Powrót syna marnotrawnego – tak media piszą dziś o spotkaniu Zbigniewa Ziobry z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim. Komentatorzy śmieją się, że Ziobro będzie musiał błagać o przebaczenie na kolanach. Jednak Stanisław Pięta z PiS mówi w "Bez autoryzacji", że jego ugrupowanie nie stawia się na pozycji prawicowego hegemona. Dodaje jednak, że słowo "przepraszam" z ust Ziobry by nikomu nie zaszkodziło.
Cieszy się pan, że Zbigniew Ziobro przychodzi do prezesa z podkulonym ogonem?
Stanisław Pięta: Proszę tego tak nie ujmować. Nikt nie oczekuje, aby Zbigniew Ziobro podkulał ogon. Wydaje się, że jest pewne pole do współpracy, ale ocena charakteru tej współpracy jest kompetencją pana prezesa Kaczyńskiego i kierownictwa partii. Ja patrzę z pewną nadzieją na rozwój sytuacji, bo nasi wyborcy oczekują jedności i współpracy. Nie ma powodu do istnienia mniejszych formacji, które prezentują bardzo zbliżony lub identyczny program co Prawo i Sprawiedliwość. Ich istnienie leży w interesie skorumpowanego układu rządzącego. Bardzo się cieszę, że wiele osób to rozumie, choć można to było dostrzec wcześniej. Ale lepiej późno niż wcale.
Czy widzi pan miejsce dla Zbigniewa Ziobry w szeregach partii?
O formach współpracy i jej zakresie musie zadecydować kierownictwo PiS-u. Należy zaczekać do efektów spotkania Zbigniewa Ziobry z kierownictwem partii.
A pan osobiście chciałby powrotu Ziobry do PiS-u?
Ja osobiście uważam, że to nie byłoby złe rozwiązanie. Ale podkreślam, nie jest to moja kompetencja.
Komentatorzy i niektórzy politycy śmieją się dziś z Ziobry. Mówi się, że to "syn marnotrawny" i że będzie musiał przepraszać prezesa na klęczkach.
To tylko pokazuje ich poziom i podejście do polityki. Nie wiem z czego tu można szydzić, bo moim zdaniem nie ma tu miejsca na szyderstwo. Gdyby ci politycy mieli w sobie odrobinę odpowiedzialności za wyborców, to zastanowiliby się nad własnym postępowaniem.
Powinniśmy w poczuciu odpowiedzialności za Polskę zachęcać wszystkie patriotyczne, prawicowe, konserwatywne, niepodległościowe, narodowe środowiska. Trzeba będzie zmobilizować maksymalnie dużo ludzi, także tych, którzy czują się zniechęceni do polityki, aby poszli do wyborów. Dopiero przykład dany przez polityków, którzy wyciągają do siebie rękę na zgodę, chcą współpracować może zachęcić do aktywności i i udziału w wyborach.
Ale jest jeszcze coś takiego jak lojalność, a tej zabrakło w przypadku Zbigniewa Ziobry. Czy w imię idei zjednoczenia będzie mu to zapomniane?
Oczywiście, że o wszystkim trzeba pamiętać. Pierwszą rzeczą, o której trzeba pamiętać to dobro Polski i Polaków. Bezczynność i podziały nie służą tym wartościom. PiS nie rozmawia z mniejszymi środowiskami z pozycji formacji dominującej. Nie narzuca swoich rozwiązań tylko szuka porozumienia. A pozycja Prawa i Sprawiedliwości wynika dziś nie z arbitralnych rozporządzeń i przekonania o własnej nieomylności, tylko z zaufania wyborców.
Czy oznacza to, że Zbigniew Ziobro będzie dziś rozmawiał z prezesem Kaczyńskim jak równy z równym?
Nie wiem. Ja na miejscu Zbyszka Ziobro raczej bym się nie domagał tego rodzaju formuły rozmowy.
Czy z jego strony powinno paść słowo "przepraszam"?
Myślę, że to na pewno by nie zaszkodziło.
Czy Zbigniew Ziobro ma jeszcze kolegów w PiS, czy ewentualna współpraca będzie miała charakter stricte techniczny?
Raczej o jakichś przyjaźniach nie może tutaj być mowy. Wielu ludzi w PiS pozytywnie ocenia czasy wspólnej pracy dla Polski ze Zbigniewem Ziobrą. Wielu uważa, że Zbyszek Ziobro popełnił błąd wychodząc z Prawa i Sprawiedliwości, ale wielu też ma nadzieję, na budowanie przestrzeni do współpracy. Jak ta współpraca będzie się układała, przyszłość pokaże.