nt_logo

Debata o biedabogactwie w polskich domach rozpaliła sieć. Luksus czy kicz?

redakcja naTemat

20 kwietnia 2024, 07:11 · 4 minuty czytania
Lwy przed drzwiami wejściowymi – luksus czy tandeta? A może nawet, brutalnie rzecz ujmując, żenujący symbol biedabogactwa? Już starożytni mówili, że o gustach się nie dyskutuje, ale gorące debaty i tak trwają. Oto ulubione symbole luksusu w polskich domach według użytkowników X.


Debata o biedabogactwie w polskich domach rozpaliła sieć. Luksus czy kicz?

redakcja naTemat
20 kwietnia 2024, 07:11 • 1 minuta czytania
Lwy przed drzwiami wejściowymi – luksus czy tandeta? A może nawet, brutalnie rzecz ujmując, żenujący symbol biedabogactwa? Już starożytni mówili, że o gustach się nie dyskutuje, ale gorące debaty i tak trwają. Oto ulubione symbole luksusu w polskich domach według użytkowników X.
Krasnale ogrodowe. fot. Marianna OSKO/East News

Baszta i basta

Gdy kogoś nie stać na prawdziwy zamek, a bardzo o nim marzy, wybudowanie domu z wieżyczką (czyt. "Gargamela") wydaje się adekwatną mikroalternatywą. Oprócz tego, że można ją sprzątać na okrągło (oczywiście za pośrednictwem służby), baszta nada się jako duży karny jeżyk dla kapryśnego malucha czy teren uziemienia krnąbrnej nastolatki. Na tym jednak nie koniec.


Prywatna baszta może się kojarzyć z legendą o królu Popielu albo, w wersji mniej patriotycznej, z baśnią o Roszpunce. A to rozwija wyobraźnię. Mówią, że życie to nie bajka. A niby dlaczego?

Co prawda podczas przeszukiwania sieci nie trafiliśmy na wieżę, z której zwisałby gruby, złoty warkocz, ale to oczywiście nie znaczy, że takiej rezydencji nie ma.

A jeśli pieniędzy mamy w bród, zawsze możemy sobie trzasnąć prawdziwy zamek. Taki, żeby tchnął historią, ale bez niepotrzebnego mącenia przez jakiegoś tam konserwatora zabytków. Jak mówią Amerykanie: granicą jest (tylko) niebo.

Kapliczka w ogrodzie

Teoretycznie modlić można się wszędzie, a posążki bóstw są w chrześcijaństwie zakazane, ale zejdźmy na ziemię.

Jeśli chcemy, by nasz dom krzyczał do sąsiadów, że jesteśmy bardzo religijni, zwłaszcza jeśli akurat nie widzą nas, gdy klęczymy w kościele, nic nie zrobi tego lepiej, niż widoczna z ulicy prywatna kapliczka. Albo chociaż opromieniające otoczenie figurki Maryi, świętych czy aniołków, opcjonalnie w ekumenicznym towarzystwie krasnali ogrodowych.

Chyba wszyscy się zgodzą, że każdy rodzaj ochrony się przyda. Statua Wolności też może być.

Kolumny na ganku lub w salonie

Kolejnym symbolem luksusu w polskich domach, który wskazują internauci, są kolumny, które nadają naszemu eleganckiemu dworkowi z odblaskową basztą klasycznego sznytu. To stylizacja architektoniczna w wersji wysmakowano-subtelnej.

Ci, którzy nie chcą, by ktokolwiek musiał się domyślać, dodają do tego antyczne rzeźby greckich Bogiń i Bogów. Jeśli polscy filmowcy kiedykolwiek będą chcieli zrobić remake "Mojego wielkiego greckiego wesela", nie będą musieli szukać lokalizacji za granicą.

fot. Universal Films, kadr z filmu "Moje wielkie greckie wesele"

Kostka brukowa po całości

Ziemia ziemią, trawa trawą, ale mieszkańcy luksusowych domów – nawet gdy mieszkają pod lasem – nie muszą mieć z nimi styczności. Naturalnie! Od czego jest kostka Bauma, którą można wyłożyć cały teren posesji? Skoro Warszawa i inne wielkie miasta mogą mieć betonozę, to dlaczego poza miastem nie można celebrować kostkozy?

Szczególnie ładnie w piękny letni dzień wygląda ogród przyozdobiony kostką w kolorze białym. Jednak nie ma sztucznej róży bez kolców. Jasną kostkę szybko i brutalnie atakuje kompletnie nieluksusowe błoto na oponach wielkieeeeeeego SUV-a właścicieli. Grecka tragedia, zwłaszcza jeśli rozgrywa się w pobliżu kolumn (patrz wyżej).

Krasnale ogrodowe. Dużo krasnali ogrodowych

Jeden skrzat ogrodu nie czyni, no chyba że zbliża się rozmiarami do Jezusa z Rio de Janeiro czy Świebodzina (nasz Jezus jest większy od waszego Jezusa!). By zachwycić siebie i sąsiadów trzeba postawić całą armię gipsowych ludzików, otaczających posesję ze wszystkich stron.

