naTemat extra

Polski Czarnobyl. Toksyczne miejsce jak z koszmaru

To właśnie wysypisko spłonęło w 2018 roku. Gorsze rzeczy są jednak pod ziemią. Fot. Maciej Stanik/naTemat.pl

Zgierz to 56-tysięczne miasto – z pozoru jak każde inne. Jeśli nie liczyć 200 tysięcy beczek z chemikaliami, przy których każdej nocy zasypia. Oto fotoreportaż z miejsca zwanego przez mieszkańców “polskim Czarnobylem”.
Związek miasta z chemikaliami ciągnie się od końca XIX wieku, kiedy w 1894 roku powstała fabryka barwników Boruta. Ekologią się wówczas nikt nie przejmował, podobnie jak i w sumie w dalszych dziejach Boruty.
Efekt to dzikie wysypiska na terenie byłych już zakładów (jedno z nich spektakularnie spłonęło w 2018 roku) i  nawet 200 tys. zakopanych na terenie byłych już zakładów beczek. Z czym? To dopiero ustali prokuratura. Czego nie trzeba ustalać, to fatalne samopoczucie zgierzan, którzy skarżą się na swój stan zdrowia i to, “że nikt im nie powiedział” gdzie naprawdę mieszkają.
Oto zdjęcia, których nie zobaczycie na żadnym folderze turystycznym.

Część zgierskich wysypisk porasta już roślinność, ale śmieci dają znać o sobie. Na każdym kroku można natknąć się na wyzierające z ziemi śmieciowe jamy. Fot. Maciej Stanik/naTemat.pl

Choć trudno to uchwycić na fotografiach, z tych wysypiskowych szczelin miejscami wydobywa się drażniący dym.

Fot. Maciej Stanik/naTemat.pl

Momentami jednak bardziej od śmieci przeraża to, co na nich próbuje wyrosnąć.

Fot. Maciej Stanik/naTemat.pl

Teren byłych zakładów Boruta to gotowa scenografia dla kina postapokaliptycznego. Tylko że tu nic nie jest na niby.

Fot. Maciej Stanik/naTemat.pl

Prawdziwe są tony eternitu – nie wiadomo z którego roku.

Fot. Maciej Stanik/naTemat.pl

Prawdziwe są przerdzewiałe beczki, których nawet ziemia nie chce.

Fot. Maciej Stanik/naTemat.pl

Prawdziwe są krajobrazy jak z filmu o końcu ludzkości.

Fot. Maciej Stanik/naTemat.pl

Prawdziwe są zwały śmieci, którymi nikt się nie interesuje.

Fot. Maciej Stanik/naTemat.pl

Prawdziwe jest też to, że na toksyczny teren może wejść każdy.

Fot. Maciej Stanik/naTemat.pl

I prawdziwe jest niestety także to, że obok tej ekologicznej bomby mieszkają prawdziwi ludzie.

Fot. Maciej Stanik/naTemat.pl

Jak donoszą media, prokuratura wzięła się właśnie za składowiska trujących chemikaliów w Zgierzu.
56 tysięcy mieszkańców nie wiąże z tym dochodzeniem jednak za dużych nadziei.
W końcu miasto niedawno pozwoliło deweloperowi wybudować niedaleko wysypisk osiedle zachęcających do osiedlania się domków.

Redakcja naTemat
Maciej Stanik





Autorzy artykułu:

Redakcja naTemat