
Nie trzeba być wyrafinowanym złodziejem, aby mieć dostęp do cudzej karty kredytowej i konta bankowego. Wystarczy trafić w internecie na śmiałków, którzy z uśmiechem na twarzy robią sobie zdjęcia z nową kartą (często z obu stron). Dzięki temu każdy może z niej skorzystać. Specjaliści podkreślają, że tak rażące naruszenie ochrony danych osobistych przekreśla szanse na odzyskanie utraconych w ten sposób pieniędzy.
Serwis Niebezpiecznik.pl informował niedawno o pomysłowości jednego z użytkowników Allegro, który do zdjęć przy aukcjach dołączał swoją kartę kredytową. Niestety upublicznił jej rewers, na który znajduje się kod CVV (numer weryfikujący kartę). Nie ma większego problemu z odczytaniem numeru karty i jej daty ważności. Choć znajdują się one z przodu plastiku, to są wygrawerowane i widoczne z obu stron. Mając te dane, można bez problemu używać tej karty np. do zakupów w internecie czy rezerwacji.
Michał Zwoliński z PKO BP wyjaśnia, że każde zgłoszenie o utraconych pieniądzach z konta jest przez bank rozpatrywane indywidualnie, ale w takich jednoznacznych przypadkach ciężko liczyć, że bank zapłaci za ludzką głupotę.
Łamanie podstawowych procedur bezpieczeństwa powoduje, że reklamacja jest odrzucona. Jeśli ktoś posłuży się danymi upublicznionymi w internecie, a klient złoży reklamację, to jest duża szansa, ze bank nie zwróci utraconych pieniędzy. Skrajne łamanie zasad bezpieczeństwa jest niestety dopraszaniem się o przykre konsekwencje.
