Szukasz auta elektrycznego do miasta?
Fot. MINI
MATERIAŁ REKLAMOWY
W dobie, gdy samochody rosną do absurdalnych rozmiarów, a miejsca parkingowe w centrach miast zdają się kurczyć, prawdziwym super samochodem nie jest wcale ryczące V8, którym boisz się wjechać na krawężnik. Prawdziwym bohaterem miejskiej dżungli jest auto, które wciśnie się w każdą lukę, oferuje technologie rodem ze smartfona, a spod świateł ruszy szybciej niż większość sportowych wozów. Oto elektryczne modele MINI: Cooper, Aceman i Countryman.

MINI Cooper, czyli ikona, która polubiła się z prądem
Na start nowe, elektryczne MINI Cooper, trzydrzwiowy hatchback. To nie jest po prostu kolejny "elektryk" jakich pełno na polskich drogach. To ikona, która przeszła cyfrową przemianę i wróciła w formie, jakiej jeszcze nie widzieliście.

Pierwsze wrażenie? To wciąż MINI, ale jakieś takie... czystsze. Projektanci nazywają to "Charismatic Simplicity" i trafili w punkt.
Nie ma tu zbędnych chromów czy dziwnych przetłoczeń. Jest czysta forma, krótkie zwisy i te okrągłe reflektory, które patrzą na ciebie jak wierny pies.

Wsiadając do środka, czujesz, że przyszłość już tu jest. Zniknęły zegary za kierownicą. Wszystkim steruje okrągły ekran OLED na środku deski rozdzielczej. Wygląda obłędnie, działa jak najlepszy smartfon i jest sercem tego auta. To tam mieszka Spike, czyli wirtualny asystent, który w elektrycznym MINI jest czymś więcej niż tylko gadżetem.
W mieście to demon
Nowy elektryczny MINI Cooper występuje w dwóch wersjach:
MINI Cooper E: To bilet wstępu do świata emocji. Ma 184 KM i baterię o pojemności 40,7 kWh. Efekt? Zasięg do 305 km (WLTP). Do miasta? Aż nadto. Setka pęka w 7,3 sekundy, co w warunkach miejskich oznacza, że spod świateł znikasz pierwszy.
MINI Cooper SE: Tu robi się poważnie. 218 KM, większa bateria (54,2 kWh) i zasięg rosnący do imponujących 402 km. To już nie jest auto tylko "wokół komina". To pełnoprawny zawodnik na weekendowe wypady.

Co ważne, inżynierowie MINI zadbali o to, by większa masa baterii nie zabiła ducha marki. Wręcz przeciwnie. Środek ciężkości jest nisko, rozstaw kół szeroki. To słynne Go-Kart feeling nie tylko zostało, ono zostało podkręcone. Reakcja na gaz w "elektryku" jest natychmiastowa. Nie czekasz na redukcję biegu, po prostu wciskasz i jesteś tam, gdzie chciałeś być.

A co, gdy prąd się skończy? Jeśli masz wersję SE, ładowanie prądem stałym (DC) o mocy do 95 kW pozwoli uzupełnić energię od 10 do 80 proc. w niespełna 30 minut. Wystarczy na szybką kawę i sprawdzenie maili. W domu, korzystając z Wallboxa (11 kW), naładujesz auto do pełna w kilka godzin, np. w nocy.

Ile kosztuje elektryczne MINI Cooper?
Tu dochodzimy do najciekawszego punktu. W świecie, gdzie ceny aut oszalały, MINI rzuca rękawicę. To najniższa cena elektryka od MINI w historii nowożytnej elektromobilności tej marki. Bazowy model startuje z poziomu, który sprawia, że konkurencja w segmencie premium zaczyna się nerwowo pocić.
Za 146 500 zł dostajemy auto, które nie jest "bieda-wersją". To pełnoprawne, stylowe MINI z przyzwoitym zasięgiem. A jak dorzucimy do tego dofinansowanie z "NaszEauto" i dobierzemy do tego odpowiednie finansowanie to u niektórych dealerów możemy zejść z ratą poniżej 600 zł! Mniej niż 600 zł miesięcznie za nowoczesne, elektryczne auto!
Coś do miasta i poza nie? Oto MINI Countryman

