Protesty przeciwko sztuce "Golgota Picnic" okazały się najlepszą kampanią reklamową przedstawienia. – Należy się skupić na tym, dlaczego minister kultury i samorządy dotują osoby, które łamią prawo, obrażają innych i nie ukrywają, że tylko po to to robią – przekonuje Andrzej Jaworski, poseł PiS i szef Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski.
Jest pan zadowolony z kampanii reklamowej, jaką zrobiliście spektaklowi „Golgota Picnic”?
Jestem zadowolony z pokazania, że katolicy nie są bierni, z powstrzymania ludzi, którzy za nic mają wiarę innych, nie szanują jej i robią to z publicznych pieniędzy. I myślę, że to jest sedno naszej akcji.
Rozumiem, że pokazanie, że katolicy nie są bierni polega na atakowaniu osób, które przychodzą na odczyty „Golgota Picnic”?
Należy się skupić na tym, dlaczego minister kultury i samorządy dotują osoby, które łamią prawo, obrażają innych i nie ukrywają, że tylko po to to robią. Garcia wielokrotnie mówił w wywiadach, że przyjeżdża tylko po to, by obrazić katolików. I dziwię się, że znalazł na polskim gruncie instytucje, które mu w tym pomogą. Poza tym w dossier pana Garcii, osoby według mnie niezrównoważonej psychicznie, są tylko trzy pseudoprzedstawienia.
Pierwsze polega na tym, że w szklanym naczyniu topi chomiki, drugie na tym, że przy użyciu bardzo czułych mikrofonów zadaje ból i śmierć zwierzęciu, a publiczność to obserwuje, a trzecie to naigrawanie się i obrażanie innych osób, co także w Polsce jest przestępstwem.
Sztuka rządzi się innymi prawami, a nie można przekreślać wszystkich jego dzieł ze względu na przeszłość. A mam wrażenie, że państwo z góry wiedzą, że to będzie obrazoburcze przedstawienie, choć nawet go nie widzieliście. Przyznali się do tego m.in. poseł Kownacki czy posłanka Machałek.
Nie dziwię się, że w Polsce są różne środowiska, które mają różną wrażliwość. Niektórzy mają dużą wrażliwość, inni, jak na przykład „Gazeta Wyborcza”, TVN czy naTemat Tomasza Lisa tej wrażliwości nie mają. Niektórzy chcą świata godności i nieobrażania się, a niektórzy zakładają, że takie rzeczy można robić. Ja należę do tej pierwszej kategorii i jestem z tego dumny. Tak samo jak nie będę pozwalał dzisiaj, żeby obrażać katolików i chrześcijan, tak i nie będę pozwalał, żeby obrażano buddystów, muzułmanów czy wyznawców religii mojżeszowej.
Tego typu pytania, które pan zadał, powodują, że pojawiają się osoby, które od słów przechodzą do czynów. Przypadki mieliśmy w Gdańsku, gdzie młodociany, niezrównoważony osobnik wszedł do kościoła i próbował sterroryzować dzieci pierwszokomunijne. Miał zabawkę, choć nikt nie wiedział, że to nie prawdziwy pistolet, kazał im się kłaść na ziemię i straszył, że będzie strzelał. Wczoraj mieliśmy z kolei przykład zbezczeszczenia meczetu.
Nie rozumiem tego wielkiego zaangażowania środowisk lewicowych w obronę czegoś, co jest ohydne i promowanie osoby, która ma jednak wypaczoną psychikę. A na pana pytanie, czy to przedstawienie, które nie jest następstwem poprzednich dokonań odpowiem jednoznacznie, że ma. Był zaproszony na Festiwal Malta jako kurator nie tylko dlatego, że jest twórcą tego jednego pseudspektaklu „Golgota Picnic”, ale ze względu na całość jego tzw. dokonań artystycznych.
Dzisiaj nie powinniście jako pewne środowisko uważać, że to tylko twórca jednego sezonu i jednej sztuki, ale został zaproszony ze względu na całokształt. W Gdańsku, kiedy doszło do wystawienia tego pseudoprzedstawienia przez aktorów Teatru Wybrzeże, dziennikarz „Gazety Wyborczej” Maciej Sandecki biegał z plakietką „Organizator”. Dla mnie jest jednoznaczne kto kulturę nienawiści w Polsce promuje.
Może mi pan wytłumaczyć jak moje pytanie miałoby spowodować zbezczeszczenie meczetu czy przeszkodzenie we mszy?
Proszę sobie przesłuchać początek pytania i zobaczyć, że ono jest ukierunkowane i pan usprawiedliwia to, co się dzieje. Obarcza pan nas, protestujących przeciwko niegodziwości, że śmiemy protestować.
Nie, nie mam pretensji do nikogo, że protestuje, ale jak protestuje. Mówi pan o agresji, ale ona płynęła także od tych, którzy protestowali, od panów z łysymi głowami.
Tylko, że to ci, którzy byli w Gdańsku organizatorami „Golgota Picnic” spowodowali, że czterech panów, w tym jeden łysy, zaatakowało 17-latkę, która miała odwagę protestować. Rzucili się na nią, zarzucili jej jakąś płachtę na głowę i zaczęli dusić. Nie byłoby takich sytuacji, gdyby policja i służby przestrzegały prawa i nie pozwalały na to, by artykuł 196 kodeksu karnego był lekceważony.
Patrzy pan optymistycznie na przyszłą współpracę ze Zbigniewem Ziobrą, Jarosławem Gowinem i ich ludźmi?
Mam taką zasadę, że nie zastanawiam się nad potencjalnymi rozwiązaniami, które jeszcze nie są pewne. Jak będzie, tak będzie. Dzisiaj zachęcam wszystkie środowiska, bez względu na to, czy działają w jednej partii, czy w różnych, czy nawet są w partiach wrogich, aby zmienić ton dyskusji i przedstawianie sytuacji w naszym kraju na coś, co powinno budować wartości, działać w dobrym kierunku, a nie złym.
To ma zastosowanie na przykład w takich przypadkach jak walka, i to z całą stanowczością, z przemocą, nienawiścią w życiu społecznym, także w internecie. Pilnujmy też wydatków publicznych, by nie wydawać ich na coś, na co nie zgadza się jakaś część społeczeństwa, która na dodatek jest obrażana.