Dowiesz się z nich wszystkiego, co zawsze chciałaś wiedzieć o opalaniu. Poznasz sekret, jak ułożyć idealną fryzurę w trzy minuty. Posiądziesz także wielki sekret – co zrobić, by uniknąć rozstania. Dane ci będzie poznać tajemnicę, jak mieć gorący seks latem i uniknąć poparzenia. Mało tego. Zdobędziesz też wiedzę o tym, jak pielęgnować skórę wokół oczu, bo „nieodłączny problem kobiet to upływ czasu” (sic!), zrobić risotto, pozbyć się cellulitu, uszczęśliwić mężczyznę – alternatywnie: zdobyć go – oraz że „dobrze nawilżona skóra produkuje mniej sebum”. Większość kobiecych pism i portali przeznaczonych dla kobiet traktuje swoje czytelniczki jak idiotki.
Gdyby wyciągać wnioski o tym, co interesuje kobiety, na podstawie zawartości tzw. prasy kobiecej, okazałoby się, że ich głównym zmartwieniem jest uszczęśliwianie mężczyzn. Na drugim miejscu jest idealna depilacja okolic bikini, później jędrny biust, płaski brzuch i znalezienie jakiejś rady na te wiotczejące ramiona. To ma sens – z obwisłymi cyckami, sflaczałym brzuchem i bez brazylijskiej depilacji przecież mężczyzny znaleźć się nie da – a wtedy nie ma kogo uszczęśliwiać (alternatywnie: powiedzieć delikatnie, że jest kiepski w łóżku, bo i na to rady się znajdą). Z drugiej strony – czasem możesz zrobić psychotest i dowiedzieć się, czy wciąż jesteś sama, bo: masz obwisły biust, niezadbaną skórę czy zmarszczki (niepotrzebne skreślić).
– Czasem po pewne treści sięgamy w ramach totalnego relaksu i czegoś, co nazywamy „guilty pleasure“, trochę z przymrużeniem oka i nie biorąc na poważnie wyników pseudo testów psychologicznych. Każdy z nas ma pewnie takie pismo, które doskonale tę rolę wypełnia – uważa Katarzyna Montgomery, redaktor naczelna magazynu „Zwierciadło”.
I bardzo dobrze, nie udawajmy jednak, że – jak uważa naczelna amerykańskiej edycji „Cosmopolitan” – ten magazyn jest „głęboko feministyczny”. Magazyn, w którym artykuły dotyczą niemal wyłącznie tematyki seksu, urody i mody, z feminizmem nic wspólnego nie ma.
Seks, moda, uroda
– Te tematy mogą i powinny być uwzględniane w prasie kobiecej, bo są częścią całego spektrum problemów kobiecych. Zresztą dzięki tej naszej złożoności „prasa kobieca“ jest tak różnorodna – zaspokaja wszelkie nasze potrzeby na różnych etapach życia. Jeśli tak wybiórcze skupienie się na pewnych zagadnieniach ma miejsce w pismach specjalistycznych – nie widzę problemu – mówi naczelna „Zwierciadła”. – Problem widzę w tym, że od tego rodzaju pism odbiorca oczekuje wysokiej jakości treści, a nie zawsze je znajduje. Czytelniczka obojętnie, czy szuka informacji o nowych zabiegach kosmetycznych, czy ćwiczeń na płaski brzuch – powinna otrzymać rzetelną informację – dodaje dziennikarka.
Montgomery podkreśla, że szacunek dla czytelniczki powinien być podstawą przy tworzeniu i redagowaniu kobiecego pisma wielotematycznego. – Tu poprzeczka jest postawiona bardzo wysoko i skupienie się jedynie na tego typu tematach, a jeszcze traktowanie ich w sposób banalny i mało odkrywczy to dziennikarski grzech, którego czytelniczki łatwo nie wybaczają. I nigdy wysokość tej poprzeczki nie powinna się zmieniać, nawet jeśli tematy wydają się lżejsze – mówi.
Wyświechtane stereotypy
Jasne – siedząc u fryzjera można nie mieć ochoty na czytanie o niuansach polskiej polityki, zagłębianie się w subtelne rozważania recenzentów literackich kwartalników czy pogrążanie się w lekturze wywiadów z socjologami – chociaż: czemu nie? Ale traktowanie kobiet, jakby nadawały się tylko do malowania paznokci i marzyły o poznaniu kolejnych „must have'ów” sezonu, zwyczajnie wkurza. I to w wydaniu redaktorów magazynu, który na okładce zachęca: "Bądź z siebie dumna!" Z czego? Że kupiłam magazyn, według którego, jeśli moja garderoba to zwyczajna szafa, a ja nie jestem klonem Shakiry, przegrałam życie?
– W czasach zmian na rynku prasy obserwuję niepokojące zjawiska: oszczędności często mają wpływ na jakość treści oraz prześciganie się w „sprzedażowych, bezpiecznych, masowych, prostych tematach“, którymi odbiorca atakowany jest zewsząd. Skutek odwrotny. Jeśli my jako redaktorki i redaktorzy traktujemy czytelniczki według takich schematów, to nie tylko próbujemy utrwalić dawno wyświechtane stereotypy, ale jeszcze strzelamy sobie samobójczą bramkę, bo żadna z nas współczesnych Polek nie chce być tak powierzchownie i archaicznie traktowana – konkluduje Katarzyna Montgomery.