Jeśli znasz i wiesz, co oznaczają te słowa, to z pewnością masz bliżej do 30-stki (lub 40-stki) niż 20-stki: farelka, CPN, junkers, pawlacz czy katana. Brzmi nieznajomo? Podobnie jak dla mojego pokolenia wyrażenia typu: YOLO czy SWAG. Przedstawiamy listę dziesięciu słów, których dzisiejsza młodzież zapewne nie zna, chociaż jeszcze niedawno były powszechne w użyciu.
Język zmienia się tak szybko, że posługując się tym samym polskim, nauczonym w tych samych szkołach, możemy porozumiewać się na dwa zupełnie różne sposoby. Wyłączając wszystkie regionalizmy, a skupiając się na kodzie pokoleniowym, okazuje się, że 15-latek i 30-latek znają i używają słownictwa zgoła odmiennego. Niby zawsze tak było, ale odkąd nastąpił rozwój cyfryzacji, w którym dwuletnie dzieci biegle obsługują tablety, językowy rozdźwięk pomiędzy pokoleniami staje się coraz większy.
Skoro młodzież może mieć swój slang, to ich starsi koledzy i koleżanki, w tym także ich rodzice, powinni powrócić do lekko zapomnianych wyrażeń sprzed lat. Przedstawiamy listę dziesięciu słów, które będą niezłą "rozkminą" (w slangu młodzieżowym, rzeczą trudną do zrozumienia, wymagającą dłuższego zastanowienia) dla osób urodzonych po 1989 r.
1. Bambosze/laczki
Inaczej mówiąc to klapki czy kapcie, tylko takie ocieplane. Niby kojarzące się z ubiorem góralskim , ale określające wszystko to, co może być domowym obuwiem. – To takie ciepłe kapcie kudłato-puchate na zimę – opowiada mi na pytanie o bambosze Adam z Warszawy (rocznik 1993). Problemu z rozszyfrowaniem tego słowa nie miała również Alicja z Trójmiasta (rocznik 1994).
2. CPN (Cepeen)
Właściwa nazwa to Centrala Produktów Naftowych, czyli dawna stacja benzynowa. Miejsce w którym za komuny realizowało się przydział na paliwo za pomocą kartek. Później w latach 90-tych po prostu sieć stacji benzynowych i zarazem jedyne miejsce, w którym w nocy można było kupić wszystko, a w szczególności alkohol. Wówczas monopolowe sklepy całodobowe nie stały jeszcze na każdym kroku. O dziwo, cepeen nie sprawił językowych problemów dwójce naszym młodym rozmówcom.
3. Pawlacz
Można by powiedzieć, że to synonim szafy, ale nie do końca. Pawlaczem nazwiemy schowki pod sufitem, które mogą być samodzielne albo częścią większej szafy. Co w nim można przechowywać? Dosłownie wszystko. – To szafka na górze nad drzwiami, gdzie wszystko szło - sprzęty, zastawa stołowa, malaksery – wyjaśnia Adam.
4. Farelka
– Z tym mam problem – przyznaje Alicja. Po chwili dodaje, że kojarzy się to z jakimś grzejnikiem. – Farelka? Znam! Jest to taki przenośny ogrzewacz na prąd – mówi dumny z siebie Adam. Dodaje, że jego przyjaciel nadal ogrzewa sobie farelką stopy w zimie. I nic w tym dziwnego, bo farelki, czyli mały grzejnik na prąd nadal dla wielu osób zimą bywa niezastąpiony.
5. Popelina
Z definicji to kawałek materiału bawełnianego lub wełnianego. "Ale popelina" to również określenie na tandetę. To pierwszy przykład na którym w rozmowie z naTemat polegli nasi rozmówcy. Zarówno 19-latka, jak i 20-latek nie mieli pojęcia czym jest popelina.
6. Junkers
Gazowy potwór, który w łazienkach buchał ogniem, a w niektórych domach nadal to robi. W sekundzie potrafi podgrzać wodę do wrzątku i nagle zgasnąć powodując, ze spod prysznica dochodziły mało męskie okrzyki. Warto podkreślił, że Junkers to po prostu firma produkująca tego typu sprzęt - i jej nazwa przyjęła się jako potoczne określenie tak samo jak było to z adidasami. O junkersach słyszeli również Adam i Alicja. Dla zainteresowanych: junkersami dawniej nazywano także motocykle Junak.
7. Pedet/supersam/GS
– Pedet to jakiś sklep? – opowiada nieśmiało 20-latek ze stolicy. Ma dobre skojarzenia, ale nie potrafi tego rozwinąć. Z kolei Alicja w ogóle nie wie o czym mowa. Obecnie mamy galerie, centra handlowe czy po prostu wszystkie fikuśne nazwy jak Złote Tarasy czy Arkadię. Dawniej były pedety, czyli Państwowe Domy Towarowe (PDT), supersamy i gieesy, czyli potocznie Gminne Spółdzielnie. Dzisiaj zaś PDT to skrót często używany na Twitterze - i oznacza po prostu Premiera Donalda Tuska.
8. Prodiż
Przyznam się szczerze, że sam musiałem się chwilę zastanowić nad prodiżem. Ku mojemu zdziwieniu, problemu z nim nie mieli moim młodsi rozmówcy. – Prodiż to jest przenośny piekarnik, można było sobie w tym piec ciasta, jak się nie miało piekarnika – tłumaczy Adam. Podobnie opowiada Alicja, wyjaśniają, że chodzi o "urządzenie do pieczenia ciasta".
9. Malakser
Kiedy usłyszałem, że malakser to też dla nich żadna zagadka - byłem zaskoczony. Alicja tłumaczy, że jej mama używa na bieżąco tych wszystkich słów, dlatego z większością nie ma problemu i tłumaczy, że malakser to mikser. Podobnie jak Adam.
10. Pepegi
– Bierz te pepegi - mówi rodzic do dziecka w sklepie. Wiadomo o co chodzi? Oczywiście o trampki. Teraz każdy nosi lub chce nosić Conversy, a dawniej były pepegi. Nazwa wzięła się od Przedsiębiorstwa Przemysłu Gumowego, które je produkowało. Choć dzisiaj ta nazwa jest czasem nadal w obiegu, to w tym przypadku nic ona nie mówi Alicji i Adamowi. #YOLO!
Żeby zawstydzić współczesnego nastolatka wystarczy posługiwać się prawidłowo językiem polskim. Ryzyko, że nie zrozumie wynosi 98 proc. Ostatnio powiedziałam kuzynce, że nie usiądę, bo jestem perypatetykiem. Myślała, że to chorobaCzytaj więcej
prof. Jan Miodek
Języka należy jednak używać w sposób racjonalny. Niech młodzi mówią tak do młodych. Jeśli studentka przychodzi i mówi, że chciałaby u mnie "zdać koło", to ją rozumiem, ale i tak czekam, aż powie, że przyszła "zaliczyć kolokwium". Wtedy nie tylko serdecznie ją powitam, ale nawet pomogę zdjąć płaszczCzytaj więcej