AAA zatrudnię nianię, 7,5 tys. zł/mies.
Fot. Sylwester Kluszczyński
9 tys. zł miesięcznie, 55 zł za godzinę, a w dni takie jak Sylwester – 100 zł za godzinę. Dużo to czy mało? Zależy, kogo pytamy. Rodzice wymagają, a nianie się cenią, ale mimo takich stawek nie narzekają na brak pracy. W branży opiekunek do dzieci zaszła rewolucja, która nie wszystkim odpowiada.
W 2003 roku – 21 lat temu – najniższa krajowa w Polsce wynosiła 800 zł. Krystyna za opiekę nad roczną dziewczynką zarabiała 250 zł miesięcznie. 250 zł za minimum osiem godzin dziennie pięć dni w tygodniu.
Takie były stawki w Olsztynie. Od 250 do 400 zł. Rodzice albo szukali niani, rozpuszczając wici, albo ogłaszali się w gazetach. Zwykle była to praca na czarno, bez żadnej umowy, bez płatnego urlopu. Swój czas i swoje zajęcia trzeba było dostosować do rodziny, która płaciła za opiekę.
Krystyna miała za sobą doświadczenie pracy jako opiekunka i pomoc domowa u włoskiej rodziny, w Neapolu. Dostępność 24 godz. na dobę (spała z dziećmi w pokoju), pranie, sprzątanie, gotowanie i bycie nianią za 500 euro miesięcznie. Wychodne miała tylko w niedzielę.
Kobieta nie miała specjalnego wykształcenia. Wychowała swoje dzieci, była troskliwa, empatyczna i pracowita.

W 2024 roku na internetowych portalach, forach dla rodziców lub dla niań znajduję ogłoszenia, w których stawka za godzinę opieki nad dzieckiem zaczyna się od 35 zł. W Warszawie, bo w innych miastach jest to 20-25 zł.
Ale w stolicy za miesiąc opieki – 8 godzin dziennie od poniedziałku do piątku – zarobić można około 5 tys. zł. Są i umowy na czarno, i umowy aktywizujące dla niań.
Kwota rośnie (w wielu przypadkach znacząco), jeśli niania zna języki, skończyła kursy lub studia, które są przydatne, gdy mowa o rozwoju dziecka – pedagogika, psychologia, pielęgniarstwo.
Trzeba też mieć plan, wiedzieć, jakie atrakcje będą odpowiednie dla dziecka i jak zapewnić mu bezpieczeństwo – obowiązkowy jest kurs pierwszej pomocy.
Urlop jest płatny.
Jednym taka rewolucja się podoba, bo trzeba się cenić, innym niekoniecznie, bo to "przeginka".
Dziś niania to nie zajęcie na chwilę, nie zajęcie z braku laku. Dziś od niani wiele się oczekuje, ale niania oczekiwać też może.

***
Ogólnie nasza współpraca z rodzicami i wsparcie niań bardzo sprawnie funkcjonuje i cudownie jest spotykać rodziny, które szanują pracę niani i wysiłki agencji. Jednak 1 na 100 trafi się taki niefajny przypadek ze strony rodziny. I o tym dziś…
(...)
Ostatnio mieliśmy przykrą sytuację z dwoma rodzinami, z którymi współpracowaliśmy jako agencja. Rodziny nie chciały zapłacić niani za dni próbne albo odliczały jej kwoty za czas, gdy dziecko spało i niania się na to zgodziła, mimo iż edukujemy, doradzamy i uczulamy na to, by szczegółowo spisywały warunki współpracy, które sugerujemy.
Jako agencja zostaliśmy nazwani oszustami, bo wg nas niania powinna mieć płacone ciurkiem za przebywanie z dzieckiem, bez względu na to, czy dziecko śpi, czy razem się bawią.
**
"W życiu, nie pomyślałabym, żeby swojej niani odliczyć kasę za drzemkę. Mało tego dorzucam jej kasę na święta i urodziny oraz płacę, kiedy jestem na urlopie (mnie też pracodawca płaci). Robię to wszystko, bo to osoba, która pomaga mi wychowywać moje dziecko. Dodatkowo zawsze mogę na nią liczyć. Myślę, że mamy taką super relację, bo jestem wobec niej w porządku. Jeśli ktokolwiek ma pomysły, żeby odliczyć niani hajs za drzemkę, to po prostu powinien się wstydzić."
