Wally Conron, który w 1989 roku stworzył pierwszego labradoodle, po latach stwierdził, że to była "największa pomyłka jego życia" – iskra do rozprzestrzeniania się mieszańców pudli, które wpadły w ręce pseudohodowców.
"Otworzyłem puszkę Pandory i wypuściłem potwora Frankensteina"– mówił w 2018 roku w wywiadzie dla Australia Broadcasting Corporation.
6 lat później na łamach Psychology Today Conron krytykował "pseudohodowców" zarabiających na "modzie", którą niechcący sam zapoczątkował.
"Rynek zalewa morze nowych ras, miksów z pudlem: cavapoo, maltipoo, goldendoodle. To jakieś szaleństwo!" – mówił.
Jego komentarze wywołały poruszenie i zapoczątkowały dyskusję na temat "psich hybryd".
Pierwszy labradoodle w historii
Conron wymyślił labradoodle w latach 80. XX wieku, gdy szukał idealnego czworonoga dla niewidomej kobiety, która napisała do niego z Hawajów, mówiąc, że potrzebuje psa przewodnika, który nie będzie uczulał jej męża.
Conron, zatrudniony wówczas w Hodowli Królewskiego Stowarzyszenia Psów Przewodników w Australii, chciał dać kobiecie pudla, jednak po 30 nieudanych próbach wyszkolenia czworonoga uznał, że rasa nie jest stworzona do asystowania niewidomym.
Trzy lata zajęło mu znalezienie rozwiązania: mieszańca, który połączyłby talent labradora do przewodzenia, jego przyjazną, dającą się kontrować naturę z lokami pudla. Trzy miesiące później narodziły się pierwsze szczenięta.
Jedno z nich, imieniem Sultan, trafiło na Hawaje. Pozostałe były uważane za "zwykłe kundle" i nikt ich nie chciał. Wtedy Conron zareklamował je nie jako "kundle" a "niezwykłą krzyżówkę" – labradoodle.
"Czy możesz skontaktować się z lokalnymi mediami i powiedzieć dziennikarzom, że wyhodowaliśmy specjalną rasę?" – poprosił pracownika działu komunikacji.
Podstęp zadziałał. Do Conrona napływały setki telefonów z pytaniami o "cudowną rasę".
Zamieszanie w świecie kynologii
Labradoodle rozpoczął zainteresowanie "psimi hybrydami", które początkowo w Australii, później na całym świecie, zaczęły osiągać ceny wyższe niż ich rasowi rodzice. Przykładowo szczeniak labradora z renomowanej hodowli kosztuje w tej chwili ok. 3500 zł, labradoodle nawet 10 000 zł.
Takie psy od lat przyciągają uwagę znanych postaci, m.in. Baracka Obamy, Miley Cyrus czy Roberta i Anny Lewandowskich. Nie zostały jednak uznane przez międzynarodowe federacje kynologiczne takie jak FCI (Fédération Cynologique Internationale) czy AKC (American Kennel Club), ale wkrótce może się to zmienić.
Zobacz także
Od połowy 2004 roku w Australii zaprzestano krzyżowania labradora z pudlem. Australijski labradoodle został uznany przez hodowców za samodzielną rasę i od tamtej pory jest rozmnażany tylko między zdrowymi osobnikami swojej rasy.
– Prawdziwe wielopokoleniowe labradoodle wywodzą się z konkretnej linii i są krzyżówką określonych ras: labradora, pudla, teriera pszenicznego/ curly coated retrievera, irlandzkiego spaniela dowodnego, cocker spaniela angielskiego i cocker spaniela amerykańskiego – wyjaśnia w rozmowie z naTemat Aneta Awtoniuk, behawiorystka zwierząt z 14-letnim doświadczeniem.
W tym przypadku powstanie labradoodle nie różni się znacząco od tworzenia innych ras, a uzyskane szczenięta są zdrowe i wyglądają w określony sposób. Takie psy można kupić w hodowlach zarejestrowanych w organizacjach ALFA EUROPE, ALAEU, ALCA, AALA, WAALA – jeśli hodowca w nich nie figuruje, sprzedaje kundla, nie labradoodla.
Problem polega na tym, że w wielu miejscach na świecie "hodowla labradoodle" ogranicza się do rozmnażania labradorów z pudlami. Szczenięta z takich kojarzeń są zupełnie inne niż te "tworzone" przez hodowców, którzy chcą stworzyć nową rasę – ratunek dla osób niewidzących, zarazem alergików.
Psy z pseudohodowli, gdzie rozmnaża się labradory z pudlami, mogą być chore i mocno się między sobą różnić. Są to kundelki, a jako że sprzedaż mieszańców w Polsce jest nielegalna, powstały "stowarzyszenia", które uznają "rasę".
