Afrykę Zachodnią trawi epidemia Eboli - jednej z najgroźniejszych chorób zakaźnych na Ziemi. W Gwinei, Sierra Leone, Liberii i Nigerii odnotowano ponad 1200 zachorowań, z czego ponad połowa okazała się już śmiertelna. Czy Ebola z Afryki rozprzestrzeni się na inne kontynenty?
Obecna epidemia Eboli jest najbardziej zabójcza w historii i nikt nie potrafi nad nią zapanować. Wirus rozprzestrzenia się po wiejskich i miejskich obszarach Afryki Zachodniej zbierając swoje śmiertelne żniwo.
Do tej pory ogniska zarazy znajdowały się na ograniczonym terenie. Gwinea, Sierra Leone i Liberia graniczą ze sobą. Teraz sytuacja się zmieniła, ponieważ w Lagos, największym mieście Nigerii, zmarł pacjent, u którego stwierdzono Ebolę.
Ebola w Lagos
Patrick Sawyer był obywatelem Stanów Zjednoczonych, lecz pochodził z Liberii. Był współpracownikiem liberyjskiego resortu finansów i właśnie wybierał się do swojej rodziny, która mieszka w Massachusetts. W Lagos miał przesiąść się na samolot do USA, lecz nie zdążył. Powaliła go, a później zabiła Ebola. To pierwszy od dawna przypadek, w którym Ebola została "zawleczona" z ogniska zarazy do innego kraju.
Co prawda to dopiero pierwszy taki zgon, lecz sprawa robi się poważna, jeżeli weźmie się pod uwagę, że Patrick Sawyer miał kontakt z ponad setką pasażerów samolotu z Liberii i 35 osobami z nigeryjskiej służby zdrowia. Co więcej, Lagos to największe i najgęściej zaludnione miasto w Afryce. W nigeryjskiej metropolii mieszka ponad 21 mln ludzi, a codziennie przewijają się przez nie kolejne tysiące turystów i biznesmenów. To ważny ośrodek transportowy i biznesowy.
Na te czynniki nakłada się jeszcze niezbyt sprawna reakcja służba sanitarnych. Do tej pory Ebola zbierała swoje żniwo raczej w Afryce Środkowej i nie docierała nad atlantyckie wybrzeże kontynentu.
Ze względu na brak doświadczeń z tą chorobą, zachodnioafrykańskie służby medyczne nie do końca wiedzą jak reagować. Jeśli dodamy do tego fakt, że mieszkańcy tamtego regionu świata sporo się przemieszczają, mamy wyjaśnienie, dlaczego jest to najbardziej zabójcza epidemia Eboli w historii.
Ludzie boją się lekarzy
O skali nieprzygotowania może świadczyć też to, że Ebolą zarażają się sami lekarze. Co więcej, co najmniej dwóch znanych medyków już zmarło. Pierwszy z nich to Umar Khan, główny lekarz walczący z Ebolą w Sierra Leone. Rząd tego kraju już ogłosił go bohaterem narodowym. Drugi to Amerykanin Samuel Brisbane, który był jednym z największych ekspertów od walki z tą chorobą w Liberii. Łącznie na Ebolę zmarło już 50 pracowników służby zdrowia w trzech krajach.
Ebola wywołuje dwojakie zagrożenie dla lekarzy. Pierwsze jest oczywiste – istnieje prawdopodobieństwo, że zarażą się chorobą od swoich pacjentów. Drugie natomiast dotyczy ludzkiego strachu.
Mieszkańcy mniejszych miasteczek i wiosek w Gwinei boją się lekarzy. Twierdzą, że po przyjeździe medyków do wioski, okazuje się, że ktoś właśnie zachorował na Ebolę. Afrykańczycy są przekonani, że to lekarze roznoszą chorobę. Jest oczywiście dokładnie odwrotnie – lekarze jadą do wiosek, w których pojawiły się zachorowania.
Młodzi mężczyźni z gwinejskich wiosek tworzą nawet specjalne straże, które mają bronić ich najbliższych przed lekarzami. Są uzbrojeni głównie w maczety i starą, zdezelowaną broń. – Nie chcemy żadnych gości. Nie chcemy żadnych kontaktów – mówi "New York Timesowi" 17-latek ze wsi Kolo Bengou.
