– Jak na motocykl bez przeszkolenia usiądzie osoba z ułańską fantazją, to wyleci na czołówkę na pierwszym zakręcie – przekonuje motocyklista i instruktor jazdy Bartłomiej Szymaniak. Podkreśla, że instruktorzy mają inne zdanie niż posłowie, którzy "chyba nigdy nie siedzieli na motorze, dlatego piszą takie głupie ustawy". W Sejmie przeszła nowelizacja, która zakłada, że osoby posiadające od 3 lata prawo jazdy kat. B, będą mogły bez egzaminu jeździć motorami o pojemności 125 cm3.
Znaczącymi rewolucjami w tym zakresie będzie m.in.: jawność pytań egzaminacyjnych, odstąpienie od kursu teoretycznego przed przystąpieniem do egzaminu na kat. B, ale także możliwość jazdy na motocyklach o pojemności do 125 cm3 jedynie posiadając od 3 lat prawo jazdy na... samochód. O tych zmianach i ich potencjalnych konsekwencjach – głównie zagrożeniach – rozmawiamy z doświadczonym motocyklistą Bartłomiejem Szymaniakiem, instruktorem jazdy z LKS Ośrodek Szkolenia Kierowców z Krasnegostawu.
Kiedy człowiek powinien wsiąść na motocykl?
Bartłomiej Szymaniak: Ja zaczynałem w 4. klasie szkoły podstawowej na motorowerze. Dzieci się nie boją i nie odczuwają strachu jak dorośli. Do tego szybciej się uczą. Jestem za tym, aby można kursy na motorower robić wcześniej niż obecnie. Na torze kartingowym nawet 5-latki ścigają się w bezpiecznych warunkach i rozwijają wyobraźnię w jeździe pojazdem. Im szybciej zaczniesz na motorowerze tym lepiej i szybciej nauczysz się jeździć większymi motorami.
Jak wygląda teraz sytuacja z prawem jazdy kat. A?
Od dwóch lat nikt u mnie nie zrobił kursu na kat. AM, czyli na motorower. Policja tego nie kontroluje, a za to grozi 500 zł mandatu. Popieram kategorię pośrednią A2, którą wprowadzono dwa lata temu. Dawniej było jednie A1 i A, a na motorowery kursy robiły za darmo szkoły. Teraz jest AM – 14 lat, A1 – 16 lat, A2 - 18 lat, A - 24 lat (lub 20 lat mając A2 od dwóch lat).
I teraz posłowie przegłosowali kolejne zmiany.
Instruktorzy mają inne zdanie niż posłowie, którzy chyba nigdy nie siedzieli na motorze, dlatego piszą takie głupie ustawy. Bardzo negatywnie oceniam to, że pozwolą ludziom jeździć na motorach do kat. A1 bez prawa jazdy na motocykl. Osoba, która nie miała nigdy doświadczenia z motorem nie opanuje tego.
Po to jest ten kurs, żeby jeździć najpierw na placu, żeby nie było takich wypadków jak w Lublinie, gdzie kursant zginął w czasie jazdy na mieście. To była jego 16 godzina kursu. Ja też miałem już bardzo dużo wypadków, ale na placu. Moi uczniowie na początku jeżdżą na motorowerze żeby najpierw nauczyli się panować nad pojazdem. Waży tylko samo co motocykl na A1, ale nie ma mocy, bo maksymalnie rozpędza się do 45 km/h. Potem kursantowi daję motor na A1, aż zobaczę, że sobie z nim radzi. Dopiero potem jest kolejny motor na A2 i na samym końcu kursant wsiada na motor, na którym będzie robił prawo jazdy (pojemność silnika 600-650 cm3). Na każdym z tych motorów – poza motorowerem, jeżdżę z nimi na placu. Oczywiście mowa tutaj o osobach, które docelową robią kat. A.
Czym się różni motocykl na kat. A1 i A?
Motor o pojemność do 125 cm3 ma ok. 15 koni mechanicznych. Wygodny pojazd dla osób, które już wcześniej jeździły motorowerem. Dla osób, które debiutują z motocyklami 125-tka jest szybkim pojazdem. Do setki rozpędzi się w mniej niż 10 s. Ludzie nad tym nie potrafią zapanować i często się wywracają się w czasie jazdy.
Obecna ustawa zakłada, że kursant na kat. A od razu ma siadać na 600-tkę. Taki motor rozpędza się do 100 km/h w trzy sekundy! W mojej szkole jazdy i innych w Lublinie, Chełmie czy Zamościu jeździ się na motocyklach suzuki, które rozpędza się do setki w niecałe 5 s. Przyrównując to do samochodów, to tak jakby kursanta wsadzić za kierownicą ferrari, czyli auta z jakim zwykli kierowcy się nie stykają i nie jeżdżą na co dzień. Kursanci nie są przyzwyczajeni do takich przeciążeń i przyspieszeń.
Co się stanie jak osoby bez prawka wsiądą na motocykl?
