Bartłomiej Sienkiewicz i Marek Belka byli gośćmi programu "Kropka nad i" Moniki Olejnik. Ten pierwszy przekonywał, że jego słowa o "okradaniu" właściciela Mennicy Polskie Zbigniewa Jakubasa to "skrót myślowy", podobnie jak to, że "dotuje linie lotnicze pod stołem". Z kolei Marek Belka przyznał, że będzie musiał tłumaczyć się ze słów o "piep**onej Radzie Polityki Pieniężnej".
– Mam do siebie żal o dwie rzeczy: język, który mógł być obraźliwy dla wielu osób i niewłaściwy, ale też żal w zakresie nadzoru nad służbami specjalnymi. Że nie udało mi się wystarczająco szybko osiągnąć stanu, dzięki któremu moglibyśmy wykryć tę aferę zanim się zaczęła. Istotą tej afery jest nielegalne nagrywanie rządu przez lata – mówił Bartłomiej Sienkiewicz u Moniki Olejnik.
"Żyję w wolnym kraju
Minister przekonywał, że ma żal o to, że nie wprowadził zmian w służbach odpowiednio szybko. Na uwagę Moniki Olejnik, że gdyby rozmawiał z Belką w swoim gabinecie, to do nagrania by nie doszło, Sienkiewicz przekonywał, że „żyje w wolnym kraju”.
- Ma Pani rację, zawsze można zamykać się w swoich gabinetach, ale mam wrażenie, że żyjemy w wolnym kraju, w którym każdy może się spotkać gdzie chce i rozmawiać o czym chce. Problem nie polega na tym, że spotkaliśmy się poza gabinetami, tylko na tym, że popełniono przestępstwo – tłumaczył szef MSW.
Dużo skrótów myślowych
Olejnik dopytywała go również o fragment rozmowy o dotowaniu linii lotniczych „pod stołem”. Sienkiewicz wyjaśniał, że w takiej rozmowie towarzyskiej użył skrótu myślowego i „wiadomo o co chodzi”. - Małe lotniska konkurują ze sobą w ściąganiu przewoźników obniżając opłaty, co de facto jest formą dotacji – mówił Sienkiewicz. Jak podkreślił, gdyby opłaty na małych lotniskach były „zwykłe”, to nie byłoby na nich ruchu. - Pod stołem to skrót jako inny rodzaj przekazywania pieniędzy – stwierdził minister.
Skrótem myślowym Bartłomiej Sienkiewicz określił też stwierdzenie, że trzeba „bardziej okraść” Zbigniewa Jakubasa, właściciela Mennicy Polskiej. Jak tłumaczył, ponieważ Jakubas ma monopol na tę branżę w Polsce, to zawyża ceny produkcji monet. Takie zawyżone ceny mogą powodować, że rząd zamówi monety poza granicami Polski. Sienkiewicz zaznaczył, że dla Jakubasa takie zamówienie zagranicą może być „kradzieżą”. Jednocześnie minister tłumaczył, że mówiąc o „grubych misiach” nie miał na myśli samego Jakubasa.
Dymisja Rostowskiego - rozmowa towarzyska
Sienkiewicz przyznał jednak, że rozmowa o dymisji Rostowskiego „nie leżała w jego kompetenecjach” i „premier słusznie miał do niego pretensje”. - Tutaj rozmawiałem jako osoba ze swoich poprzednich zajęć, czyli analityk, a naprzeciwko miałem wybitnego eksperta w dziedzinie finansów – mówił w „Kropce nad i” minister. Dodał, że właśnie w formule rozmowy analityka z ekspertem chciał dowiedzieć się jakie są możliwości działania w najgorszych scenariuszach gospodarczych.
Szef MSW podkreślał, że jeśli chodzi o BOR, to ma pełne zaufanie do kierownictwa tej instytucji. - I jeśli są jakiekolwiek czarne owce w tej służbie, jestem przekonany, że kierownictwo będzie w stanie je znaleźć – zapewniał. Wyjaśnił też, że wedle jego wiedzy jest to „operacja rozciągnięta i trwająca latami”. Na pytanie o to, co to za wiedza, stwierdził jedynie, że nie może tego ujawnić.