**
"Dla takich januszowych rodzin to jest specjalne miejsce w piekle. Gdzie kończą się pampersy, a dziecko ma właśnie jelitówkę. Gdzie dziecko budzi się z dokładnością co kwadrans, a budziki dzwonią o 4.48 nad ranem i trzeba wstawać do roboty przy kotłach ze smołą. I gdzie nie ma pralki, Netflixa i żadnej pomocnej dłoni. Serio. Jest dla takich rodzin takie miejsce."
***

Zadziała się rewolucja
– Zaczynałam być nianią w momencie, gdy zajęcie to było postrzegane jak coś doraźnego, niezbyt ambitnego i kojarzącego się z byciem gosposią, osobą zajmującą się w domu wszystkim – wspomina Paulina Gryc, mama, pedagożka, założycielka agencji niań INKA i LOLA Guwernianie.
Choć Paulina studiowała pedagogikę, stale się uczyła, czytała książki o alternatywnym wychowaniu i edukacji artystycznej, niejednokrotnie słyszała komentarze, w których ktoś sugerował, że jest nianią, bo pewnie trudno jej znaleźć pracę w zawodzie.
Jako nastolatka opiekowałam się czasem dziećmi sąsiadów. Lubiłam się z nimi bawić i rysować. W wieku dwudziestu lat po raz pierwszy zaczęłam pracę jako niania u rodziny, która – z perspektywy czasu myślę – musiała mieć zarówno do mnie, jak i do siebie zaufanie, bo nie miałam zbyt dużego doświadczenia w tej kwestii. Bardzo ciepło wspominam tę współpracę.
Ale Paulina nie odpuszczała. Wyznaczyła sobie cel i do niego dążyła. Chciała być nianią i zajmować się dziećmi indywidualnie.
– Układać kreatywnie i ciekawie każdy dzień, chodzić na wystawy, do antykwariatów po stare dziecięce książki i uczyć podopiecznych o zależnościach kolorów wg teorii Josefa Albersa – wylicza.
Kiedy Paulina się rozwijała i zbierała doświadczenie, zmieniał się też świat niań. – Gdzieś po drodze, na przełomie tych prawie dwudziestu lat mojego nianiowania, zadziała się jakaś ogromna rewolucja w tej materii – zaznacza rozmówczyni.
– Nianie dzisiejszych czasów są pewne siebie, znają swój potencjał i w ostateczności to one wybierają rodziny, z którymi mają zbliżone wartości i we współpracy, z którymi mogłyby się spełniać jako edukatorki i przewodniczki. Są wśród nich osoby prowadzące autorskie warsztaty dla najmłodszych, nagrywające nianiowe podcasty, tworzące książki dla dzieci, a przy tym posiadające doświadczenie i dużą wiedzę na temat rozwoju dziecięcego, mimo swojego młodego wieku – wylicza z entuzjazmem Paulina.
***
"Sprawdziłam na nianiowej grupie i w tym dniu (31 grudnia) za godzinkę opieki dziewczyny i chłopaki biorą od 100 zł za godz., więc też skorzystam z tego cennika"
"Warunki współpracy ze mną: 4-dniowy tydzień pracy (dni do ustalenia). Max. 6/7 godzin dziennie. Umowa o pracę i stała stawka (widełki: 5000-6000 pln)."
"Stawka 7500 zł netto miesięcznie, szukamy wspaniałej niani dla rocznych bliźniaków. Cały etat od poniedziałku do piątku."
"Stawka 7000 zł netto/miesięcznie. Szukamy wspaniałej niani do 2-letniego chłopca."
***

Przykro było tego słuchać
– Dla mnie jest to droga przez mękę. Długi proces – przyznaje Magda, którą pytam o poszukiwania opiekunki dla dziecka.
