Tupac wychodzi na scenę, unosi ręce, pozdrawia publiczność, po czym wykonuje jeden ze swoich najlepszych utworów i… znika. Zastrzelonego w 1996 roku rapera przy pomocy hologramu ożywiono na jeden koncert. Czy autorzy show przekroczyli granicę?
Amerykański festiwal Coachella ma opinię inspirującego i łamiącego stereotypy. Tegoroczna edycja przekroczyła jednak oczekiwania nawet najbardziej wymagających fanów. W czasie koncertu, podczas którego występował m.in. Snoop Dogg, Doggfather, Dr Dre i Eminem, na scenie przed 100-tysięczną widownią nagle pojawił się… Tupac Shakur. Podczas występu artysta chodził po scenie, wznosił ręce i pozdrawiał publiczność. Wykonał też jeden ze swoich najsłynniejszych utworów - "Hail Mary".
Widowisko było wstrząsające dla fanów, bo raper nie żyje od 16 lat. Został zastrzelony po walce Mike'a Tysona. Na scenie pojawił się niezwykle realistyczny hologram.
Na pomysł ożywienia Tupaca miał wpaść inny raper - Dr Dre, który był wieloletnim współpracownikiem hip hopowej legendy. Efekty wykonała firma Digital Domain, która wcześniej pracowała m.ni. przy "Ciekawym przypadku Benjamina Buttona" Davida Finchera. Odtworzenie sylwetki rapera zajęło cztery miesiące i mogło kosztować między 100 tys. a 400 tys. dol.
Przedstawiciele Digital Domain w rozmowie z MTV zapewnili, że są w stanie odtworzyć w hologramach sylwetkę każdego długo nieżyjącego człowieka. To znaczy, że teoretycznie na koncertach będziemy mogli zobaczyć Elvisa, Freddiego Mercurego czy Michaela Jacksona.
Pytanie, czy powoływanie do życia zmarłych jest etyczne? - Oglądanie takich widowisk można porównać do filmów z ludźmi, którzy zmarli. Myślę, że to niewielka różnica - mówi Tadeusz Bartoś, etyk i filozof. - Mamy tu do czynienia z zagadnieniem związanym raczej z etyką biznesu. Czy rodziny tych osób udzielą zgody na użyczanie ich wizerunku?
Tadeusz Bartoś uważa, że wątpliwości mogłoby budzić wykorzystywanie wizerunku osób publicznych. - Nie jest on zastrzeżony, więc moglibyśmy wyobrazić sobie sytuację, w której ktoś używa np. Józefa Piłsudskiego do ośmieszenia tej postaci - mówi.
Tupac nie był jedyny
Tupac nie jest pierwszym piosenkarzem, którego zastąpił na scenie hologram. W listopadzie minionego roku podobny koncert odbył się na krakowskim Rynku Głównym. Wówczas oczom Krakowian, ku ich wielkiemu zdziwieniu, ukazała się Mariah Carey. Hologram Mariah odśpiewał cztery piosenki z jej repertuaru i rozgrzewał publiczność, zachęcając do wspólnego śpiewania i tańczenia. Co więcej, Mariah tego samego wieczoru, w tym samym czasie pojawiła się jeszcze w czterech innych miastach Europy: Zagrzebiu, Skopje, Frankfurcie i Podgoricy. Dopiero po jej występie wyjaśniło się, że to niecodzienne wydarzenie było elementem kampanii promocyjnej T-Mobile, a sama piosenkarka oraz towarzyszący jej tancerze są w rzeczywistości hologramami.
Warta uwagi jest też japońska piosenkarka Hatsune Miku. Na jej koncertach gromadzą się tłumy Japończyków – w marcu tego roku zgromadziła w Tokio 10 000 fanów, z których każdy zapłacił 76 dolarów (ok. 230 zł) za bilet. Takiej popularności mogłaby sobie życzyć niejedna europejska gwiazda. Hatsune jest jednak wyjątkowa – nigdy nie ma chrypki, nie myli kroków tanecznych, nigdy nie odwołuje koncertów. Hatsune jest… hologramem, posługującym się głosem z syntezatora.