
Mariusz Szczygieł o książce Aleksandry Gumowskiej
Podejrzewam, że Kapuściński podskoczyłby z zachwytu. Zawsze marzył o podróży śladami Malinowskiego, miał ją w planach. Potem nie pozwoliły mu na nią siły. A ja liczyłem na to, że któryś z reporterów wykona jego plan w zastępstwie. Nie sądziłem, że będzie to kobieta, a do tego krucha Ola, którą znam od lat.
Po tym, jak internet zatrząsł się z oburzenia, że reporter taki wybitny, a tu taki seksistowski komentarz, Szczygieł napisał w „Dużym Formacie”: Okazałem się męską szowinistyczną świnią. Wyszło to na jaw, gdy zachwyciłem się koleżanką. Bo mi zaimponowała.
Blog turcjawsandalach.pl
Przepraszam bardzo, że co? Czemu dziwi się Mariusz Szczygieł - temu, że to kobieta, w dodatku "krucha", wybrała się na Trobriandy i swoje wrażenia opisała? A gdyby zamiast niej dokonał tego postawny mężczyzna, to książka miałaby inne znaczenie czy wartość? Słowo "krucha" kojarzy mi się niezbyt sympatycznie ze "słabą płcią" (...) Wydawało mi się, że mamy już XXI wiek, a nie początki XIX, i walka o równouprawnienie kobiet jest już dawno rozstrzygnięta. Najwyraźniej grubo się myliłam.
Reporter Szczygieł odpisał tak: "Mam wrażenie, że Pani przesadza. Ja się nie dziwę, że Ola tam pojechała, ja ją podziwiam. Gdyby Pani ją poznała, a przede wszystkim zobaczyła, też by ją Pani podziwiała. Może to i niepoprawne wspominać o wyglądzie kobiety. Ale ja nic na to nie poradzę: znam Olę od dziennikarskiego dziecka (jej dziecka). Mam do niej opiekuńczy stosunek, kiedyś byłem jej szefem, jest dla mnie jak córka. I naprawdę mi imponuje. Gdyby była wysokim, dobrze zbudowanym facetem nie zaimponowałaby mi tą podróżą i w ogóle bym na wygląd tego faceta nie zwrócił uwagi. Wielu tam chciało jechać, nawet dwa razy dwie grupy reporterów się wybierały - i nie osiągnęły celu. Przede wszystkim nie zebrały pieniędzy. Oli się to udało, pojechała tam sama."
Idźmy dalej. Jakiś czas temu reporterka Iza Michalewicz opublikowała zbiór reportaży "Życie to za mało. Notatki o stracie i poszukiwaniu nadziei". Mariusz Szczygieł napisał wówczas, że mało zna reporterów, którzy "mają tak emocjonalne podejście do tematów". Gdyby odczytać te słowa jako genderowy slogan, można by się czepić - pisze tak, że od razu wiadomo, że chodzi o kobietę. Rozhisteryzowaną babę. Emocjonalną. Fu. A to przecież komplement.