Nie wiadomo jakich słów użyć, bo chyba każdemu powinna szczęka opaść... Kapitan Francesco Schettino, ten sam który w panice doprowadził do tragedii „Costa Concordii" niedawno wygłosił wykład na uniwersytecie i radził studentom jak radzić podczas sytuacji kryzysowych z paniką.
Na jesieni ma się rozpocząć proces kapitana Schettino. Były dowódca zatopionej jednostki "Costa Concordia" ma odpowiedzieć za spowodowanie katastrofy morskiej. Na jego niekorzyść przemawia fakt, że jako jeden z pierwszych w panice uciekł z okrętu, nie troszcząc się o losy pasażerów, których życie naraził.
Jednak na rzymskiej uczelni La Sapienza ktoś chyba postanowił zadrwić z tragedii, która zakończyła się śmiercią 32 osób zapraszając Francesco Schettino, by na wykładzie opowiedział o tym, jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych.
Włoch, który jako jeden z pierwszych znalazł się na brzegu wyspy Giglio podczas wykładu przedstawił grafikę 3D przekonującą, że jego wiedza pozwoliła uniknąć jeszcze większej katastrofy. – Mam spore doświadczenie. Zostałem tu zaproszony, bo jestem ekspertem. Pokazałem wszystkim, jak dowodzić tłumem w sytuacjach kryzysowych – mówił bez cienia zażenowania dziennikarzom włoskiej „La Nazione".
– Pamiętacie atak na WTC. Tam ludzie skakali z okien, by ratować swoje życia. U mnie tak nie było. Dlaczego? Bo świetnie zarządzałem sytuacją kryzysową – podkreślał Schetinno. Nic więc dziwnego, że odpowiedzialny za organizację wykładu Vincenzo Mastronardi twierdzi teraz, że... wcale nie zapraszał niesławnego kapitana na uczelnię. Rektor i dziekani La Sapienzy także odcięli się od tego wydarzenia.
Jednak kapitan, który spowodował wypadek w którym zginęło wiele osób wystąpił i swój wykład wygłosił, co nie spodobało się rodzinom ofiar „Costy Concordii” oraz grupie centro-prawicowych senatorów. Politycy powiedzieli, że wystąpienie Schettino „urąga pamięci ofiar i wizerunkowi Włoch na świecie”. Swoje ubolewanie na temat wystąpienia kapitana wyraził także prowadzący śledztwo w sprawie katastrofy „Costa Concordia” prokurator Francesco Verusio.