
Stąd pomysł nowego rozwiązania, w którym twórcy będę płacić składki, a dodatkowo do ich emerytur dorzuci się budżet państwa. Ten ostatni postulat budzi największe kontrowersje, bo jest to rozwiązanie rodem z minionej epoki, kiedy państwo wypłacało emerytury bez względu na odłożony kapitał przez ubezpieczonego.
Wybitni twórcy i tak mają zapewnione emerytury. Przykro mi to mówić, ale znając środowisko i ogólnie naszą mentalność, to wiele osób udawałoby artystę, żeby otrzymać pieniądze. Tak samo jak teraz osoby zdrowe wyłudzają renty.
Nie tylko artyści pracują obecnie na umowie o dzieło, od której nie są odprowadzane żadne składki, a jedynie podatek. Takich osób jest w Polsce ponad 1,3 mln, a wśród nich przedstawiciele steki zawodów. Według Ogólnopolskich Badań Wynagrodzeń prowadzonych przez firmę doradczą "Sedlak & Sedlak", gdzie zestawiono najlepiej i najgorzej opłacane branże, osoby pracujące w kulturze i sztuce znalazły się na najniższym miejscu w tabeli z przeciętnymi zarobkami 3 000 zł brutto miesięcznie.
Artysta to taki specyficzny zawód, w którym człowiek im starszy tym lepszy. Jest bardziej dojrzały i ma lepszy warsztat. Ponieważ nikt nas nie wspiera, to ludzie przestają to robić.
Bonda argumentuje, że pomoc państwa dla artystów jest konieczna nie tylko w tym zakresie. – Kto by nie chciał mieć takiej emerytury? – pyta retorycznie. Zaznacza jednak, że to dobre rozwiązanie dla tych twórców, którzy nie zarabiają kokosów. Według niej problem leży gdzie indziej. – Kto jest artystą? Ja według oficjalnym kryterium nie jestem, bo nie tworzę sztuki wyższej – wyjaśnia. Pisarka podkreśla, że samo wydawanie i publikowanie nie czyni z człowieka artysty.
Ten zawód podlega krytycznej ocenie, więc zapewnienie poczucia bezpieczeństwa przez emeryturę ułatwiłoby pracę. Niełatwo się tworzy w warunkach kiedy dzwoni dostawca prądu i mówi, że go odcina.
Kolejny oryginalny pomysł Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej to podatek od sztuki w miejscu publicznym. – Ktoś kupuje obraz do swojej knajpy? Restauracja przynosi zysk? Pani Kasia uważa, że powinna od tego płacić podatek na fundusz emerytalny wszystkich, którzy czują się artystami. Nawet jeżeli sami nic nie namalowali – ironizuje felietonista Tomasz Wróblewski w tygodniku "DoRzeczy". – Taki podatek to skandal. Wówczas nikt nie będzie wieszał obrazów, a własnoręcznie zrobione plakaty. O wiele lepsze byłoby ubezpieczenie dla artystów albo ulgi podatkowe – zaznacza Bonda. Kofta z kolei dziwi się jak można płacić dwa razy za to samo. – Jeśli już zapłacono VAT przy kupnie obrazu, to po co płacić drugi raz?
Właśnie otrzymałam korespondencję z ZUS, która olśniewa hipotezą wysokości mojej przyszłej EMERYTURY... To 34 złote i 87 groszy miesięcznie!!! Budujące, doprawdy... No to sobie zaszalejemy na stare lata, kochani Przyjaciele Artyści