Do wczoraj Polacy mogli wybierać między ZUS a OFE. Na pozostanie w Otwartych Funduszach Emerytalnych zdecydowało się prawdopodobnie ok. 1,7 mln obywateli. Liczą na emeryturę z ZUS-u oraz pieniądze wypracowane przez prywatne towarzystwa emerytalne. Cała reszta opiera swoją przyszłość wyłącznie na świadczeniach od państwa. A może by tak wprowadzić jednolitą wysokość emerytury dla wszystkich obywateli?
Centrum im. Adama Smitha chce, aby każdy polski emeryt dostawał emeryturę w identycznej wysokości - 900 zł miesięcznie. Jeżeli ktoś chce mieć więcej, to może dobrowolnie oszczędzać na swoją emeryturę w prywatnych towarzystwach emerytalnych. Co ważne, wedle tego pomysłu od państwowych świadczeń nie pobieranoby podatku dochodowego, tak jak ma to miejsce teraz.
Idąc kanadyjskim tropem
Pomysł "emerytury obywatelskiej" – tak ją nazywa Centrum im. Adama Smitha – jest wzorowany na systemie emerytalnym, który działa w Kanadzie. Każdy Kanadyjczyk otrzymuje od państwa emeryturę w wysokości 13,5 proc. średniej krajowej (od razu zaznaczmy, że CAS dla Polski proponuje wyższy odsetek - ok. 22,5 proc.). Wiek emerytalny wynosi 65 lat, lecz każdy sam decyduje kiedy przechodzi na emeryturę.
Jeżeli wybierze się na nią wcześniej, otrzyma mniejsze świadczenie, jeżeli później to nieco wyższe. Emerytury są finansowane z jednego podatku emerytalnego. Oprócz "emerytury obywatelskiej" można też samodzielnie oszczędzać na godne życie na starość. Kanadyjski system emerytalny często jest wskazywany jako ten, który naprawdę działa.
W Polsce miałoby to wyglądać bardzo podobnie. System emerytalny miałby mieć trzy filary. Pierwszy to "emerytura obywatelska" w wysokości 900 zł miesięcznie dla każdego bez wyjątku. Drugi to coś na wzór naszych OFE. Każdy obywatel dostałby możliwość dobrowolnego zapisania się do prywatnego towarzystwa emerytalnego, które wypracowałoby dla niego dodatkowe przychody na czas emerytury. Trzeci natomiast to opcja indywidualnego oszczędzania na starość w ramach różnych projektów inwestycyjnych.
A wiek emerytalny? Tutaj pole do dyskusji pozostaje otwarte. - Wysokość wieku emerytalnego to za każdym razem decyzja polityczna. Natomiast nie od dziś wiadomo, że żyjemy coraz dłużej i w krajach skandynawskich już dyskutuje się o podniesieniu wieku emerytalnego do okolic 70 roku życia - mówi w rozmowie z naTemat Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha.
Świat bez ZUS i KRUS
Ekonomiści z Centrum im. Adama Smitha postulują przekształcenie ZUS w Urząd Emerytalny. Dzisiaj Zakład Ubezpieczeń Społecznych częściowo dubluje się z fiskusem, ponieważ pobiera składki emerytalne i zdrowotne, które de facto są podatkami. Natomiast system proponowany przez CAS zakłada, że nie musielibyśmy płacić żadnych specjalnych składek ani podatków, które finansowałyby nasze emerytury.
- System "emerytury obywatelskiej" jest systemem bezskładkowym. Świadczenia są całkowicie finansowane z rozowju gospodarczego - podkreśla Andrzej Sawdowski. Czytaj, budżetu państwa.
W systemie, który postuluje Centrum im. Adama Smitha nie byłoby KRUS ani żadnych innych przywilejów emerytalnych. Inaczej emerytura nie byłaby obywatelstwa. Ekonomiści podnoszą, że taki system byłby sprawiedliwy i nie dyskryminowałby kobiet, które w obecnym systemie mają często tzw. "okresy bezskładkowe" przebywając np. na urlopie wychowawczym.