Jak na motor bez przeszkolenia usiądzie osoba z ułańską fantazją, to wyleci na na czołówkę na pierwszym zakręcie. Widzę jak każdego kursanta ponosi wyobraźnia. Wiek tutaj nie ma większego znaczenia. Nawet dorośli ludzie szarżują, próbują wycisnąć z maszyny maksimum. Bardzo szybko wydaje im się, że potrafią jeździć, a tak nie jest.
Głównie chodzi o to, że ludzie nie opanują toru jazdy motorem. Podstawowym problem w prowadzeniu jednośladów jest skręcanie. Nie potrafią opanować maszyny przy zakręcie w prędkości, którą jadą. Wtedy się wywracają. Trzeba pamiętać o tym, że na motorze zakręca się całą maszyna balansując ciałem. Poza tym trzeba patrzeć przed siebie dalej niż w czasie jazdy samochodem i obrać odpowiedni tor jazdy. W samochodzie łatwiej to skorygować, a przy motocyklu poślizg równa się wywrotka.
Czy postrzeganie ruchu na drodze zmienia się, przesiadając się z auta na motocykl?
Tak, ale nie będzie to problem dla osób, które jeździły samochodem regularnie przez te trzy lata i które jeździły już na motorowerach. Takie osoby nie będę miałby kłopotu z wyczuciem, czy zdążą na skrzyżowaniu czy nie itp. Główny problem osób, które nigdy nie jeździły motocyklem to oszacowanie z jaką prędkością wejść w zakręt. Dlatego na kursie jadę przed kursantem żeby samemu narzucać prędkość jazdy. To ja ustalam prędkość dostosowaną do umiejętności kursanta. A kiedy człowiek z ulicy siądzie na motor i na drodze będzie próbował jechać maksymalnie, a na pewno będzie tak robił, bo zadziała adrenalina – to się rozbije.
Będzie więcej wypadków z udziałem motocyklistów?
Myślę, że tak. Głównie z udziałem młodzieży. Bo to ich najczęściej ponosi fantazja. Jeśli dziadek kupi sobie rometa 125, bo nie będzie go stać na hondę za 10 tys., i wcześniej jeździł motorynką na ryby, to dla takich osób nie będzie różnicy. Taka 125-tka bardzo szybko rozpędza się do prędkości 130 km/h. Szybciej nie pojedzie. Człowiek, który waży 70 kg to na takim motorze błyskawicznie osiągnie prędkość maksymalną. Nowicjusz, gdy weźmie taką hondę, to jestem pewny, że się roztrzaska. Nie opanuje tego. Hamulce w motocyklu są bardzo czułe i ludzie przelatują przez kierownice. To widać nawet na placu. Niedawno miałem sytuację, że myślałem, iż będę musiał wzywać karetkę.
Czytałem, że większość kursantów popełnia kardynalny błąd z hamulcami na motorze.
90 proc. ludzi nie ma pojęcia o tym, że w motocyklach hamuje się przednim hamulcem, odwrotnie niż w rowerach. Hamulec tylny jest tylko pomocniczy, a jego nadużywanie kończy się poślizgiem. 80 proc. siły hamowania przy jeździe bez pasażera, to hamulec przedni. Większość kursantów z przyzwyczajenia do roweru hamuje tylnym. Nie da się wyhamować motocyklu na krótkim odcinku tylnym hamulcem – tylko na bardzo długim. Natomiast przednim hamuje bardzo szybko i mocno, dlatego jak kursant się przestraszy, to naciska go z całej siły i leci przez kierownicę. Trzeba się tego uczyć stopniowo na mniejszych i słabszych maszynach.
Jak obecnie wygląda egzamin na kat. A?
Egzamin nie za bardzo odwzorowuje oczekiwane później zachowania na drodze. Jest on trudny, szczególnie na placu. Najpierw trzeba przyprowadzić motocykl, sprawdzenie świateł, pokazać gdzie się wlewa płyn – jak w samochodzie. Potem ósemka, slalom wolny i szybki. Na kat. A motor jest duży i nie jest to łatwe dla kursantów, którzy tylko ok. 10 godzin spędzają na placu żeby to opanować.
Następnie jest omijanie przeszkody przy 50 km/h – tutaj zdarzają się wypadki na egzaminach. Trzeba ją ominąć raz lewej, raz z prawej strony. Kursanci czasem przy wymijaniu przeszkody i zakręcaniu zamiast hamulca dodają gazu i wiadomo, co się wtedy dzieje. Najczęściej do wypadku dochodzi gdy kursant rozkręci za mocno gaz, szybko przyspieszy, spanikuje, ostro naciska hamulec i wylatuje za kierownicę. Na placu są chronieni przez pancerz, ale to pomaga przy małych prędkościach. Jednego dnia miałem trzy osoby, które mi się rozbiły na placu i tak się zestresowałem, że to ja wylądowałem w szpitalu.
Czy zamiana przepisów spowoduje, że ubędzie Wam klientów?
Dla ośrodków szkolenia pod tym kątem ta ustawa niewiele zmienia. Myślę, że nawet ich trochę przybędzie. Bo jak ktoś zrobi już prawko na mały motor, to szybko mu się znudzi i będzie chciał się przesiąść na większy. Już nawet po jednym sezonie. Wiadomo, że ludzie chcą jeździć szybciej i bardziej komfortowo.