Zabójstwo kobiety w małej miejscowości, jaką jest Nowe Warpno, nie może przejść niezauważone. Tym bardziej jeśli tą kobietą jest nielubiana, zgorzkniała emerytowana nauczycielka Regina Remus.
Sprawa pozornie wydaje się prosta — na podłodze w mieszkaniu nauczycielki krwią napisano imię i nazwisko sprawcy. Czy można mieć jednak pewność, że to właśnie on zabił? Czy ofiara mogła coś ukrywać? Wątpliwości nie opuszczają aspiranta Przeworskiego.
Przeczucie, że za tą zbrodnią kryje się coś jeszcze, wzmaga się, gdy w domu ofiary policjant znajduje fotografię zrobioną milicjantom z nowowarpieńskiego posterunku w 1946 roku, a na pobliskim cmentarzu, podczas porządkowania nekropolii, odkryte zostają szczątki więźniów obozu koncentracyjnego. To, co istotne w tej układance, to także fakt, że Regina Remus z pochodzenia była Niemką.
— Jest córką Niemców, którym władza nie pozwoliła wyjechać. Po wojnie musiała żyć wśród Polaków, co rodziło określone konsekwencje. Nie jest to sympatyczna postać, ale im bardziej zagłębiamy się w fabułę, tym bardziej rozumiemy, dlaczego stało się to, co się stało. Lubię pokazywać, że nikt nie jest oczywisty, nikt nie jest takim, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka — wyjaśnia Marek Stelar.
Jeszcze kipią we mnie emocje i buzuje adrenalina. Niesamowicie dobry kawał lektury i kilka godzin spędzonych całkowicie z dala od wszystkich i wszystkiego. Tę książkę się po prostu wciąga na raz jak spaghetti. (...) Wątki odległe od siebie jak Ziemia i Księżyc, a wiadomo: Stelar potrafi nie takie odległości pokonywać. I to w najlepszym stylu. Bardzo byłam ciekawa, jaką historię osnuje wokół tych wydarzeń i moje wyobrażenia przy wyobraźni autora, to jak Pan Pikuś koło Goliata.
Marek Stelar przeplata przeszłość z teraźniejszością, udowadniając, że żadna krzywda nie może zostać zapomniana. Przygląda się psychice człowieka, temu, co może skrywać się w jej zakamarkach.
— Krzywda nie ma poczucia czasu. (...) Wymyślanie wynaturzonych zbrodni, których pełno jest teraz w literaturze kryminalnej, nie jest najtrudniejsze. Wydaje mi się, że najbardziej przerażające zbrodnie to te, w których istotne jest drugie dno, zbrodnie wynikające ze zwierzęcych instynktów, te przypadkowe, gdzie tak naprawdę nie da się wyjaśnić, dlaczego to się stało i jaki był tego sens — podkreśla pisarz.
Pomorze Zachodnie to ziemie obarczone ciężarem historycznym, geopolitycznym. I wszystko to widać w ludziach, widać w tkance miejskiej. Magia tego miejsca, to, co działo się tam na przestrzeni lat, popchnęło mnie do stworzenia tej książki. W 1945 roku tereny te zajęła Armia Czerwona, sprowadzono ludność polską, a trochę Niemców wysiedlono, choć część z nich została. Ludność napływowa miała specyficzny stosunek do tego miejsca. Mieszkańcy żyli z obawą, że w każdej chwili również i oni mogą zostać wysiedleni, dlatego nigdy niczego nie traktowali jak swojego. Budynki niszczały, popadały w ruinę.
"Krzywda" to nie pierwsza książka Marka Stelara, w której zadanie rozwiązania tajemnicy pisarz powierza aspirantowi Dominikowi Przeworskiemu. Czytelnicy mogli poznać go w powieści "Skrucha", kiedy ze szczecińskiej komendy policjant trafia za karę do Nowego Warpna, gdzie zaczyna pracować jako dzielnicowy.
Więcej o tworzeniu kryminałów, o tym, jak powstają takie historie, ile w nich z rzeczywistości i kto był pierwowzorem niektórych bohaterów, Marek Stelar opowiada w podcaście naTemat w rozmowie z Anetą Olender.