Magda jest mamą 2,5-letniej Poli. Dziewczynka jeszcze do niedawna była zapisana do żłobka, ale problemy z jej zdrowiem wykluczyły to rozwiązanie. Rodzice nie mieli wyjścia – musieli poszukać opiekunki, musieli znaleźć w domowym budżecie dodatkowe pieniądze na ten cel.
– Szukasz, spotykasz się, rozmawiasz, w końcu kogoś wybierasz. Kogoś, kto twoim zdaniem będzie najlepszy, ale tak naprawdę wciąż nie wiesz, kto to jest, czy na pewno możesz tej osobie zaufać. Nie wiesz, czy zagra, czy nie – podkreśla kobieta.
Magda opublikowała ogłoszenie na Facebooku, na jednej z grup dla niań. Napisała, kogo szuka i czego oczekuje. Dokładnie, podając szczegóły, warunki finansowe, bo wpisów z podobnym zapytaniem jest naprawdę wiele, ale równie wiele pozostaje bez reakcji.
– Zaproponowałam 35 zł za godz. Miesięcznie to bardzo dużo, zostaje niewiele z mojej wypłaty, ale skoro płacisz za kosmetyczkę, fryzjera, kupujesz kanapę, to chcesz oszczędzać na swoim dziecku? – pyta retorycznie rozmówczyni.
– Zgłaszało się dużo kobiet, dziewczyn bez żadnego doświadczenia, studentki, licealistki, które chciały dorobić. Na takie wiadomości nawet nie odpowiadałam – dodaje.
Zgłosiła się studentka II roku pielęgniarstwa, która przekonywała, że ma doświadczenie. Na takim wstępnym etapie rozmowy, jeszcze na messengerze, zapytałam ją, gdzie zdobyła to doświadczenie. Odpisała, że od zawsze zajmowała się dziećmi. Dopytałam, co to oznacza. Okazało się, że zajmowała się swoim rodzeństwem. Chciała zarabiać jak doświadczona, pełnoetatowa niania z referencjami, nie mając żadnych referencji.
Inną kategorią według Magdy są emerytki. – Starsze, doświadczone panie, które opowiadają, jakie są idealne i jak cudownie zajmują się dziećmi – słyszę.
– To skomplikowana grupa. One mają referencje, wszystko tam gra, jest ekstra. Ale... Jedna z takich kobiet podczas godzinnej rozmowy obrobiła tyłek wszystkim, u których pracowała. Bardzo przykro było tego słuchać, bo to oznacza, że w twoim przypadku nie będzie inaczej – podkreśla Magda.
– Na co narzekała ? – dopytuję.
– Na to, że w domu był bałagan, że ktoś się ciągle kłócił, że było jedno dziecko, a potem urodziło się drugie, więc było więcej obowiązków, że mama gdzieś wychodziła, a miała nie wychodzić. A to przecież jest kwestia dogadania. Myślę, że gdyby usiadła i powiedziała tej matce, że umawiały się na opiekę nad jednym dzieckiem, a teraz jest inaczej, więc chcę więcej pieniędzy, to doszłyby do porozumienia. Ona tego nie zrobiła, pracowała za niższą stawkę, ale potem obgadywała – odpowiada mama Poli.
Ta pani była jednak zainteresowana opieką nad Polą, ale ponieważ mieszkała na drugim końcu miasta (dojazdy zajęłyby jej dodatkowy czas), liczyła na wyższą stawkę. Ostatecznie Magda umówiła się z nią i inną kandydatką na spotkanie, a właściwie spotkania, ale obie kobiety dzień przed, wieczorem, wysłały wiadomość, że jednak się nie pojawią.
– I to też podobno jest standard – dodaje Magda.

***
"Nie mówię, żeby się nie cenić. Ceńmy się, ale bez odklejki. Wymagajmy godnego zarobkowania, ale zaoferujmy coś na jego miarę."
"Nawet przy jednym dziecku nie jest to żadna zatrważająca kwota, tylko naprawdę normalna stawka. Dużo osób chyba też tutaj pisze z perspektywy rodzica samotnie wychowującego dziecko - komentarze 'nawet ja tyle nie zarabiam', przy dwóch wypłatach, gdy niania jest konieczna, a wykorzystuje się jej pełny potencjał (nauka języka i zabieranie dziecka w różne miejsca), to serio nic wygórowanego."
