Braun Series 7
Zawsze miałem problem z kupnem golarek elektrycznych. Nigdy nie mogłem dobrać takiej, która by mi odpowiadała i spełniała moje oczekiwania. A te naprawdę nie są wygórowane. Lubię mieć zadbaną, przystrzyżoną na odpowiednią długość brodę i wąsy, ale nie znoszę, kiedy na szyi i policzkach pojawią mi się 2-, 3-dniowy zarost.
Dlatego moja golarka musiała bardzo dobrze strzyc krótki zarost oraz mieć trymer do konturowania i skracania brody. Niestety niewiele maszynek na rynku łączy te dwie funkcje. No i do tego dochodzi niewystarczająca jakość.
Nie raz bywało, że po goleniu zarostu moja skóra była bardzo podrażniona i sucha. Podobnie miałem z trymerami. Jeśli nie były nieporęczne, to nie dało się nimi precyzyjnie wyznaczyć konturu brody lub dobrze podciąć zbyt długich włosków.
Dlatego początkowo ze sporą rezerwą podchodziłem do testu golarki Braun Series 7. I uwierzcie mi, że moje zdziwienie rosło z każdą chwilą, gdy zacząłem się golić tym urządzeniem.
Przede wszystkim na uwagę zasługuje ergonomia i solidne wykonanie tej golarki. Dzięki elastycznej głowicy, która porusza się w zakresie 360° i dostosowuje się do konturów, zapewnia maksymalny kontakt ze skórą i gładsze golenie. Nawet w trudno dostępnych obszarach jak przy baczkach lub na policzkach.
Zastosowana w Braun Series 7 technologia AutoSense przeanalizuje nasz zarost i dostosuje moc pracy urządzenia do jego gęstości, wychwytując i przycinając więcej włosków przy każdym goleniu. Radzi sobie nawet w przypadku twardego zarostu, takiego jak mój!
Ergonomiczna rączka Braun Series 7 umożliwia golenie bez wysiłku, za jednym prostym pociągnięciem. Bardzo dobrze trzyma się ją w ręce, ponieważ jej uchwyt pokryty jest specjalnym gumowym materiałem, przez co, nawet gdy ma się mokre lub ubrudzone pianką ręce, nie jest to problemem.
Wspomniałem o piance? Tak jest, nie przywidziało się wam. Tą golarką możecie się golić przy jej użyciu i nawet pod prysznicem, ponieważ golarka Braun Series 7 jest wodoodporna. Dlatego też można ją swobodnie opłukać lub wyczyścić pod bieżącą wodą.
Ale nie trzeba używać wody. Dzięki bazie SmartCare dołączonej do zestawu można ją doskonale umyć i odkazić. Wystarczy tylko umieścić pojemnik ze środkiem czyszczącym Braun. Baza po włączeniu nie tylko naładuje nasze urządzenie, ale także automatycznie zajmie się czyszczeniem golarki. Dodatkowo środek czyszczący utrzymuje ostrza golarki w doskonałym stanie.
Gdybym miał określić to jednym słowem, powiedziałbym, że doskonale. Przede wszystkim nie podrażnia, nie wyrywa włosów (a i takie przypadki mi się zdarzały z innymi maszynkami) i bardzo precyzyjnie goli. Zmiana trymera na golarkę nie jest trudna, dzięki systemowi nasadek EasyClick. Wystarczy nacisnąć po obu brzegach główkę golarki i cały panel się odczepia. Trymer jest niezwykle precyzyjny i możemy nim zarówno idealnie zarysować kontur brody, jak i delikatnie podciąć zbyt długie włosy.
Maszynka Braun Series 7 naprawdę zaskakuje ergonomią pracy, precyzją działania oraz wszechstronnością. Każde golenia tym urządzeniem to czysta przyjemność i oszczędność czasu.
Braun Series Pro 9
Mówi się, że golenie jest jak sztuka, w której nie każdy mężczyzna jest w stanie osiągnąć mistrzostwo. Cóż, może kiedyś i tak było, ale dzisiaj to się na pewno zmienia. W końcu usuwanie zarostu to nie malowanie obrazu. Aby stworzyć dzieło, malarzowi nie wystarczy nawet najlepszy pędzel, musi mieć talent. Z goleniem jest na szczęście inaczej. W tym przypadku wszelkie niedoróbki po stronie użytkownika może "przykryć" golarka. Oczywiście, jeśli jest pierwszej klasy.
Odkąd pamiętam zawsze nosiłem krótki zarost. Czy to znaczy, że nie przepadałem za goleniem na gładko? Nie. Również oszczędność czasu nie miała tu nic do rzeczy. Sęk w tym, że golenie celem uzyskania gładziutkiej skóry twarzy niestety przynosiło więcej szkód niż pożytku. Jakiejkolwiek tradycyjnej maszynki bym nie użył, zawsze kończyłem eksperyment z goleniem na gładko z podrażnioną skórą. A po 2 dniach od "testu" golarki moją szyję atakowały krostki.