Królewna Śnieżka? Bajka o siedmiu krasnoludkach i sierotce Marysi? Źródła inspiracji można mnożyć. Od morza do Tatr polskimi ogrodami władają gipsowe krasnale. Złośliwi ludzie szepczą, że ta tradycja przyszła do nas z Niemiec. Niech gadają. Prawdziwi patrioci wiedzą swoje.

Lwy przed bramą

Tabliczka "Uwaga, zły pies?". To już było. A poza tym kto w dzisiejszych czasach dostrzeże małą plakietkę na ogrodzeniu? Nie ma co iść na kompromisy: rezydencji najlepiej przypilnują kamienne lwy, wylegujące się na bogato przed bramą.

Bardziej wyrafinowana wersja: pomniki mogą być pomalowane na żółto-brązowo, by nikt nie miał wątpliwości, z jakim ssakiem ma do czynienia.

Paw. Żywy paw

Psy (rasowy w domu, kundel na łańcuchu) i koty niech się schowają. Koń lub miniaturowa świnka? Nuuudy! Szyku równego królom można zadać wtedy, gdy w ogrodzie dumnie przechadza się paw. Tak, żywy paw.

Dzięki temu szlachetnemu ptakowi zwykły dom od razu staje się rezydencją na miarę warszawskich Łazienek. Co jeszcze lepsze, te Łazienki są prywatne. Publiczny jest tylko przenikliwy krzyk wydawany regularnie przez pawia, który rozchodzi się po okolicy docierając do nawet najmniej wrażliwych uszu sąsiadów. Przypomina im, że mają sposobność mieszkać obok majętnych ludzi. Ostatecznie ptak może być sztuczny, byle spektakularny.

Palmy. Sztuczne palmy

Trudno powiedzieć, czy to wpływ ociekającego luksusem reality show "Żony Beverly Hills", serialu sprzed lat "Policjanci z Miami" czy animowanego "Shreka 2". A może architektoniczny efekt uboczny częstego przebywania w okolicy stołecznego ronda de Gaulle'a? Albo odwiecznej polskiej tęsknoty za tym, byśmy byli drugą, lepszą Hiszpanią: nadal z pierogami, ale już bez tych ośmiu miesięcy chłodu i szarości w roku?

Zresztą, czy to ważne? Grunt, że jak na drożdżach w polskich ogródkach wyrastają strzeliste palmy, które nawet w najbardziej smętny, listopadowy dzień – o ile można to nazwać dniem – niosą obietnicę rozkwitu i ciepła. A przy okazji mogą pełnić funkcję parasola dla legionów gipsowych krasnali. Plastikowa synergia.

Styl glamour (na taniego Ludwika XVI)

Bling-bling – dyskretnie szemrze wnętrze błyszczące srebrem, złotem i kryształem. Modne dodatki do domu rozjaśniają pomieszczenia i sprawiają, że nawet mimo braku imponującej peruki można się poczuć jak Ludwik XVI, gdy jeszcze miał głowę.

Jednak i w tym przypadku luksus jest stopniowalny. Choć przykładowy złoty sedes może uwznioślić nawet najbardziej fizjologiczne chwile, na wyższy poziom wchodzą ci, którzy nie poprzestają na pojedynczych przedmiotach.

Nic nie mówi "powiodło mi się w życiu" tak wyraziście, jak złoty pasek pokrywający ściany kuchni i ubikacji. W końcu to ostatnie to takie miejsce, gdzie nawet król chodzi piechotą.

Tekstylia z logo, które biją po oczach

Umówmy się: co to za luksus, którego nie można rozpoznać na pierwszy rzut oka? Dobry jakościowo ręcznik czy poduszka są nic nie warte, jeśli jako ekskluzywnych nie rozpozna ich nawet niewprawne oko.

Na pomoc spieszą jednak projektanci, którzy subtelnie i natychmiastowo uświadomią także kompletnych laików. Wielkie nazwisko designera X lub projektantki Y w poprzek zewnętrznej powierzchni, to gwarancja, że każdy gość zrozumie, że ma do czynienia z majętnymi ludźmi. Klasa mówi sama za siebie. Gospodarze już nie muszą.

Thermomix (nieużywany)

Ten robot kuchenny za kilka tysięcy jest jak kontrowersyjne perfumy: można go kochać, albo nienawidzić. Poszkodowani przez los mogą sięgnąć co najwyżej po dyskontowe odpowiedniki, ale wiadomo, że król jest tylko jeden.

Dom bez Thermomixu to czytelny znak, że mieszkający w nim ludzie utkwili w średniowieczu, gdy nie gotowano z użyciem internetu. Jednak prawdziwy luksus związany z posiadaniem Thermomixa polega na tym, że się go nie używa – robot jest tylko (i aż) ekskluzywną ozdobą, która uszlachetnia blat.

A dla Was co jest symbolem luksusu w polskich domach? A co jest kiczem?

Czytaj także: https://natemat.pl/198905,thermomix-jak-uzywac-nasz-test