
UPC, Netia, Multimedia, Vectra – te firmy lata temu zaczynały po cichu. Dziś agresywnie rozpychają się na rynku szerokopasmowego internetu. Są wielkimi, bogatymi graczami, które mają środki i ambicję, by wpływać na dotyczące je regulacje. Swoją pozycję zawdzięczają ofercie i klientom. Ale co najmniej w takim samym stopniu zawdzięczają ją także korzystnemu prawu sprzed kilku lat. Kablówki dostały prawny przywilej. Teraz zaciekle go bronią. Robią to, mimo że na szali jest prędkość także Twojego, szanowny Czytelniku, internetu. Mniej regulacji bowiem, to więcej szybkiego internetu w Polsce.
Czasy, gdy TPSA miała monopol na internet, minęły lata temu. Klientom może wydawać się, że rynek znalazł się w mniej więcej równowadze: w miastach mamy przecież do wyboru wielu operatorów, różne oferty, w miarę atrakcyjne ceny. Szczególnie na tym ostatnim polu sieci kablowe wygrywają z największym konkurentem: Orange, ale już niedługo może się to zmienić.
UKE teraz chce usunąć tę regulację. Działa ona bowiem w sposób odwrotny do zamierzonego: powoduje, że to właśnie kablówki i inni operatorzy alternatywni stali się faworyzowani w stosunku do Orange, które czasy monopolu ma dawno za sobą. Obowiązek powoduje bowiem, że francuski gigant sprzedaje internet drożej niż konkurencja – bo po cenie rynkowej, uwzględniającej utrzymanie infrastruktury.
W swoim raporcie na ten temat potwierdził to Urząd Komunikacji Elektronicznej. Jak stwierdzono w analizie rynku telekomunikacyjnego na 2012 rok, "kluczowym czynnikiem różnicującym cenę był dostęp do usługi poprzez łącza TP oraz własne OA, w technologii xDSL i TVK". UKE wyjaśniło, że oferta kablówek zawsze była najtańsza - średnio nawet o 40-50 proc. tańsza niż w ofertach Orange czy nawet innych podmiotów korzystających z infrastruktury giganta.
Obecnie (za raportem Netii z 2013 roku) Orange ma 35 proc. udziałów w rynku szerokopasmowego internetu, Netia 13 proc., UPC 13 proc., Vectra – 6 proc., Multimedia – 7 proc. i pozostali operatorzy łącznie 26 proc. Mogłoby się więc wydawać, że francuski telekom wciąż ma silną i niezagrożoną pozycję – przewaga ponad 20 punktów procentowych w udziałach na rynku robi wrażenie. Ale to wrażenie złudne, co w swoim raporcie podkreślił Urząd Komunikacji Elektronicznej.
Biorąc pod uwagę wyłącznie technologie dostępu stacjonarnego, największą liczbę klientów usługi posiadała Telekomunikacja Polska. Udziały operatora zasiedziałego sukcesywnie spadają, przede wszystkim w związku z rosnącą konkurencją dostawców kablowych TVK. Opinię UKE potwierdzają statystyki dotyczące zdobywania nowych klientów. W 2012 roku w segmencie szybkiego, stacjonarnego internetu najwięcej najwięcej pozyskali ich: UPC, Multimedia i Vectra. Łącznie przyszło do nich 239 tysięcy nowych klientów. Według raportu UKE sprzed kilku lat już wtedy kablówki zajęły aż 30 proc. szerokopasmowego rynku i "szczególnie w dużych aglomeracjach zdecydowanie wygrywają walkę o klienta". W tym czasie Orange straciło tysiąc użytkowników szybkiego internetu.
Straty poniosła też wtedy Netia, dla której sprawa obowiązku udostępniania infrastruktury przez Orange może być kluczowa od strony biznesowej. W swoim raporcie z 2013 roku firma chwaliła się, że aż 46 proc. klientów usług szerokopasmowego interntu obsługuje przez własne sieci. To jednak oznacza, że wciąż większość usług – aż 54 proc. – świadczy na cudzych łączach.
Jak podkreślał branżowy portal Polska Szerokopasmowa, sukces kablówek wynika z dwóch rzeczy. Pierwsza to inwestycje z poprzednich lat – gdy operatorzy stacjonarni, głównie Orange, mieli ręce skrępowane obowiązkiem udostępniania infrastruktury, kablówki mogły oferować swoje usługi taniej, a zyski przeznaczać na inwestycje. Druga przewaga kablówek to oferty łączone, pakietowe, czyli np. z telewizją.
Jednocześnie Urząd Komunikacji Elektronicznej stwierdził, że kablówki "stanowią pewien zalążek konkurencji infrastrukturalnej dla operatora zasiedziałego", bo obecnie mają już ponad 30 proc. rynku usług szerokopasmowych. Jednocześnie jednak UKE wskazuje w raporcie, że ich zasięg działania jest ograniczony do dużych i średnich miast, zaś w skali całego kraju kablówki "nie stanowią konkurencji infrastrukturalnej".
W trakcie konsultacji nad tym projektem UPC i Netia wyraziły swój sprzeciw wobec zlikwidowania tego obowiązku i patrząc na pozycję, którą m.in. dzięki temu przepisowi wypracowały, trudno się dziwić. O ile UPC powinno poradzić sobie ze zmianą zasad, o tyle dla Netii może to być nawet być albo nie być.