Objawy zabójczej choroby
Nic dziwnego, że Afrykańczycy boją się Eboli. Śmiertelność tej choroby jest bardzo duża. Szacuje się, że umiera na nią od 60 do 90 proc. chorych, co czyni Ebolę groźniejszą od SARS czy malarii.
Objawy tej choroby łatwo pomylić z innymi infekcjami, np. grypą. Wszystko zaczyna się od silnych bólów głowy, brzucha i gorączki. W późniejszym stadium dochodzi biegunka oraz torsje. W ostatniej fazie pacjenci zaczynają doznawać krwotoków. Krwawią głównie z nosa, uszu, jamy ustnej, odbytu oraz oczu. Dlatego też Ebola jest nazywana gorączką krwotoczną.
Niestety, Ebola nie reaguje na żadne leki ani nie ma na nią specjalnej szczepionki. Można leczyć jedynie jej objawy takie jak gorączka czy biegunka. Jest bardzo niebezpieczna, ponieważ wirus łatwo radzi sobie z naszym układem odpornościowym atakując i zabijając białe krwinki. Naukowcy jeszcze nie wiedzą dlaczego tak się dzieje.
Jak można zarazić się Ebolą?
Ebola to wirus pochodzenia zwierzęcego. Przenoszą go głównie nietoperze. Do zarażenia dochodzi, jeżeli ktoś zje niedogotowane lub niedosmażone mięso nietoperza czy innego zwierzęcia będącego nosicielem. Zarazić można się także poprzez kontakt ze zwierzęcą krwią. Od zarażenia do wybuchu epidemii mija zazwyczaj kilka miesięcy.
Ludziom stosunkowo trudno jest zarazić się Ebolą, ponieważ nie przenosi się ona drogą kropelkową jak grypa czy SARS (jest jednak dużo groźniejsza). Zachorować można przez kontakt z wydzielinami zarażonego.
Ebola rzadko rozprzestrzenia się poza pierwsze ogniska - chorzy są zbyt wycieńczeni, żeby podróżować i przez to narażać na kontakt z wirusem kolejne osoby. Tym razem jest jednak inaczej.
Ebola w Europie Strach przed Ebolą stał się globalnym zjawiskiem. W Hongkongu i w Birmingham w Wielkiej Brytanii zatrzymano na lotniskach oraz poddano kwarantannie pasażerów, którzy przylecieli z Afryki Zachodniej, ponieważ zaobserwowano u nich symptomy choroby szalejącej w Gwinei, Sierra Leone, Liberii i Nigerii.
W Hongkongu pod obserwację trafiła podróżna, u której stwierdzono silne bóle głowy, gorączkę i bóle brzucha. Kobieta przebywa teraz w szpitalu i lekarze sprawdzają, czy to nie Ebola. W Birmingham do szpitala trafił natomiast pasażer, który przyleciał z Nigerii i czuł się tak jakby miał gorączkę. Brytyjskie władze już ogłosiły, że zorganizują specjalne spotkanie kryzysowe, na którym zostaną ustalone zasady przeciwdziałania przedostania się Eboli na Wyspy Brytyjskie.
Czy Ebola może dotrzeć do Polski? Oczywiście tak, ale wybuch epidemii raczej nam nie grozi. Jak zauważa prof. Andrzej Zieliński z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, były konsultant krajowy ds. epidemiologii, do Polski musiałyby trafić znaczne ilości nietoperzy-nosicieli wirusa, a polskie służby sanitarne musiałyby wyjątkowo źle wykonać swoje zadania.
– Uważam, że prawdopodobieństwo wystąpienia epidemii Eboli gdziekolwiek poza Afryką jest bardzo niskie – mówi naTemat prof. Zieliński. Nie oznacza to jednak, że nie może dojść do pojedynczych zachorowań, a nawet wypadków śmiertelnych.
Objawy zachorowania na Ebolę pojawiają się dopiero po kilku lub kilkunastu dniach po zarażeniu. Oznacza to, że jeżeli ktoś zarazi się w Afryce, to po powrocie nie zostanie od razu wyselekcjonowany na lotnisku i odizolowany. Choroba zazwyczaj ujawnia się w domu czy hotelu. Jeżeli interweniujący lekarz dowie się, że pacjent przyjechał z regionu objętego epidemią, natychmiast wszczyna alarm. Zarażony pacjent trafia do izolacji, a wszystkie osoby, które miały z nim kontakt zostają poddane kwarantannie.