MINI Countryman to dowód na to, że da się zrobić auto wszechstronnie uzdolnione, bo jeździ genialnie jak MINI, jest trochę większych gabarytów, więc bardziej pojemne, posiada designerskie nadwozie oraz wnętrze, nadal to mieszczuch, więc zaparkujecie nim wszędzie, a także czerpie wszystko, co najlepsze z elektryfikacji.
Oto elektryczny SUV, który rano pomoże zawieźć dzieci do szkoły, po południu zmieści zakupy na cały tydzień, a w weekend bez zadyszki pojedzie na Mazury.
Gigant w rodzinie

Zacznijmy od liczb, bo one robią wrażenie.
Nowy elektryczny MINI Countryman urósł względem poprzednika o 13 centymetrów na długość i o 6 centymetrów na wysokość. To sprawia, że mamy do czynienia z pełnoprawnym, rodzinnym SUV-em, który śmiało może konkurować z większymi graczami w segmencie premium.
Już na pierwszy rzut oka widać, że to auto z charakterem. Nowa stylistyka, o której już wcześniej wspomniałem, czyli "Charismatic Simplicity", robi robotę na ulicy - zniknęły chromy, pojawiły się czystsze linie, ale sylwetka pozostała rozpoznawalna.
Czy to wciąż auto do miasta? Zdecydowanie tak. Mimo większych gabarytów, Countrymanem manewruje się z dziecinną łatwością. Wysoka pozycja za kierownicą, świetna widoczność i kamery sprawiają, że parkowanie pod biurem czy podrzucanie dzieci na zajęcia nie jest wyzwaniem, a przyjemnością. To duży samochód, który w miejskiej dżungli czuje się jak ryba w wodzie.

Wnętrze, czyli cyfrowa rewolucja na okrągło
Wsiadając do środka, pierwszą rzeczą, która kradnie show, jest ekran. I to nie byle jaki. To pierwszy w branży okrągły wyświetlacz OLED o średnicy 240 mm. Podobnie jak w MINI Cooper wygląda on obłędnie i działa płynnie jak najlepszy smartfon. To serce samochodu, z poziomu którego sterujemy nawigacją, multimediami i ustawieniami auta.

Warto wspomnieć też o MINI Experience Modes. To nie są zwykłe tryby jazdy. Zmieniając ustawienia, zmieniamy klimat w całym aucie, od oświetlenia ambientowego, po dźwięki napędu. Możemy wybrać tryb Go-Kart, który wyostrza zmysły i sprawia, że elektryczne MINI staje się agresywniejsze, albo tryb Green, nastawiony na maksymalny zasięg.

Jakość wykonania? To w końcu klasa premium.
Mamy tu sporo materiałów z recyklingu (poliester na desce rozdzielczej wygląda świetnie i jest miły w dotyku), co wpisuje się w ekologiczny charakter napędu. Bagażnik? Od 460 do 1450 litrów po złożeniu siedzeń. Spakowanie wózka, walizek na wakacje czy sprzętu sportowego to żaden problem. To naprawdę wszechstronne auto.
Czy dojedziesz nim nad morze?
Producent deklaruje, że zasięg MINI Countryman (w wersji E) wynosi do 462 km (według normy WLTP). W mocniejszej wersji z napędem na cztery koła (SE ALL4) jest to do 433 km.

W praktyce oznacza to, że jeżdżąc po mieście, ładowarkę będziesz odwiedzać raz w tygodniu. A co z trasą? Tutaj wchodzi szybkie ładowanie DC z mocą do 130 kW. Bateria od 10 do 80 procent naładuje się w niecałe 30 minut. To akurat tyle, ile trwa przerwa na kawę i rozprostowanie nóg na stacji.
Mocy też nie brakuje. Wersja SE ALL4 ma 313 KM i "katapultuje" to spore auto do setki w 5,6 sekundy. Moment obrotowy dostępny od zera sprawia, że wyprzedzanie to czysta formalność. Napęd elektryczny w tym wydaniu to cisza, dynamika i brak wibracji.

