Działała w Ruchu Odnowy w Duchu Świętym, z powodu rekolekcji opuszczała posiedzenia zarządu PO, przed warszawskim referendum jej stronę wziął sam prymas Polski. Hanna Gronkiewicz-Waltz decyzją o odwołaniu prof. Bogdana Chazana zaryzykowała wiele – poparcie i sympatię warszawskich duchownych.
W stołecznym ratuszu słychać, że Gronkiewicz-Waltz miała duży ból głowy ze sprawą dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie, który jej podlega. HGW to gorliwa katoliczka, poglądowo bardzo bliska prof. Chazanowi. Raporty ministerstwa zdrowia i stołecznego ratusza były jednak tak miażdżące dla warszawskiego ginekologa, że innej decyzji po prostu nie mogła podjąć.
Poza tym, choć długo prywatnie go ceniła, już parę lat temu zmieniła zdanie. Chodziło o kwestię obyczajową – prof. Chazan zostawił żonę dla pielęgniarki ze szpitala, z którą miał dziecko. To nie pasowało jej do wizerunku walczącego o katolickie wartości lekarza.
Wykluczenie za dymisję
Niezależnie od podstaw decyzji o zwolnieniu pewne jest jedno – prezydent Warszawy ściągnie na siebie gromy środowisk katolickich. Pierwszy do ataku przystąpił na "Frondzie" ks. prof. Paweł Bortkiewicz. I to od razu z grubej rury. Jak stwierdził, Gronkiewicz-Waltz trzeba obłożyć ekskomuniką.
"To nie jest mój wymysł, orzeczenie czy złe życzenie w stosunku do prezydent Warszawy, ale konsekwencja pewnego faktu. Ktoś, kto wyłącza się w sposób doktrynalny ze wspólnoty Kościoła, jest poza wspólnotą, jest ekskomunikowany" – powiedział.
Ks. Henryk Zieliński, redaktor naczelny tygodnika "Idziemy" napisał z kolei, że "nie można dwóm panom służyć". Według niego lojalność partyjna zwyciężyła nad wiarą HGW: "Nie chodzi tylko o to, że w imię interesów własnej partii pani Gronkiewicz – Waltz zdecydowała się swoje sumienie pozostawić w kruchcie. Zrobiła coś gorszego. Przyłączyła się do tych, którzy dyskryminują ludzi sumienia i dążą do wyeliminowania ludzi wierzących z przestrzeni publicznej".
Przypomniał też, że prezydent stolicy bliskie związki z Kościołem miała jeszcze w latach 90.. Duchowni poparli ją, kiedy w 1995 roku startowała w wyborach prezydenckich.
Namaszczona przez papieża
Anegdota z Duchem Świętym jest prawdziwa i dobrze obrazuje stosunek Gronkiewicz do wiary i Kościoła. Ówczesna szefowa NBP na sugestię współpracowników, że może powinna się wycofać z wyścigu o prezydenturę, bo ma niskie poparcie, odpowiedziała: "Nie mogę. On chce żebym kandydowała". "Kto, Wałęsa?" – pytano. "On, czyli Najwyższy. Podczas mszy w Skoczowie wyczytałam z ruchu warg Ojca Świętego: 'Hanno, będziesz prezydentem'" – stwierdziła.
Ostatecznie prezydentem kraju nie zostało, ale to nie osłabiło jej wiary. Jej koledzy mówili "Newsweekowi", że potrafi chwycić za komórkę, zadzwonić do znajomego księdza i zacząć śpiewać do telefonu religijne pieśni. W Platformie kpiono, że rozmawia z Duchem Świętym. Na zarządy partii nie przychodziła czasem tylko dlatego, że właśnie wybierała się na "majówkę" lub rekolekcje. W kampanii wyborczej z 2007 roku trzeba było przekładać nagranie spotu z jej udziałem, bo miała zaplanowaną mszę.
– Hanna Gronkiewicz-Waltz jest człowiekiem Kościoła i to nie jest żadną tajemnicą. Potrafi jednak oddzielić własne uczucia religijne od obowiązków służbowych – przekonuje w rozmowie z naTemat Ligia Krajewska, posłanka PO z Warszawy.
