same doznania, które mogą się przejeść. RMG to emocje, zaskoczenia, wyzwania i przygoda, którą wciąż rozpoczyna się na nowo. I która daje kupę radości.
Medale, rekordy i nagrody. Czyli to co tygrysy lubią najbardziej
Ale przecież nie o przygodę tutaj jedynie chodzi. Dla tych, którzy starty w Runmageddonie traktują diablo poważnie, są poważne sportowe wyzwania i rywalizacja z naprawdę mocnymi rywalami. Przez ostatnią dekadę RMG wyszkolił i zmotywował całą masę znakomitych biegaczek i biegaczy, którzy "latają" naprawdę na wysokim poziomie.
Od dawna elita, czyli najlepsi z najlepszych, startują w osobnych seriach i większość biegaczy może ich podziwiać szykując się do swojego startu. Część znacie z telewizji (np. z programu Ninja Warrior Polska), część to naprawdę niezłe "dziki", jak mówią ludzie tworzący Runmageddon. Dla wszystkich są medale, nagrody i szacunek innych biegaczy.
RMG oferuje ich tyle, że ciężko to wszystko zliczyć. Podstawowe medale dla osób, które ukończą dystanse
Rekrut, Classic oraz
Hardcore. Specjalna statuetka
Weterana, jeżeli w ciągu roku wybiegasz każdy z tych trzech dystansów. A jeżeli ogarniesz cztery biegi w czterech częściach kraju, zgarniesz statuetkę
Korony Runmageddonu. I pamiętajcie.
Te cacka nie zdobią szyi byle kogo!Runmageddon jest bliżej, niż myślisz. Zresztą sprawdź sam(a)
Nie udało ci się pojechać na żaden Runmageddon, bo daleko, długo i się nie chciało? Nic z tych rzeczy. Cały sezon rozłożony jest w roku, a kolejne eventy - zwłaszcza po tym, gdy pandemia nam na dobre odpuściła - rosną jak grzyby po deszczu. Tylko w 2022 roku odbyły się już biegi w: Warszawie (dwa razy), Wrocławiu, Poznaniu, Dobczycach i Trójmieście.
A kolejne biegi, gdy czytasz te słowa, właśnie się odbywają. Na
Śląsku na hałdzie? A może w
Górach Sowich?
Ostrołęce?
Warszawie lub
Wrocławiu? Albo w
Krakowie czy
Szczecinie?
Przed wami jeszcze siedem dużych weekendów z RMG, więc zdążycie się zapisać, pobiec i wkręcić na maksa. Bo tak to najczęściej działa u runmageddończyków.
Jeden bieg, potem drugi, trzeci. A potem już nie patrzysz, gdzie i za ile, tylko załatwiasz urlop w pracy i zwołujesz ekipę. A dalej jest już z górki. - Pierwszy bieg zrobiliśmy w Poznaniu, ładnych kilka lat temu. Jeden szwagier, drugi, potem trzeci. A później nasze żony i dziewczyny, znajomi, wreszcie dzieciaki. No i tak latamy od kilku lat - mówi Ola.
Do tej pory biegała głównie po asfalcie, później w górach, a teraz szuka kolejnych wyzwań i trenuje pod Runmageddon. Pracuje za biurkiem, więc jak się już wyrwie, to szuka wrażeń. - Najpierw jeździliśmy tam, gdzie było bliżej. A teraz? Im dalej, tym lepiej. Zawsze korzystamy z okazji, by gdzieś wyjechać i coś zobaczyć po biegu - śmieje się.
Ekstremalna turystyka, czyli błoto, zabytki i inne atrakcje
Ten bieg to nie tylko okazja - co może brzmieć dziwnie, ale takie nie jest - by pobiegać. Runmageddon to trochę takie sportowe biuro podróży, które oferuje wycisk, wyzwanie i atrakcje wokół. Bo jeśli biegniesz w Krakowie, to nie urwiesz się ze znajomymi na rynek? Albo w Trójmieście nie skoczysz po plaży na Monciak? Lub na szlak w Bieszczadach?
Wielu biegaczy, co w Polsce kilka lat temu było nowością, a dziś już nie dziwi nikogo, startuje tam, gdzie coś się dzieje. I gdzie poza biegiem znajdą jakąś dodatkową rozrywkę. Turysta sportowy jest zresztą znakomitym klientem. Aktywy, otwarty, chętny by zwiedzać, ruszyć na szlak, albo po prostu odpocząć po biegu przy kufelku zimnego piwa. - Biegliśmy w listopadzie, było chyba 0 stopni. Ale udało się. A po biegu na miasto i to był naprawdę świetny weekend - chwali się Jurand, na co dzień kurier z Kielc.
Dlatego
RMG jest wszędzie. Są duże miasta (Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław czy Gdańsk), są góry (Bieszczady, Beskidy, Sudety), jest zabawa nad morzem i na Mazurach.
A kalendarz co roku się zmienia i co roku oferuje jakieś atrakcje. Twierdza Modlin? Proszę bardzo. A może stadion we Wrocławiu? Albo kamieniołom pod Wrocławiem i hałdy na Śląsku? Takie biuro podróży to my rozumiemy.
A na Instagrama? Na żadnym biegu nie zrobią ci takiej fotki
- Był bieg, to zdjęcie musi być. Niech moi znajomi widzą, że coś się dzieje - śmieje się po biegu Aśka, która RMG zaczęła biegać tuż po studiach i tak już zostało od kilku lat. Wiadomo, fejm musi się zgadzać, a kto z waszych znajomych może pochwalić się fotką z błota? I uśmiechem od ucha do ucha, bo przecież to wszystko na własne życzenie.
Nie będziemy przekonywać was inaczej, niż zdjęciami i relacjami biegaczy. Fajnie, co?
Pomocne dłonie, czyli ludzie, ludziska i... Minionki!
No dobra, a co jak się zgłoszę, wystartuję i któraś z przeszkód będzie za trudna? Kto mi pomoże? Nie mam ekipy i co, zostanę na tej trasie jak ostatni(a)? Nie, oczywiście że nie! Ludzie, którzy lecą Runmageddon nie zostawiają nikogo w potrzebie i to nie jest żaden komunał. Wszędzie dookoła znajdziecie pomocne dłonie i zawsze ktoś poda łapę.
Popchnie, podciągnie, podsadzi w górę albo będzie asekurować. I tak do samej mety. Nikt nie zostaje z tyłu. Są biegacze, którzy lubią cisnąć i ci lecą na łeb, na szyję. Są też ludzie, którzy biegną po to, by pobyć z innymi i zawsze się tobą zaopiekują. Nie wierzysz? To przyjedź na RMG i się przekonaj, bo to sama prawda. I to też wyróżnia bieg.
Wyzwanie, które da ci solidnego kopa... energii
Runmageddon już taki jest w swojej naturze. Dobra zabawa, wyzwanie, znakomita atmosfera i klimat, który się pamięta latami, dla którego się wraca. Na trasie dostaniesz wycisk, ubrudzisz się i będziesz się zastanawiać, po co to w ogóle robisz. A po biegu będą zakwasy i będziesz się szorować w wannie jeszcze przez kilka dni. A potem...
...znów zechcesz to zrobić. I znów, i jeszcze raz. I tak rok po roku. To błoto wciąga i ma taką moc, że nie tylko poprawia urodę, ale też kondycję i samoocenę. Nie zastanawiajcie się zbyt długo. Szukajcie eventu w waszej okolicy, albo właśnie na drugim końcu Polski i ruszajcie na trasę. Redakcja naTemat już wybiegała swój RMG i szykuje się na kolejny.