Pobicie, włamanie do meczetu, groźby ataku siekierą – taki obrót przybrał ostatnio trwający od miesięcy konflikt wśród polskich muzułmanów. Głównym bohaterem jest Hani Hraish – odwołany imam ze świątyni w Gdańsku, który odmawia podporządkowania się decyzjom Muzułmańskiego Związku Religijnego. – Wciąż uważa się za imama nie tylko gdańskiego, ale i polskiego. Może niedługo ogłosi się emirem – mówi rzecznik MZR Musa Czachorowski.
1 sierpnia konflikty personalne wśród muzułmańskich decydentów przekroczyły granice dobrego smaku. Tak przynajmniej twierdzą wyznawcy islamu komentujący krążące po internecie nagranie z kamery zainstalowanej przy gdańskim meczecie. Widać na nim, jak Hani Hraish, były imam, którego odwołano ze stanowiska w marcu tego roku, bije i kopie Marcina Mucharskiego, sekretarza gdańskiej gminy muzułmańskiej.
Brat pobił brata
Film do sieci wrzucili stronnicy tego drugiego. Jak twierdzą, po to, by pokazać, jakim człowiekiem jest Hraish. „Chorzy psychicznie nie mogą spełniać żadnej religijnej ani innej funkcji” – napisał na Facebooku Selim Chazbijewicz, były przewodniczący gminy wyznaniowej w Gdańsku.
Wersja Hraisha jest taka – Mucharski przyszedł i zażądał oddania kluczy do meczetu. Mówił, że on i jego zwolennicy nie mają prawa przebywać w świątyni. „Nie usatysfakcjonowany moją odpowiedzią próbował wyrwać mi z ręki klucze, przez co wybuchła szamotanina, w efekcie której odepchnąłem go energicznie. Przyjechała policja. Po wysłuchaniu stron wezwała do pogodzenia i odjechała, nikt nie był pobity, nie wymagał pomocy medycznej” – pisze były imam.
Czy tak było naprawdę? – Najwyraźniej Hraish okazał się nie tylko chuliganem, ale i kłamcą, film to potwierdza. Może rozmawiali o kluczach, może o czymś innym. Nie jest sposobem bicie i kopanie. Widać, że Hraish goni Mucharskiego przez kilkanaście metrów. A przecież ten przyszedł do niego jako reprezentant zarządu gminy wyznaniowej. Z tego, co słyszałem, Mucharski udał się do szpitala, by uzyskać świadectwo obdukcji. Sądzę, że zgłosi na policję napaść – odpowiada Musa Czachorowski, rzecznik Muzułmańskiego Związku Religijnego.
Kto ma klucze do meczetu
Wyjaśnia też szerszy kontekst tego wydarzenia. Zaczęło się od tego, że w ubiegłym miesiącu, kiedy rozpoczął się Ramadan, święty miesiąc muzułmanów, gdański meczet został zamknięty z powodu konieczności przeprowadzenia remontu. Na bramie wywieszono stosowną informację, wskazano też inne miejsce modlitwy. – Ale Hraish, który mimo odwołania wciąż uważa się za imama, nie posłuchał. Przyprowadził swoich zwolenników i włamali się do środka. Ściągnęli nawet bramę z zawiasów, przyjechała policja – mówi Czachorowski.
Stąd właśnie wizyta Mucharskiego, awantura o klucze i agresja byłego imama (twierdzi, że miał pozwolenie na piątkowe modlitwy w świątyni). Współwyznawcy oskarżają go zresztą nie tylko o pobicie. „Hani Hraish odgrażał się, że zaatakuje siekierą drugiego członka zarządu gminy wyznaniowej Al Raszyda Milkamanowicza” – napisał Selim Chazbijewicz.
– Ludzie się go boją. Terroryzował i straszył staruszków pochodzenia tatarskiego. Szarpał i wyrzucał z meczetu. Może któregoś dnia rzeczywiście chwyci za siekierę – dodaje Czachorowski.
Walka o władzę
Tło tego całego zamieszania jest jeszcze bardziej skomplikowane. To głębokie podziały w Muzułmańskim Związku Religijnym. Hraish jest wrogiem Tomasza Miśkiewicza, muftiego MZR w Polsce. W marcu podczas kongresu związku Hraisha usunięto z Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej, a więc formalnie przestał być imamem. Tyle że tej decyzji nie uznaje, bo nie uznaje też Miśkiewicza jako szefa MZR. Dlaczego?
W 2012 roku na kongresie w Białymstoku delegaci zdecydowali o rozdziale funkcji przewodniczącego MZR i muftiego. Do tej pory obie funkcje sprawował Miśkiewicz, a wtedy na przewodniczącego powołano Tomasza Aleksandrowicza. Dotychczasowy mufti zakwestionował tę zmianę, bo, co potwierdza Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, w świetle przepisów o działalności MZR w RP funkcja muftiego jest dożywotnia, a mufti musi być jednocześnie przewodniczącym związku. W konsekwencji Aleksandrowicz się wycofał, a Miśkiewicz został. Hraish i inni zadeklarowali jednak, że według nich obowiązujące są pierwsze ustalenia kongresu.
Mają też własną interpretację przyczyn konfliktu. Były imam twierdzi, że pada ofiarą nagonki i rasizmu – jest Arabem. Niestety nie znalazł czasu, by szerzej opowiedzieć o tym naTemat.
Eskalacja i procesy
Co dalej? Jak Muzułmański Związek Religijny rozwiąże sprawę rewolty Hraisha? – Sytuacja jest ciężka i doszło do eskalacji. Hani Hraish podnosi akcenty rasistowskie, stara się rozbudzić antagonizm między różnymi grupami muzułmańskimi, przeciwstawia Arabów i konwertytów społeczności tatarskiej. Jako jedyny muzułmanin w Polsce publicznie obrzucił obelgami swoich współbraci w wierze – mówi rzecznik MZR.
– Zarząd gdańskiej gminy wyznaniowej powinien założyć sprawę o włamanie się do meczetu. Co do innych kroków, to za wcześnie, by o tym mówić. Coś trzeba zrobić, bo Hraish wciąż posługuje się tytułem imama. To jawna rebelia – podkreśla.