Ubrany w szary, więzienny strój Putin stoi na środku potężnej klatki. Ze spuszczoną głową słucha, jak sędzia Wiktor Daniłkin odczytuje stawiane mu zarzuty: sprzeniewierzenie państwowego majątku, nadużycie władzy, machinacje finansowe i udział w przygotowaniu aktów terroru mających na celu zasianie strachu wśród obywateli i wywarcie presji na organy państwa.Wszystko to opowiada nam spikerka, która mówi też, że „Putin został przyprowadzony do sądu pół godziny wcześniej”. Całość wygląda bardzo realistycznie i przypomina materiał z wieczornych wiadomości.
Nie może być inaczej. Taki proces faktycznie miał miejsce – pod koniec 2010 roku. Wtedy jednak oskarżonym nie był Putin, a Michaił Chodorkowski. Twórcy filmu zatytułowanego „Areszt Władimira Putina: reportaż z sali sądowej” wstawili jedynie w miejsce jego twarzy oblicze rosyjskiego premiera. Montaż wykonano starannie, ale łatwo zauważyć, że Władimir Putin jest w rzeczywistości znacznie niższy.
W ciągu dwóch dni nagranie obejrzały ponad 2 mln ludzi. Reklamuje ono nakręcony w 2002 roku film „Zabójstwo Rosji”, który opowiada o zamachach bombowych na moskiewskie apartamentowce. Atak był oficjalnym powodem rozpoczęcia drugiej inwazji na Czeczenię.
Dokument jest od tego miesiąca dostępny w sieci. Jego tezy opierają się na informacjach zawartych w książce „Wysadzić Rosję”. Jej współautor, Aleksandr Litwinienko, w 2006 roku zmarł. Otruto go zabójczym polonem.
Litwinienko twierdził, że wybuchy, które przypisano czeczeńskim terrorystom, w rzeczywistości były sprawką Putina i jego ludzi. Miały dać mu pretekst uderzenia na Czeczenię i zapewnić głosy przerażonych i wściekłych Rosjan w wyborach prezydenckich w 2000 roku. Śledztwo w sprawie zabójstwa Litwinienki, byłego oficera rosyjskich służb bezpieczeństwa, ciągle trwa.