Harował na dwa etaty i ledwo mu starczało. Przemyślenia przelał na papier. Wydał książkę o tym, jak odłożyć pieniądze na emeryturę bez pomocy ZUS i… już nie musi pracować.
– Znaleźć ciężką pracę za marne pieniądze to w Polsce nie sztuka. Ale dobrze zarobić, pracując dla przyjemności, to już łatwe nie jest. Udało mi się dopiero po 17 latach pracy akademickiej – mówi naTemat dr Jacek Borowiak, wykładowca Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego w Radomiu. Pensja adiunkta wynosi tam 3100 zł na rękę. A pensja Borowiaka jako początkującego pisarza, który radzi i pociesza jak wyjść z finansowych długów i budować majątek, znacznie ją przewyższa.
Dr Jacek Borowiak wykładowca przedmiotu finanse osobiste właśnie zamawia dodruk swojej książki. Sprzedał już ponad 3500 egzemplarzy, poradnika „Emerytura nie jest ci potrzebna”, w którym tłumaczy jak odłożyć kapitał na emeryturę bez pomocy ZUS-u i OFE. Dodał do tego kilka pouczających historii z własnego życia, jak nie kupować na kredyt samochodu i telewizora, ile kosztuje uwolnienie się potem z pętli narastających długów, jak sprytnie oszczędzać pieniądze na lokatach bankowych.
Spławiony mądrala
Jacek Borowiak: – Może zabrzmi to górnolotnie, ale jestem wolny. Pracuję już dlatego, że chcę, a nie muszę, bo sprzedaż kilkuset egzemplarzy miesięcznie przynosi mi większe dochody niż praca etatowa – cieszy się. Borowiak został bohaterem pisarzy-amatorów, bo wydał i sprzedaje książkę, na którą jeszcze niedawno nikt z tradycyjnych wydawców nie chciał spojrzeć.
– Pani zobaczy znowu jakiś mądrala napisał książkę i myśli że mu to wydamy – prychał do sekretarki szef jednego z wydawnictw. Z obrzydzeniem odrzucił zadrukowane kartki. W innych znanych wydawnictwach autor odbijał się jak od ściany nie dotarłszy nawet do sekretariatu. W kolejnym odpisali mu, że nie przyjmują żadnych nowych książek przez kilka miesięcy. Jeden wydawca nawet przeczytał. ale zaproponował, że wyda książkę o ile Borowiak zapłaci 10 tys. zł za koszty redakcji, korekty, druku pierwszego nakładu 500 egzemplarzy oraz promocji.
– Nie spodziewałem się, że próg wejścia dla autora w biznes książkowy jest tak wysoko postawiony. Całe ryzyko związane z wydaniem książki wydawcy bezceremonialnie zwalają na autora – komentuje. Opowiada jak to jeden z pracowników wydawnictwa doradziłu, żeby sam sobie wydał książkę przez portal self-publishing. Tak naukowiec trafił na portal Rozpisani.pl związany z wydawnictwem Azymut w grupie PWN. Self-publishing staje się coraz bardziej popularny w Europie, bo pozwala na eksperymentowanie z wydawaniem książek w niskich nakładach. Zarazem oferuje autorom m.in. profesjonalne usługi wydawnicze, konwersję na ebooka, promocję oraz dostęp do dystrybucji w 2500 księgarniach.
. Borowiak mówi, że oprócz czasu zainwestował w druk pierwszego nakładu książki mniej niż 1000 złotych. Redakcję zrobiła mu żona polonistka, a okładkę znajomy grafik. Gdy księgarze i czytelnicy wykupili pierwszy nakład, zaczął zlecać dodruki. Inni wydawcy komentują, że hit trafił się Borowiakowi jak ślepej kurze ziarno. Bo z tytułem dotyczącym emerytury wstrzelił się akurat w samo epicentrum zadymy związanej z przejęciem składek zgromadzonych w OFE przez ZUS.
O czym pisze? – O życiu – odpowiada naukowiec. W 1997 roku został wykładowcą na radomskim uniwersytecie. Wykładał m.in. finanse osobiste, przedmiot, który właściwie sam wymyślił. W tym czasie, żeby związać koniec z końcem, na drugim etacie szkolił inżynierów z obsługi programu projektowego AutoCAD. – W ten sposób można zaharować się w kilka lat. Chciałem zwolnić, dlatego przeczytałem 200 książek związanych z rozwojem osobistym oraz poradników jak zapanować nad domowymi finansami – opowiada Borowiak.
Nocny pisarz
Wykłady były połączeniem teorii znanych guru od wolności finansowej m.in.Roberta Kiyosakiego i Briana Tracy oraz własnych, prywatnych doświadczeń. Opowiadał jak trudno powstrzymać się od zakupu telewizora i samochodu na raty, kiedy sąsiedzi właśnie obkupują się nowymi produktami. Jak przygotowywać budżet domowy i dyscyplinować wydatki. Borowiak relacjonował studentom jak sprzedał niedokończony dom, kiedy okazało się, że aby sfinalizować inwestycję musiałby zadłużyć się po uszy. Nie szasta też pieniędzmi na samochód, bo kredyt ratalny to "złe długi". Za to podpierając się kredytem, kupuje mieszkania na wynajem. Kiedy spłaci zobowiązania, mieszkania będą jego aktywem generującym stałe dochody. Pisze o tym także na blogu.
Jak opowiada, zdarzało mu się wstawać w nocy o 3 nad ranem, zapalać lampkę i siadać do komputera żeby popisać. Podobnych trudności przy wydaniu pierwszej książki doświadcza wielu debiutantów. Niełatwo jest przekonać wydawcę, by zainwestował w nieznanego autora. Co nie znaczy, że wydawcy zawsze mają dobrą intuicję. Tak było choćby w przypadku znanej dziś na całym świecie pisarki JK Rowling. Zanim sprzedała 450 mln książek o Harrym Potterze, kilkunastu wydawców nie wróżyło jej sukcesu. Na szczęście często się zdarza, że książki, które odrzucili redaktorzy w wydawnictwie, pokochali czytelnicy.
Bardzo fajna książka, dzięki której odzyskuję panowanie nad swoimi finansami :) Mam nadzieję, że uda mi się wcielić w życie choć połowę tego, co proponuje autor! Myślę, że warto ją przeczytać, bo nie jest to kolejny poradnik, oparty na suchej teorii. Jest napisana bardzo przystępnym językiem, zawiera wiele przykładów z naszej codzienności i daje potężnego "kopniaka" do działania! Polecam!