Gronkiewicz cieszyła się sympatią kościelnych hierarchów. Były prymas Polski Józef Kowalczyk przed referendum ws. odwołania jej z funkcji prezydenta stolicy powiedział, że to "akt polityczny o jednoznacznym celu - ma obalić panią prezydent, by łatwiej było obalić cały rząd". Jak stwierdził, "w Warszawie dokonano przez ostatnie lata wiele dobrych poczynań". Odebrano to jako jednoznaczny i dość zaskakujący gest poparcia.
Jeden z warszawskich proboszczów dodaje, że także metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz bardzo ją ceni. W kwietniu razem występowali na konferencji prasowej zorganizowanej przez Centrum Myśli Jana Pawła II, podczas której HGW zapewniała, że "stolica jest zobowiązana do tego, by papieski duch trwał w mieście".
" W czasie uroczystości zawsze głośno wita Hannę Gronkiewicz-Waltz, a prezesa Kaczyńskiego podczas beatyfikacji ks. Popiełuszki tak usadzono, aby nie widziały go media" – skarżył się w na arcybiskupa Nycza w rozmowie z "Rzeczpospolitą" stołeczny polityk PiS.
Bez rozwodu
Co dalej? Z rozmów z duchownymi wynika, że choć Gronkiewicz będzie atakowana przez katolickich publicystów i niektórych księży, nie powinno się to odbić na współpracy z Kościołem w stolicy. W ratuszu dowiedzieliśmy się, że dla prezydent najcenniejszy jest właśnie kontakt z kard. Nyczem. A ten w oświadczeniu napisał co prawda, że "wyraża zaniepokojenie" odwołaniem Chazana, ale nie uderzył bezpośrednio w HGW. Zwrócił tylko uwagę, że trzeba "skorygować zapis o klauzuli sumienia, by nie kolidował on z prawem wolności religii".
Wyraźnie widać, że stanowisko hierarche skupiać się będzie na prawie, a nie na personalnej odpowiedzialności Gronkiewicz. – Zasada jest taka, że zawsze trzeba wypracowywać jak najlepsze forum współpracy. Nie zważamy na sympatie osobistą, ale na profesjonalną współpracę między przedstawicielami Kościoła i władz samorządowych czy państwowych. Tutaj doszło do kolizji między prawem stanowionym, którego egzekwowaniem zajęła się prezydent Gronkiewicz, a wolnością sumienia, o którą upomniał się kardynał Nycz – mówi naTemat rzecznik archidiecezji ks. Przemysław Śliwiński.
Ekskomunika? – Miałaby miejsce w przypadku współdziałania w dokonanej aborcji. Specjaliści Prawa Kanonicznego podkreślają, że tym w przypadku nie ma mowy o takim działaniu – kwituje.
Sam przecież także na nią głosowałem. Wtedy przed kamerami naiwnie deklarowała, że do kandydowania na najwyższy urząd w państwie natchnął ją Duch Święty. Chciałoby się zapytać co się dzisiaj z tym Duchem stało? Ciągle jednak przyjaźniła się z niektórymi duchownymi bardzo wysokiego szczebla. A samego prof. Chazana jako lekarza i człowieka prywatnie bardzo ceniła. Ale to wszystko okazało się bez znaczenia, kiedy partia zażądała ofiar.Czytaj więcej
ks. Przemysław Śliwiński
Co nie znaczy, że takie działanie katolika piastującego urząd państwowy jest usprawiedliwione. Wystarczy zacytować encyklikę "Evangelium vitae" Jana Pawła II, która mówi: " Kto powołuje się na sprzeciw sumienia, nie może być narażony nie tylko na sankcje karne, ale także na żadne inne ujemne konsekwencje prawne, dyscyplinarne, materialne czy zawodowe". Innymi słowy, mamy do czynienia z pewnego rodzaju dylematem, w obliczu którego stanął katolik - urzędnik państwowy, który ma podjąć decyzję o zwolnieniu lekarza powołującego się na klauzulę sumienia. Z punktu widzenia nauki Kościoła zostało wybrane złe, jeśli nie najgorsze rozwiązanie. Ale to nie znaczy, że podlega ekskomunice.