***
Ze zmęczenia płaczesz
– Nie miałam pojęcia, jakie są stawki. Mój błąd, że zgodziłam się wcześniej, tego nie sprawdzając. Gdyby dziś mnie ktoś poprosił o bycie nianią za taką kwotę, na pewno bym odmówiła, bo już wiem, na czym ta praca polega. Uważam, że 6 tys. zł za pilnowanie dziecka to minimum. Oczywiście jest to zależne od tego, ile pracujesz, co robisz, czy może coś robisz dodatkowo – przyznaje Helena.
Helena ma 50 lat. Tosią zajmowała się przez pół roku. Była nianią z polecenia – ciocia ojca dziewczynki uznała, że byłaby idealną opiekunką dla 3-latki. I tak też się stało.
– Wiesz... to jest cholernie wyczerpujące zajęcie. Bardzo ciężka praca. Oczy musisz mieć dookoła głowy. Ogromna odpowiedzialność. A ponieważ mi w wychowaniu córki pomagali rodzice, to zastanawiałam się, czy w ogóle mam kompetencje do tego, by zajmować się cudzym dzieckiem – podkreśla.
– Są takie momenty, że masz dość, że zwyczajnie ze zmęczenia płaczesz. Myślałam, że nie dam rady – dodaje kobieta.
Helena chciała zrezygnować już po około dwóch tygodniach. Z powodu warunków. Te w rzeczywistości okazały się zgoła inne od tych, na które umawiała się z rodziną. Mieszkała w ich domu, miała mieć swój pokój, miejsce dla siebie. Nie miała.
– Finalnie skończyłam w pokoju razem z dziewczynką. Nie miałam biurka, mogłam tylko siedzieć na swoim łóżku. Właściwie nie było żadnej prywatności. Później rodzice dziecka rzeczywiście starali się coś zorganizować, obiecali, że to zrobią, ale coś udało im się znaleźć może tydzień przed moim odejściem – wspomina rozmówczyni.
Bywało też i tak, że mimo obiecanego wolnego popołudnia niania musiała zrezygnować ze swoich planów, bo nagle okazywało się, że plany mają również rodzice dziecka, np. idą na imprezę.
– Oczywiście zwykle pytali, ale miałam problem z tym, by odmówić, bo ta dziewczynka przywiązała się do mnie emocjonalnie, a i ja do niej również. Kiedy wyjeżdżałam, ona rozpaczała, szarpała walizkę. Była bardzo urocza, dużo mnie też nauczyła, przede wszystkim radości – opowiada Helena.
To jest naprawdę ciężka praca fizyczna, ogromna odpowiedzialność za życie dziecka. Cały czas sprawdzasz, czy np. okna balkonowe są zamknięte, bo wszystko może się zdarzyć w mgnieniu oka. Musisz wyprzedzać pewne kroki. Notorycznie oglądałam na Youtubie filmiki, jak pomóc dziecku, któremu coś się dzieje, zakrztusi się itd. Uważam, że kurs pierwszej pomocy powinien być obowiązkowy dla niań.
***
"Moje dzieci miały cudowną nianię przez 10 lat! Najpierw była nianią, a jak dzieci rosły, pomagała w domu. Cudowna osoba, kreatywna, malowała z nimi farbami, lepiła z plasteliny, bawiła się, również przygotowała posiłki, sprzątała. Była położną i z racji zawodu potrafiła zajmować się chorym dzieckiem."
**
"Wejdźcie dziewczyny na grupę "niania w Warszawie" i zobaczcie, jakie są widełki:) ja sama rok temu jako niania (na umowie uaktywniającej) przy jednym dziecku miałam 35 zł za godzinę netto (zero gotowania sprzątania itp., tylko zabawa z 3-latkiem). Pracowałam po 7.5 h dziennie, jadłam u rodziny razem z nimi, nawet na wakacje z nimi jeździłam (płacili za mnie + moją wypłatę)."