– To zwykłe wytrychy prawne wymyślone przez pseudohodowców, aby wydawać swoje śmieciowe rodowody, bo w 2012 roku handel psami nierasowymi został w Polsce zakazany. W tej chwili w naszym kraju istnieją setki stowarzyszeń rejestrujących kundelki i nadających im rodowody, żeby sprzedać je z zyskiem jako psy rasowe – wyjaśnia Awtoniuk.
I tutaj zaczyna się problem. Entuzjaści hodowli "psów czystej krwi" oskarżają "pseudohodowców hybryd" o pogoń za zyskiem, nie za perfekcją psów. I mają rację.
Wally Conron
twórca rasy labradoodle
Przykładowo na jednym z popularnych portali aukcyjnych widnieje ogłoszenie sprzedaży szczeniąt dwojga marmurkowych rodziców – takie połączenie zwiększa ryzyko chorób słuchu, o czym nie wie pseudohodowca.
Obrońcy "psich hybryd" mówią, że "przecież każda rasa miała swój początek i powstawała przez krzyżowanie z innymi". Ten błędny tok myślenia dosadnie komentuje prof. Bruce Smith z Instytutu Medycyny Weterynaryjnej w Auburn w Stanach Zjednoczonych.
"W ciągu ostatnich 20 000 lat my, ludzie, celowo hodowaliśmy psy, wybierając rodziców o pożądanych cechach, a następnie decydując, które z ich potomstwa najlepiej odpowiada naszym potrzebom, np. polowaniom, ciągnięciu sań, zaganianiu owiec" – czytamy na jego stronie.
"Co ciekawe, większość współczesnych ras psów powstała w ciągu ostatnich 300-400 lat. Wiele z nich zostało stworzonych przez krzyżowanie co najmniej dwóch ras pierwotnych, aby dać zwierzętom kilka nowych, pożądanych cech. Labradoodle, pies, który zapoczątkował obecne zjawisko ras hybrydowych, nie jest inny" – tłumaczy.
"Jednak wiele innych osób, widząc rynek potencjał zysku, zaczęło robić wszelkiego rodzaju hybrydy bez ukierunkowanej potrzeby. Ta ukierunkowana potrzeba jest bardzo ważna, ponieważ kieruje selekcją tylko tych psów, które rzeczywiście mają pożądaną cechę i nie są nosicielami wadliwych genów".
Genetyczna ruletka
"Rasy hybrydowe" są reklamowane jako hipoalergiczne. W rzeczywistości mogą uczulać tak samo, jak inne psy. Szczenięta po labradorze i pudlu mają po 50 proc. genów każdego z rodziców. Nie jest powiedziane, że genem, który odziedziczą będzie "gen hipoalergiczności". Równie dobrze mogą uczulać tak samo jak labrador.
Kolejnym problemem w "hodowlach ras hybrydowych", takich, w których łączy się dwóch "hybrydowych rodziców", np. labradoodle z labradoodle, jest chów wsobny. "Niestety, jest to jedno z dwóch głównych źródeł problemów genetycznych, które można zaobserwować u ras hybrydowych"– ocenia prof. Smith.
Naukowiec zauważa, że niekiedy u szczeniąt pojawiają się choroby typowe dla obu łączonych ras, np. dysplazja stawów biodrowych (labrador) i zaćma (pudel). Dzieje się tak, ponieważ psy używane do rozrodu przez pseudohodowców zrzeszonych w stowarzyszeniach najczęściej nie są badane.
Labradoodle kupiony na portalu aukcyjnym za 10 000 zł wcale nie musi przypominać labradoodle z Instagrama. Nowo narodzone szczenięta mają różnorodny wygląd, niekiedy bardzo się od siebie różniąc – jedne są wielkie i masywne jak labradory, inne smukłe i eleganckie jak pudle.
"Rasy hybrydowe" uchodzą za "towarzyskie, posłuszne i łagodne", ale w wielu przypadkach wcale tak nie jest, szczególnie jeśli chodzi o "hybrydy" ras pracujących, np. owczarków australijskich i pudli, tzw. aussiedoodle. Takie psy, choć są piękne i mądre, trafiają do schronisk.
Jeśli nie "hybryda", to co?
Spójrzmy prawdzie w oczy: wiele ras hybrydowych wygląda naprawdę uroczo, ale czy są warte tysięcy złotych? Zdecydowanie nie, zwłaszcza jeśli są hodowane przez pseudohodowców, co może generować dodatkowe koszty związane z potencjalnym leczeniem.
Jest wiele uznanych ras psów, które nie gubią sierści, a wyglądem przypominają "designerskie rasy". Jako przykład można wymienić portugalskiego psa dowodnego, który wygląda niemal identycznie jak labradoodle albo podobnego do maltipoo Coton de Tulear.
Takie psy można kupić w hodowlach zrzeszonych w FCI – z rodowodem, po przebadanych rodzicach, od etycznego hodowcy. Z kolei kundelka podobnego do labradoodle najłatwiej znaleźć w schronisku. Adoptując go, nie działamy na szkodę zwierząt.