A cena? No tutaj też jest świetnie. Za Countrymana E w podstawowej, ale i bardzo bogatej wersji, zapłacicie 189 500 zł brutto. A jeśli dorzucicie tutaj maksymalne dofinansowanie z "NaszEauto" oraz dobierzecie odpowiednie finansowanie, to rata miesięczna wynieść was może około 1000 zł.
Coś pośrodku? Oto MINI Aceman

Ci, którzy nie chcą SUV-a, ale MINI Cooper jest dla nich za mały, mają do wyboru złoty środek, czyli w pełni elektrycznego MINI Aceman. Aceman ma 4,07 metra długości, co czyni go idealnym miejskim crossoverem. Jest o prawie 20 cm dłuższy od klasycznego MINI, ale wciąż wystarczająco kompaktowy, by wcisnąć się w lukę na parkingu, którą kierowca wielkiego SUV-a pominie z pogardą (lub strachem).
Nowoczesny design
Nie da się ukryć, że MINI Aceman wygląda jak milion dolarów, zwłaszcza w wersji Favoured, która robi robotę. Mamy tu charakterystyczne, kanciaste nadkola, nowoczesne reflektory LED (które, nawiasem mówiąc, mogą "mrugać" do kierowcy na powitanie) i sylwetkę, która krzyczy: "jestem premium".
To auto nie udaje terenówki, choć jest crossoverem. Jest zawieszone nieco wyżej, co w mieście jest zbawieniem przy atakowaniu krawężników, ale jego żywioł to asfalt. Elektryczny napęd pozwolił projektantom zaszaleć, bo maska jest krótka, koła rozstawione maksymalnie po rogach nadwozia. Efekt? W środku jest zaskakująco dużo miejsca jak na te wymiary zewnętrzne (bagażnik od 300 do 1005 litrów po złożeniu siedzeń).

Wnętrze i kolejny "talerz" w roli głównej
Tutaj także wsiadasz i pierwsza myśl: "Gdzie są zegary?". Nie ma. Jest za to wspomniany już wcześniej okrągły ekran OLED o średnicy 240 mm. To serce tego samochodu. Wygląda obłędnie, działa płynnie i obsługuje się go intuicyjnie. To tutaj sterujesz klimatyzacją, nawigacją i multimediami.

Na desce rozdzielczej nie znajdziemy morza plastiku. Zamiast tego mamy przyjemny w dotyku materiał z recyklingu (poliester o ciekawej fakturze) i pasek tekstylny na dole kierownicy, który jest fajnym detalem stylistycznym. To podejście "Hi-Tech" widać też w oświetleniu ambientowym, które rozlewa się po desce rozdzielczej w zależności od wybranego trybu jazdy (wspomnianych wcześniej Experience Modes). Wygląda to genialnie, zwłaszcza w nocy.
Jak jeździ MINI Aceman?
Przejdźmy do najważniejszego. Czy MINI Aceman jeździ jak MINI? Odpowiedź brzmi: tak, ale nowocześniej. Układ kierowniczy jest bezpośredni, a auto reaguje na ruchy kierownicą z typową dla marki zwinnością. Ale to, co robi największą różnicę, to napęd.
Weźmy MINI Aceman SE. Mamy tu 218 KM (160 kW) i 330 Nm momentu obrotowego dostępnego od zera. Przyspieszenie do setki zajmuje 7,1 sekundy. W warunkach miejskich oznacza to jedno: jesteś królem świateł. Auto wyrywa do przodu natychmiastowo, a wyprzedzanie jest mega płynne i bezpieczne.

Co ważne, inżynierowie MINI świetnie zestroili zawieszenie. Jest sztywno, jak przystało na miejskiego gokarta, ale nie na tyle, by plomby wypadły z zębów na studzience kanalizacyjnej. To auto kocha zakręty i ciasne uliczki.
Trzymając się wersji SE, to ma ona baterię o pojemności 54,2 kWh. Producent deklaruje zasięg do 406 km (wg WLTP). Ładowanie? Na szybkiej ładowarce DC (do 95 kW) naładujemy baterię od 10 do 80 proc. w około 30 minut.
No i cena, która też zachwyca. Elektrycznego, designerskiego 5-drzwiowego crossovera premium, czyli MINI Aceman możecie mieć już za 161 500 zł lub (po dopłacie i z finansowaniem) z ratą 860 zł miesięcznie.

Materiał powstał we współpracy z marką MINI