***

Nianie, które mają swoje preferencje
Paulina Gryc trzy lata temu została mamą. Jak sama mówi, przemeblowała też swoje życie zawodowe, ale nie porzuciła "niań". Wręcz przeciwnie – założyła agencję.
– Nie tylko pomagam rodzinom i nianiom jak najlepiej się dopasować, ale też odczarowuję ten zawód, pokazując, jaką wartością może być obecność kompetentnej niani w pierwszych latach życia dziecka i że warto zainwestować w to pieniądze, tak jak w nową kanapę do salonu – zaznacza kobieta.
Paulinie, która rekrutuje, sprawdza nianie, zależy na ich doświadczeniu, na referencjach i na tym, by naprawdę lubiły przebywać z dziećmi. Podobno da się to wyczuć podczas rozmów.
– Często wówczas opowiadam o moim byciu nianią, a ponieważ skraca to dystans między nami, możemy o tym rozmawiać bardziej spontanicznie – zdradza rozmówczyni.
Nianie, które dużo opowiadają o swoich poprzednich podopiecznych, nianie, które mają swoje preferencje co do wieku dziecka (są osoby, które wolą opiekować się kilkulatkami, bo lubią z nimi kleić papierowe kolaże i robić eksperymenty) i nianie, które skrupulatnie chcą najpierw poznać rodzinę, rozmawiają dużo o tym, czy obie strony mają podobne patrzenie na wychowanie dziecka – takie przejawy dobrze rokują podczas każdej rekrutacji, bo świadczy to o tym, że podchodzą do ewentualnej współpracy odpowiedzialnie.
Dodatkowym plusem są ciekawe pasje i umiejętności, które kandydatka na nianię mogłaby wykorzystać w opiece nad dzieckiem. Jakie to pasje? Paulina odpowiada i podaje przykłady: niania lubiąca sztukę, będzie zabierać dziecko do teatru i na wystawy, niania muzyczka może zaszczepić miłość do muzyki, a niania pedagożka napisze pracę dyplomową w oparciu o swoje doświadczenie w pracy.
***
"Mimo wszystko wielu kobietom opłaca się wrócić do pracy. Wychodząc na zero lub nawet dopłacając, decydują się na to z niefinansowych względów."
"Przede wszystkim to bardzo krzywdzące zestawiać koszt niani wyłącznie z zarobkami kobiety i w ten sposób kalkulować, że kobieta pracuje za darmo. Nianię zatrudniają oboje rodziców i dzięki temu OBOJE mogą pracować zawodowo."
"Gdyby nie ta opieka, toby nie mógł pracować. Więc również z jego pensji należy odliczyć nianię. Opieka przez pierwsze trzy lata to sprawa obojga rodziców, poza tym dbanie o karierę czy prace obojga to ubezpieczenie kolejnych lat życia."
***
Tipy od koleżanek
– Chciałam, żeby była doświadczona, miała referencje, żeby była otwarta na spotkania mojej córki z innymi dziećmi, by chodziła z nią na spacer, jeździła do ZOO. Żeby tak po ludzku zagrało. W końcu udało nam się znaleźć kobietę, którą polecała matka naszej znajomej. Może dlatego miałam poczucie, że nie jest to ktoś totalnie obcy – przyznaje Magda.
Na pierwsze spotkanie z potencjalną nianią Magdę przygotowywały koleżanki. Te, które już zatrudniały nianie do opieki nad swoimi dziećmi, podrzuciły jej kilka tipów – podpowiedziały, na co powinna zwrócić uwagę, na co być wyczuloną.
– Pierwsza podpowiedź była taka, żeby sprawdzić, czy umyje ręce. Wyszła z tramwaju, jest jesień, zima, wszędzie syf, a ona przychodzi do małego dziecka. Akurat nasza niania pierwsze, co zrobiła, to umyła ręce – podkreśla rozmówczyni.
