
To wszystko idzie w bardzo złym kierunku. Ingerencja różnych środowisk wchodzi coraz dalej w granice sztuki. Prawdę mówiąc jestem tym naprawdę przerażony. Jeśli poglądy aktora maja tak wielki wpływ na wybory widzów, nic na to nie poradzimy. Jednak my, aktorzy też jesteśmy obywatelami tego kraju i mamy prawo do własnych poglądów.
Choć mnie bardzo pasowałaby rola męczennika showbiznesu. Bo oni ze mnie zaraz takiego męczennika zrobią. Choćby przez to, że piętnują mnie teraz w zupełnie w niechrześcijański sposób. A ja przecież nikogo nie zmuszam do oglądania produkcji z moim udziałem. Czy pownieniem w odpowiedzi namawiać do bojkotu Kościoła? O nie, to byłoby bez sensu!
Sztuka rozwija się poprzez przekraczania granic. Autor pierwszego w historii sztuki aktu równie był osądzany od czci i wiary. To się musi skończyć, jesteśmy w XXI w.! Choć tak naprawdę, mam wrażenie, że protestujący nie mogli zrobić swoim przeciwnikom lepszej reklamy.
I tamten Teatr Rapsodyczny, w którym grał Karol Wojtyła przemycał poprzez wysoką kulturę pewne wolnościowe treści, przez co w okresie swojego istnienia miał przecież ogromne problemy. Proszę zauważyć, jak to się paradoksalnie teraz odwraca. Sądzę więc, że gdyby Jan Paweł II wciąż żył, na pewno nie pochwaliłby tego, że protestujący po prostu nie wpuszczają ludzi do teatru. Bo można protestować, ale nie można uskuteczniać jakiejkolwiek przemocy.