Niedawno to właśnie Sylwester Wardęga ujawniał szczegóły afery "PandoraGate" związanej z domniemaną pedofilią wśród znanych twórców internetowych. Tymczasem czarne chmury zebrały się właśnie nad nim samym.
Przypomnijmy, że w 2013 roku Wardęga opublikował materiał wideo pt. "Boobsman". Na nagraniu, chodząc w masce po ulicach Warszawy, "łapał kobiety za biust", co tłumaczył promocją badań medycznych.
Teraz głos zabrała jedna z "bohaterek" tamtego filmu. Chodzi o Martę Kozłowską, która w tamtym momencie miała 19 lat. W rozmowie z Gońcem przyznała, że jest oburzona zachowaniem youtubera, bowiem nikt miał jej nie zapytać o zgodę na dotykanie piersi.
– To jest śmieszne. Nie było żadnej zgody, w ogóle nie znałam tego człowieka. Byłam wtedy na spacerze z ówczesnym narzeczonym i jego znajomymi. To się działo bardzo szybko, nawet nie wiem, co powiedzieć… – zaczęła.
Na wspomnianym wideo Wardęga podchodzi do kobiety, dotyka ją. Ta w reakcji śmieje się i wspomina, że zaraz jej narzeczony uderzy youtubera. – To była totalnie stresowa sytuacja. Bardzo dużo osób reaguje śmiechem w takiej sytuacji – zaznaczyła.
(...) Masz ułamki sekund: badania piersi, profilaktyka, dobrze, ale… co on robi!? Czemu obcy koleś mnie dotyka przy moim ówczesnym narzeczonym? Byłam wtedy bardzo wierząca i bardzo pilnowaliśmy takich rzeczy. Obcy koleś mnie maca na ulicy, rozumiesz to?
Kozłowska podczas wywiadu z Gońcem wyznała, że nie wiedziała, iż będzie to filmik na YouTube z jej udziałem.
– Dowiedziałam się, że wyszedł taki film, bo znajomi mi zaczęli to przesyłać. I pytali, dlaczego daję się macać na mieście. Wtedy dowiedziałam się, że to był Sylwester Wardęga, że ten film jest w internecie i że nie jestem jedyna. Nie wydałam zgody na to, żeby mój wizerunek został użyty, a ten film krążył po internecie – podkreśliła.
Z słów 30-latki wynika, że próbowała skontaktować się z Wardęgą, prosząc, aby usunął nagranie. Ten ponoć jej nie odpisywał.
– Pisałam do niego – bez odzewu – że proszę o usunięcie mojego wizerunku z tego filmu. Nie życzę sobie, żeby ten fragment ze mną był tam zawarty. Jakim prawem? Nie pamiętam, żebym dostała od niego jakąkolwiek odpowiedź – mówiła.
Kobieta myśli teraz nad podjęciem kroków prawnych. – Jest z tym bardzo dużo zachodu, trzeba mieć jakąś pomoc… Ale myślę, że jeżeli znajdzie się więcej kobiet z tego filmu, to może byśmy założyły jakąś sprawę grupowo. Nie może być tak, że takie czyny są bezkarne – stwierdziła Kozłowska.
Na koniec odniosła się też do ostatniego zniknięcia z sieci przez Wardęgę. – Z Internetu można sobie odejść, ale z życia sobie nie odejdziesz, dopóki jesteś na tej ziemi. Serio, zastanawiam się, Sylwester, że nie jest ci głupio. (...) Bardzo bym chciała, żebyś powiedział prawdę, po prostu – skwitowała.