– Kolejna rzecz, to to, w jaki sposób i czy w ogóle będzie zainteresowana interakcją z dzieckiem. Znajome opowiadały, że zdarzało się, że przychodziła niania, ale w ogóle nie interesowała się dzieckiem. Ignorowała je, nawet nie zapytała, jak dziecko ma na imię. Na placu zabaw widziałam kiedyś płaczące dziecko sąsiadki, drące się wniebogłosy, a niańka nie reagowała, miała słuchawki w uszach – dodaje.
Kobieta, która ostatecznie została opiekunką Poli, próbowała nawiązać kontakt z dziewczynką, ale nienachalnie.
– Jednocześnie wiem, że rodzice potrafią mieć duże oczekiwania, a czasami – nazywając to wprost – mocny odpał. Owszem, myślę, że ukończony kurs pierwszej pomocy nie jest niczym wygórowanym, ale niektórzy oczekują nauki rysunku, rozmów po francusku. Nie chcą, by niania mówiła po polsku, tylko po angielsku. Ukrainka absolutnie nie, bo dzieci przejmą jakieś naleciałości – zaznacza rozmówczyni.
Nie wiem, jak to się rozwinie, ale jestem pełna nadziei. Oddajesz swoje dziecko zupełnie obcej osobie. Zostawiasz je tylko z nią. Nie wiesz, co może się wydarzyć. Nie wiesz, jak taka osoba zareaguje, gdy twoje dziecko dostanie drgawek gorączkowych. Tak naprawdę albo się uda, albo nie. Poza tym taki maluch jest jeszcze na takim etapie, że nawet gdy będzie działo się coś złego, to nie zawsze o tym powie.

***
"Matki się informują. Ostatnio na jednej z grup, ktoś wrzucił zdjęcie z sali zabaw, żeby namierzyć matkę małej dziewczynki. Opiekunka nie reagowała, kiedy dziewczynka prosiła ją o zabawę. Leżała na poduchach z telefonem. (...) Na grupach krążył też taki post o dziewczynce, której niania nie reagowało, kiedy dziecko jadło piach, chodziło zasmarkane. Niania została dokładnie opisana."
***
Pozwalać dziecku poznawać świat
– Na palcu zabaw spotykasz inne dzieci, matki, ojców, ale i nianie. Te dzielą się swoimi spostrzeżeniami, najczęściej obgadują rodziców. Myślę, że ja miałam szczęście, bo rodzice Tosi byli uważni na jej potrzeby i zgodni w jej wychowaniu. Jedno nigdy nie ingerowało, nie wtrącało się, gdy dziecku coś tłumaczyło to drugie – podkreśla Helena.
Kobieta dodaje, że ona też nigdy nie podważała decyzji rodziców. Nie było czegoś w rodzaju dualizmu wychowania.
– Nie miałam postawionej bardzo wysoko poprzeczki. Nie kazali mi jej czegoś nauczyć, ale sama miałam takie ambicje. Starałam się uatrakcyjnić jej każdy dzień. Wymyślałam zabawy, zadania – zaznacza kobieta.
– Kupiłam sobie książkę o tym, co jest istotne w wychowaniu dziecka do 3 lat i czytałam ją namiętnie. Tam było napisane, żeby pozwalać dziecku poznawać świat. Najczęściej, gdy dziecko zakłada buty dorosłych, od razu biegniemy, rzucamy się, bo przecież to nie tak. A to też działanie przeciwko sobie, bo gdybyśmy pozwalali dziecku na takie eksplorowanie, mielibyśmy sporo czasu dla siebie. Była taka sytuacja, gdy Tosia bawiła się siateczką po mandarynkach, obserwowałam ją, byłam obok. Zaczęła zakładać to na nogi, na ręce, coś tam wkładała – wspomina i zaraz dodaje:
– Bawiła się tym przez 2,5 godziny.

Pytam o kamery
Paulina Gryc rodzicom i nianiom przed rozpoczęciem jakiejkolwiek współpracy wysyła obszerny kwestionariusz. – Są tam pytania czysto informacyjne, ale też i te o preferencje, wartości i założenia w opiece i wychowaniu. Pytam też o to, jakie jest ich dziecko, jaką ma rutynę i jak lubi spędzać czas – zaznacza właścicielka agencji.