Socjalizm w czystej formie
Komuś pachnie to socjalizmem? I słusznie. Jeden z czołowych liberalnych ekonomistów w Polsce i prezydent Centrum im. Adama Smitha, Robert Gwiazdowski otwarcie mówi, że to socjalizm w czystej formie. Ale skuteczny.
Czy da się przeżyć za 900 zł miesięcznie?
Pomysł emerytury obywatelskiej wydaje się bardzo kuszący. Może równo nie zawsze znaczy sprawiedliwie, lecz w tym wypadku ci, którzy czuliby, że zostali potraktowani niesprawiedliwie mieliby możliwość samodzielnego oszczędzania przy wsparciu wyspecjalizowanych instytucji. A minimum socjalne byłoby zapewnione każdemu przez zreformowany ZUS..
Pytanie tylko czy 900 zł to rozsądna propozycja? Artysta Rafał Betlejewski w ramach projektu "Pokolenie 1600" próbował przez miesiąc przeżyć w Warszawie za 1600 zł brutto, czyli 1436 zł netto. Właśnie za tyle pieniędzy, lub mniej, musi przeżyć ok. 2,5 mln polskich emerytów. Czy Betlejewskiemu udał się ten eksperyment? Nie.
– Nie ma żadnej możliwości przeżycia za takie pieniądze. Na pewno nie w Warszawie lub innym dużym mieście. Może jest to możliwe gdzieś na wsi, gdzie ktoś ma zaplecze w postaci rodziny i gospodarstwa rolnego - uważa artysta i performer. Od razu zaznacza jednak, że nie jest przeciwnikiem "emerytury obywatelskiej". Wręcz przeciwnie, popiera ten pomysł. Uważa jednak, że 900 zł to stanowczo za mało, żeby przeżyć w kraju gdzie emeryci muszą płacić 600 zł czynszu za 50-metrowe mieszkanie, a oprócz tego wykupić leki i coś jeść.
Czy polskie państwo stać na to, żeby wypłacać jego obywatelom prawie połowę średniego wynagrodzenia w postaci świadczenia emerytalnego? Można się tylko domyślać, że resort finansów nie byłby zachwycony.
To, że ludzie się sami nie ubezpieczą, jest poważnym argumentem za tym, żeby państwo wypłacało ludziom starszym zasiłki emerytalne. Ale nie jest to wcale argument za tym, żeby te zasiłki miały różną wysokość. Twierdzenie, że skoro płacimy różne składki, to powinniśmy otrzymywać różne emerytury, bo w różnym stopniu na nie „oszczędzamy” jest bałamutne z dwóch powodów.
Po pierwsze, podatki też płacimy w różnej wysokości, a mamy do czynienia z takimi samymi sądami i policją – bez względu na to, kto ile zapłacił. Po drugie, „składka na ubezpieczenie zdrowotne” też jest procentem wynagrodzenia. A przecież nikt o wyższych dochodach nie domaga się, żeby go leczyli lepsi lekarze. Co najwyżej leczy się prywatnie.Czytaj więcej
źródło: blog.smith.org.pl
Rafał Betlejewski
Jeżeli bylibyśmy w stanie ustalić jako społeczeństwo emeryturę obywatelską na poziomie 2,5 tys. złotych miesięcznie to mielibyśmy w Polsce dużą grupę dość zadowolonych i radzących sobie ludzi w podeszłym wieku, który stanowiliby potężne koło zamachowe gospodarki jako konsumenci.
Teraz to grupa, która doświadcza przemocy ekonomicznej i nie ma możliwości manewru, ponieważ z różnych względów jest przywiązana do swojego mieszkania, jest wykluczona cyfrowo i nie jest wystarczająco sprawna fizycznie, żeby poprawić swój byt. Myśli nie o konsumpcji, a o przeżyciu.