Polska w europejskim ogonie patentów. Jesteśmy na szarym końcu kontynentu [Infografika]
Rafał Tomański
29 kwietnia 2014, 11:37·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 29 kwietnia 2014, 11:37Na patent w Polsce nadal zdarza się czekać 11 lat, ale przeciętnie po mniej więcej pięciu latach udaje się uzyskać ochronę. Czy to dobre wiadomości. Niestety nie. Uczelnie w Polsce dbają tylko o patenty krajowe, bardzo mało patentujemy za granicą. A jest to najważniejsze. Fatalnie wypadamy też w rankingu liczby patentów na 1 milion mieszkańców: jesteśmy ponad 72 razy gorsi od Luksemburga i ponad 60 razy gorsi od Szwajcarii.
Z danych przygotowanych przez specjalistów z firmy Crido Taxand wychodzi prawda o patentach w Polsce. Przykra. Jak widać na infografice:
(1) Spada liczba patentów przyznawanych przez Urząd Patentowy RP, coraz więcej w Polsce patentowanych jest natomiast wspólnych unijnych wynalazków
(2) Polskie wynalazki są patentowane głównie w Polsce. To bardzo ważne, bo polski patent niestety niewiele daje. Po 12-18 miesiącach wiedza o wynalazku staje się powszechna i każdy może to odkrycie opatentować za granicą. Dlaczego Polacy mało patentują za granicą? Ze względu na koszty. Porządny patent w najważniejszych krajach świata, to roczny koszt około 600 tysięcy złotych. Uczelnie nie mają na to pieniędzy, a z powodu słabej współpracy uczelnie - biznes, w światowe patentowanie polskich odkryć rzadko angażują się prywatne firmy. naTemat pisze o tym w cyklu
o uwłaszczeniu naukowców.
(3) Jesteśmy w europejskim ogonie, gdy chodzi o liczbę patentów na 1 milion mieszkańców. W Luksemburgu ponad 650, w Holandii 250, w Niemczech ponad 220.
(4) W Polsce o patenty dbają bardziej jednostki naukowe niż przedsiębiorstwa. Dlaczego? Dlatego, że uczelnie potrzebują patentów, żeby dostawać punkty, a za punkty dostają granty i dotacje. Problem w tym, że potem z tymi patentami nic nie robią, bardzo rzadko je wdrażają i komercjalizują. Prawie nigdy nie zdobywają światowego patentu. W związku z czym odkrycie pozostaje w szafie. Na Zachodzie natomiast o patenty dbają prywatne firmy, które współpracują blisko z uczelniami. Patenty zmieniają się w produkty, a produkty w pieniądze. To właśnie jest kwestia uwłaszczenia naukowców.