Dlatego długo zachowywałem sceptycyzm wobec wszelkich "wynalazków" dla mężczyzn, obiecujących miękką, gładką i wolną od podrażnień skórę po codziennym rytuale przed lustrem. Miałem swój rytuał – 2 razy w tygodniu skracałem maszynką zarost do 3-4 mm, oprócz tego codziennie nakładałem odżywkę i olejki, aby nie był on twardy – i tego się trzymałem. Aż pewnego dnia, dzięki pracy w redakcji, otrzymałem możliwość przetestowania golarki
Braun Series 9 Pro.
Czy byłem chętny? Tak, ale postawiłem weto – żadnego golenia na gładko! Szkopuł w tym, że najnowsze urządzenie niemieckiego producenta zostało wręcz stworzone z myślą o panach, którzy właśnie preferują golenie na gładko, a zarazem mają wrażliwą skórę. Mnóstwo pozytywnych opinii o golarce w sieci, a także myślenie w stylu "czego się nie robi dla pracy, którą się kocha" sprawiły, że zdobyłem się na poświęcenie i postanowiłem jednak dać szansę nowej maszynce z logo Braun.
Egzamin z dokładności golenia zdała ona na ocenę celującą. Mój kilkudniowy zarost został idealnie zgolony, jak to się mówi – do przysłowiowego zera. Przesuwając palcami po wygolonej skórze, czułem, że jest jednolicie gładka, i nie wychwyciłem żadnych "nierówności". Powód? Innowacyjna głowica o zakresie ruchu 40 stopni posiada 5 ostrzy, które pozwalają maszynce dopasować się do konturów twarzy i golić nawet w trudno dostępnych miejscach.
Dokładność to jedno, a delikatność to drugie. Każdy mężczyzna wie, jak nawet chwilowy, acz intensywny ból z powodu "zaciągniętego" włoska czy nagłego skaleczenia potrafi zniechęcić do golenia, a zatem i do przyrządu od usuwania zarostu. Testowana maszynka wykazała się naprawdę dużą łagodnością wobec mojej skóry (i nerwów!). W tym miejscu muszę podkreślić, że równie skutecznie co delikatnie mogłem usunąć nią swój 1- czy 3-dniowy zarost.
A co było po tym, jak już ogoliłem swoją twarz na gładko? Kto zapoznał się ze wstępem tej recenzji, pewnie domyśla się, że na to pytanie, z jednej strony wyczekiwałem odpowiedzi, z drugiej bałem się jej uzyskać. Tym większą ulgą było dla mnie odkrycie, że po 2-3 dniach od użycia udostępnionej do testów maszynki nie wyskoczyły mi żadne małe krosty na szyi. Miłe i pozytywne zaskoczenie to w tym przypadku zdecydowanie zbyt mało powiedziane.
Czy była to zasługa zastosowanej technologii sonicznej, która wytwarza 10 tys. mikrowibracji i pomaga golarce wychwytywać więcej włosów i delikatnie przesuwać się po skórze? A może automatycznego dopasowania mocy pracy urządzenia do gęstości zarostu? Jednego i drugiego? Nie wiem. I szczerze powiedziawszy, nie wnikam w przyczyny, tylko raduję się tym, że wreszcie trafiłem na sprzęt, który do wrażliwej skóry twarzy podchodzi naprawdę serio.
Jest jeszcze jedna rzecz, dzięki której testowana golarka zyskała dużo w moich oczach. Jako że zdarza mi się sporadycznie zaspać (kto jest tu bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem), to poranny rytuał (kąpiel + golenie) wymaga pewnej ekwilibrystyki pod presją czasu. Tymczasem nowy "gadżet" od Braun można stosować zarówno na sucho, jak i na mokro, a więc także pod prysznicem! Dla mnie to idealne rozwiązanie, zwłaszcza w dniach, w którym mam napięty grafik.
Konkludując, myślę, że z perspektywy każdego użytkownika największą korzyścią ze stosowania tej maszynki będzie to, o czym opowiadałem w pierwszym akapicie. Możesz golić się lepiej lub szybciej, mniej lub bardziej fachowo, ale dzięki Braun Series 9 Pro koniec końców ogolisz się skutecznie, dokładnie i z przyjemnością. Wszelkie udogodnienia związane z głowicą, silnikiem czy czujnikami golarki wyręczą cię w zabiegach koniecznych do usuwania zarostu. I to się liczy.
Materiał powstał we współpracy z Braun