Nie brakuje też pytań o wynagrodzenie, jakie rodzina proponuje dla niani. Jeśli kwota jest nierynkowa, Paulina zachęca do podniesienia do – jak zaznacza – takiej, dzięki której można znaleźć kogoś wykwalifikowanego i zaangażowanego.
– Pytam również o ich obecność w domu podczas opieki niani nad dzieckiem, co czasem spotyka się z oburzeniem. Staram się wtedy wytłumaczyć, również z własnego wcześniejszego doświadczenia, że jest to spore wyzwanie, by niania umiała utrzymać rutynę dnia dziecka, jego uwagę i była po prostu naturalna podczas obecności rodzica. Pytam też o kamery - niania na starcie powinna być o tym poinformowana, by mogła sama zdecydować, czy dobrze się z tym czuje – wyjaśnia kobieta.
Na szczęście trudne sytuacje bywają rzadko, z większością rodzin i niań kontakt jest profesjonalny i miły. Rodzice są wstępnie przygotowani i dobrze zorientowani, jeśli chodzi o nianiowe stawki, ustalanie zakresu obowiązków i zapewnienie umowy dla niani. W razie jakichś pytań są otwarci na sugestie, pytają jak poprowadzić rozmowę z kandydatką, by czuła się komfortowo. Takie rodziny też sprawnie i szybko odpowiadają na e-maile, nie zwlekają z umawianiem spotkań z nianiami, szanują czas innych. Na szczęście, razem z nianiową rewolucją zmienia się też świadomość rodziców. Są wymagający, ale i respektują warunki - również te finansowe - proponowane przez nianię.
Najtrudniej współpracuje się z rodzinami, które podważają kwestię stawki i warunków współpracy. I choć niektóre formalności nie są nigdzie uregulowane odgórnie, taki savoir-vivre powinien wynikać przede wszystkim z grzeczności i szacunku.
Gdybym mogła cofnąć czas
Dziś Paulina jest mamą trzyletniego Gucia. Opieka nad nim, nad własnym dzieckiem, co oczywiste, to zupełnie inne wyzwanie, niż opieka nad dzieckiem, które ktoś powierza niani pod opiekę.
– Jako niania miałam dużo czasu w ciągu doby na regenerację i pobycie sama ze sobą. Przychodziłam więc kolejnego dnia do podopiecznego z mnóstwem energii, głową pełną pomysłów, co zrobimy dziś, gdzie pójdziemy i czego nowego go nauczę – wspomina.
Jako mama Paulina często czuję się zmęczona, jest niewyspana i zwyczajnie niekiedy bywa też przytłoczona towarzystwem swojego dziecka, które przecież kocha. Dlatego i ona korzysta z pomocy niań.
– Gucio ma dwie ukochane kreatywne opiekunki, które przychodzą do niego dorywczo, za każdym razem z tą właśnie świeżością i pasją do zabawy z nim. Wiem, że jest mu to potrzebne. Nam obojgu – zaznacza kobieta.
– A gdybyś mogła cofnąć czas, zmieniłabyś coś w swoim byciu nianią? – zastanawiam się.
– Gdybym mogła cofnąć czas, z rodzinami więcej rozmawiałabym o zasadach współpracy, o zakresie obowiązków, o płatnych przysługujących niani urlopach i dniach choroby. O tym, czy mamy podobne wartości w opiece i wychowaniu. O zaufaniu i obopólnym szacunku. Wreszcie o tym, bym miała takie warunki, by mieć poczucie sprawczości, pasji i czuć się komfortowo – odpowiada Paulina Gryc.
Kiedyś, ale wcale nie tak dawno temu, za opiekę nad dzieckiem rodzice płacili opiekunce niewielkie pieniądze. Dziś wygląda to zupełnie inaczej, bo dziś zatrudnienie niania, to – zdaniem wielu – luksus, na który nie wszystkich stać. Rodzice mają wymagania, a nianie się szkolą i cenią. I jedni i drudzy mają rację, bo opieka nad małym człowiekiem to ogromna odpowiedzialność.
Ale! Zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie zdarzają się czarne owce.
Aneta Olender
Sylwester Kluszczyński