W kwestii dymisji Sienkiewicz stwierdził jedynie, że ta decyzja należy do premiera. Gdy Monika Olejnik przypomniała, jak PO żadała dymisji rządu po sprawie taśm Beger-Lipiński, minister powiedział, że w jego rozmowie z Belką „nie było negocjacji politycznych” i to odróżnia ich od tamtej sytuacji.
Belka nie ma sobie nic do zarzucenia
Również Marek Belka nie poczuwa się do dymisji. I choć prof. Balcerowicz skrytykował go za „naruszenie niezależności NBP”, Belka nie uważa, by zrobił cokolwiek złego.
Pan profesor Balcerowicz w sposób specyficzny rozumie niezależność: jako brak kontaktów i przemawianie wyłącznie do siebie w ramach banku, a najlepiej wojna. Nie tylko prof. Balcerowicz zresztą, taka jest w Polsce tradycja, że niezależność banku to konflikt wobec rządu – tłumaczył prezes NBP.
Czemu NBP wspiera rząd
Belka wyjaśniał, że w preambule do konstytucji istnieje „obowiązek współdziałania władz”, a w pierwszym artykule ustawy o NBP są słowa o „dbaniu o stabilny pieniądz”, ale „tylko o ile nie kłóci się to z podstawowym zadaniem wspierani polityki rządu”.
Wówczas Olejnik spytała, czy w ustawie o NBP istnieje zapis mówiący o tym, że to prezes banku wybiera nowego ministra finansów. Tutaj Belka przez chwilę nie wiedział co odpowiedzieć, postanowił wszystko obrócić w żart. Później tłumaczył jednak, że „drastyczne działania korygujące, naprawiające błędy w polityce finansowe” przeprowadzają tylko „ministrowie-samobójcy, czyli ministrowie techniczni”, a nie polityczni.
Rozmowa tylko towarzyska?
Prezes NBP przekonywał – podobnie jak Sienkiewicz – że cała rozmowa miała charakter towarzyski i nie miała nigdy trafić do opinii publicznej. - Nie rozmawialiśmy w sposób, który polega na dobieraniu słów i podkreślaniu na jakich przesłankach się opieramy – zaznaczył Marek Belka.
Przyznał jednak, że ze słów o „piep**onej Radzie Polityki Pieniężnej” będzie musiał się tłumaczyć. - Prezes NBP miał, ma i będzie miał problemy z RPP, bo taka jest ta konstrukcja, by było pewnego rodzaju tarcie, równowaga sił, więc zawsze powstaje napięcie. Ale to nie oznacza, że nie ma współpracy – przekonywał Belka. Jednocześnie potwierdził, że jeszcze nie wie co się wydarzy, jeśli RPP nie uzna jego przeprosin.
"Nikogo na świecie to nie interesuje"
Drugi rozmówca Olejnik odniósł się też do sprawy Amber Gold. Jak zaznaczył, nie pamięta, czy się nie pomylił mówiąc o tym, że ostrzegł premiera „parę miesięcy” przed wybuchem afery. - Powiedziałem mu, że to piramida finansowa i angażują się w te linie lotnicze OLT i wydawało mi się to ważnym elementem. Pomyliłem się, bo to wszystko zostało zdominowane przez inny aspekt sprawy: liczbę ludzi, która dała się nabrać na ich reklamy. Powiedziałem mu, że boję się, że to będzie problem i tyle – wyznał prezes banku centralnego.
Zarazem Belka stwierdził, że afera taśmowa „nikogo na świecie nie interesuje”. Na pytanie, czy nagrania nie nadszarpnęły jego autorytetu, prezes NBP odpowiedział krótko i treściwie: - Nie sądzę, by rynki finansowe, a to tam liczy się mój autorytet, nie zgadzały się z czymkolwiek co powiedziałem.