Nawet najwięksi modowi ignorancji kojarzą proste, składające się z czerwonych liter na białym tle logo. Prawdopodobieństwo, że w naszej szafie nie znajdziemy produktu tej marki jest tak małe, jak to, że w swoim domu nie będziemy mieć towaru wyprodukowanego w Chinach. H&M – najwyższy pułap sieciowej mody, czy masowa produkcja kusząca wyłącznie niską ceną?
Dewiza H&M brzmi: „Moda i jakość po najlepszej cenie”. Idea taniej marki Erlinga Perssona jest kultywowana do dziś. Gorzej z drugim założeniem. Trudno w sieciówce odnaleźć ubrania wysokiej jakości. Często nie są one w stanie wytrzymać nawet jednego sezonu. To zbliża szwedzką firmę do najbardziej „śmieciowego” monopolu na globalnym rynku o równie długiej tradycji – McDonald's. Czy między markami reprezentującymi zupełnie inne branże można odnaleźć jeszcze jakieś podobieństwa?
Strefa dobrych cen
Hamburger, cheeseburger, mała tortilla, równie mały napój i inne. A to wszystko, mimo rosnących cen produktów spożywczych, nadal za 3 złote. Amatorów kanapkowego szaleństwa za drobne nie brakuje. H&M dla tych, którzy dbają o zawartość swojej kieszeni, ma kolekcję Basic. Modowi minimaliści już za 19.90, czy 24.90 zł mogą kupić sobie podkoszulek we wszystkich kolorach tęczy. Cena jest często najlepszą zachętą. Wtedy nie zastanawiamy się nad tym, ile substancji o szyfrowych nazwach zaczynających się na E właśnie rozkłada się w naszych biednych żołądkach. Nie myślimy też o pokaleczonych palcach pracowników fabryk z Bliskiego Wschodu, które tworzą dla nas produkty z najtańszych linii.
Edycje limitowane
W 2011 roku McDonald's zaproponował swoim klientom limitowaną edycję „Stars of America”. Zachęcająco duże i estetycznie wyglądające kanapki kosztowały ponad 10 zł, ale być może dzięki wyższej cenie miały w sobie więcej prawdziwego mięsa. Z kolei H&M w każdym sezonie wchodzi w kolaborację z przedstawicielami prawdziwego high fashion. Za nieporównywalnie wysokie ceny w stosunku do regularnych linii, ale bardzo atrakcyjne w stosunku do autorskich kolekcji projektantów, można w swojej szafie znaleźć prawdziwe cacko. Dla H&M tworzyli już: Stella McCartney, Prada, Victor&Rolf, Karl Lagerfeld, Rei Kawakubo, Matthew Williamson, Sonia Rykiel, Jimmy Choo i Lanvin. Ten sezon należał do Versace. Głód markowych ciuchów w polskich cenach był tak wielki, że podczas przed-sprzedaży kolekcji 16 listopada 2011 dochodziło do dantejskich scen. Już po kilkunastu minutach wszystkie ubrania zniknęły z wieszaków, a pod szatniami ustawiły się gigantyczne kolejki. Celebryci, stylistki, jak i szanowani dziennikarze modowi wyrywali sobie rzeczy z rąk, a jeśli nie udało im się złapać nic dla siebie, w rozpaczy rwali włosy z głowy. Drugiego dnia cała Warszawa prezentowała się w kolekcji od Donatelli Versace. Wygranych w walce o ubrania było widać na ulicach, w centrach handlowych i metrze. Kolekcja odniosła wielki sukces, dlatego marka H&M zdecydowała się na przedłużenie współpracy z Versace. Jednak tym razem ubrania będzie można kupić wyłącznie przez Internet. Być może ze względu na zachowanie zasad bezpieczeństwa. Ale kolejna bitwa o ubranie może powtórzyć się już niedługo, bo 8.03. swoją kolekcję dla H&M zaprezentuje Marni.
Krajobraz miasta i prerii
Na autostradzie, w każdym większym i mniejszym mieście. Złote M króluje ponad krajobrazem. Powstały w 1940 roku McDonald's zatrudnia prawie pół miliona osób. W Polsce pierwszy bar otwarto 17 czerwca 1992 roku na rogu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej w Warszawie. Obecnie w Polsce jest już 279 lokali, w których pracuje ponad 15 tysięcy pracowników – tyle osób, ile mieszka w... Chełmży. H&M prowadzi 2206 sklepów oraz zatrudnia 87 tysięcy osób w 38 krajach, na wszystkich kontynentach oprócz Australii. W Polsce jest od 2003 roku. Nie ma własnych fabryk – wszystkie ubrania, kosmetyki i akcesoria są produkowane przez niezależnych dostawców z Azji i Europy. Na metkach H&M oprócz Chin, jako kraj producencki widnieją także Turcja, czy Bangladesz. To, co stworzą fabryki, krzyczy do konsumentów z banerów reklamowych. Te opanowały miasta. Szczególnie było to widać w grudniu 2011 roku w Warszawie. Kamienica na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej, budynki nieopodal ratusza, przejście podziemne koło Metra Centrum – roześmiane twarze celebrytek i supermodelek: Abbey Lee Kershaw, Lykke Li, Jerry Hall, Georgii Jagger i Edity Vilkeviciute, śledziły mieszkańców na każdym kroku. Jednak w pewnym momencie H&M gdzieś się pogubił. Warszawiacy nie zdążyli nacieszyć się oczyszczoną z wieloletniego brudu fasadą Dworca Centralnego, a H&M już zdążył "opakować" budynek w reklamy. Wielu z nich odebrało to jako policzek dla projektantów dworca: Arseniusza Romanowicza i Piotra Szymaniaka i zbojkotowało firmę.
Jak widać, bojkot nie był jednak zbyt wielki. W ostatnich 9 miesiącach H&M zwiększył swoją sprzedaż w Polsce o ponad 10%. To oznacza, że zysk wynosił prawie miliard złotych. Na całym świecie H&M sprzedaje ubrania za 45 miliardów złotych. Poza ogromnymi dochodami, H&M i McDonald's łączą jeszcze zarzuty o wyzysk pracowników. Ale tak jak największej sieci fast food, nie przeszkadzają one odzieżowemu gigantowi w rozwoju marki. Dopiero w 2010 roku powstał pierwszy sklep w Turcji. W Rosji szwedzka marka to wciąż nowość. Na razie nie zanosi się na to, by coś mogło zagrozić H&M. No chyba, że McDonald's otworzy swoją autorską linię ubrań...
Trochę historii...
Mało kto wie, że w tym roku H&M obchodzi swoje 65-lecie. Niewielu zdaje sobie sprawę, że kultowa odzieżowa marka wcale nie powstała w w szwedzkiej stolicy, ale w oddalonym od Sztokholmu o 110 km, obecnie 120-tysięcznym mieście Västerås. Większość biorąc do ręki plastikową siatkę z literami H i M, pewnie nawet przez chwilę nie zastanawia się, czy dwie w żaden sposób nie połączone z sobą litery mają jakieś znaczenie. Założyciel, Erling Persson, wyjechał w 1946 roku do USA, skąd powrócił z pomysłem utworzenia sklepu, który oferowałby wysokiej jakości ubrania w korzystnej cenie. Rok później otworzył pierwszy pierwszy butik „Hennes” (po szwedzku „jej”), przeznaczony jedynie dla kobiet. Dopiero w 1968 roku Persson kupił markę „Mauritz Widsforss” w Sztokholmie, dołączył kolekcję męską, a nazwę firmy zmienił na tę istniejącą do dziś – Hennes & Mauritz.