
Reklama.
Barbie z kosmosu
Wielu znanych ludzi doczekało się własnych Barbie i Kenów, ale co jeśli Barbie i Ken doczekali się własnych ludzi? Gdy świat obiegła wieść o Lukyanovej, ludzie przedzierali oczy ze zdumienia i zastanawiali się, czy Ruth Handler nie przewraca się w grobie. Tymczasem Valeria zaczęła robić sławę w internecie i tworzyć własną legendę. Wygląda jak modelka przerobiona w Photoshopie - mały nosek, wielkie oczy, kształtne usta i zaburzone proporcje. Z tą różnicą jednak, że na żywo jest taka sama jak na zdjęciach. Jak doprowadziła własne ciało do wyglądu niczym kultowy produkt firmy Matell? Soczewkami, makijażem, sportem i operacjami - chociaż sama przyznaje się jedynie do implantów piersi. Ciężko jednak uwierzyć w to, że niesamowicie wąska talia i plastikowa twarz są naturalne. Ale w sumie takie kwestie schodzą na drugi plan, bo nie o naturalność tu chodzi, a zamierzony efekt.
Wielu znanych ludzi doczekało się własnych Barbie i Kenów, ale co jeśli Barbie i Ken doczekali się własnych ludzi? Gdy świat obiegła wieść o Lukyanovej, ludzie przedzierali oczy ze zdumienia i zastanawiali się, czy Ruth Handler nie przewraca się w grobie. Tymczasem Valeria zaczęła robić sławę w internecie i tworzyć własną legendę. Wygląda jak modelka przerobiona w Photoshopie - mały nosek, wielkie oczy, kształtne usta i zaburzone proporcje. Z tą różnicą jednak, że na żywo jest taka sama jak na zdjęciach. Jak doprowadziła własne ciało do wyglądu niczym kultowy produkt firmy Matell? Soczewkami, makijażem, sportem i operacjami - chociaż sama przyznaje się jedynie do implantów piersi. Ciężko jednak uwierzyć w to, że niesamowicie wąska talia i plastikowa twarz są naturalne. Ale w sumie takie kwestie schodzą na drugi plan, bo nie o naturalność tu chodzi, a zamierzony efekt.
Valeria jako dziecko miała ogromną kolekcję lalek, lecz to nie ich wygląd, tylko głównie duchowość ją fascynowała. Skończyła architekturę i jest pedagogiem w szkole Out-of-body, w której - według jej opowieści - pokazuje uczniom, "jak opuścić swoje ciało fizyczne i podróżować w ciele duchowym". O jej życiu, fascynacjach i wyglądzie Vice nakręcił w 2013 roku film dokumentalny "Space Barbie".
Zapewne nie była pierwszą osobą, która pragnęła upodobnić się do lalki, jednak jedyną, która naprawdę zrobiła chyba wszystko i osiągnęła upragniony cel. Ale Lukyanova nie chciała być nazywana Barbie, tylko Amatue i twierdzi, że to imię się jej przyśniło.
-Globalne matryce piękna mają nawet w kulturze masowej swoje imiona: Barbie i Ken. U wielu osób powstaje więc silna motywacja, by doprowadzić swój wygląd jak najbliżej ideału, a chirurgia plastyczna pozwala na coraz więcej. Im ktoś częściej bezrefleksyjnie podłącza się do "matrixa" kultury masowej operującej obrazkami pięknych ludzi, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie chciał zbliżyć się do wąskiego i coraz bardziej uniwersalnego wzorca piękna - twierdzi Rafał Jaros, psycholog społeczny, dyrektor Instytutu Nauk Społeczno-Ekonomicznych i nie widzi w jej zachowaniu nic nadzwyczajnego.
Come on Barbie, let's go party!
Jak w historii stworzonej przez Mattel Barbie miała swego Kena Carsona, przystojnego narzeczonego, tak w prawdziwym świecie Lukyanovej partnera szukano również. Ale nie takiego zwykłego śmiertelnika, to musiał być ktoś, kto by do niej pasował. I znaleziono - Justina Jedlicę. Trzydziestoparoletni przedsiębiorca już jako nastolatek poprawiał swój wygląd i do tej pory przeszedł już ponad setkę operacji plastycznych.
Jak w historii stworzonej przez Mattel Barbie miała swego Kena Carsona, przystojnego narzeczonego, tak w prawdziwym świecie Lukyanovej partnera szukano również. Ale nie takiego zwykłego śmiertelnika, to musiał być ktoś, kto by do niej pasował. I znaleziono - Justina Jedlicę. Trzydziestoparoletni przedsiębiorca już jako nastolatek poprawiał swój wygląd i do tej pory przeszedł już ponad setkę operacji plastycznych.
Wygląda jak żywa rzeźba z silikonu. Zrobił kilka korekt nosa, implanty pośladków, pleców czy łydek, wypełnił policzki czy powiększył usta. Jedlica wychodzi z założenia, że im dziwniejsza operacja, tym lepiej. Dlaczego idealnego ciała nie chciał osiągnąć sportem, jak to - rzekomo - zrobiła Valeria? Przyznaje, że ćwiczenia nie są dla niego ekscytujące i dodaje, że zwyczajnie "nie wyglądają ładnie". Jest uzależniony od operacji i nie ma zamiaru przestać. Inspiruje go styl życia bogatych i sławnych, toteż korzysta do woli z zabiegów i nie odmawia sobie kosmetyków.
-Każdy człowiek ma swój ideał piękna w odniesieniu do kobiet i mężczyzn. Kształtuje się on w wyniku patrzenia na osoby, które nas otaczają. Paradoksalnie najładniejsze wydają nam się twarze i sylwetki, które są przeciętne, typowe. Lubimy oczy nie za duże, nie za małe, najlepiej jakby jeszcze miały przeciętny rozstaw. Podobnie jest z wielkością nosa, brody itd. Tak było przed 100 laty, tak jest i dziś - komentuje Jaros -Jednak współcześnie żyjemy w erze globalizacji, popkultury, Internetu i środków masowego przekazu. Media lubią pokazywać pięknych ludzi, bo to wzbudza u odbiorców pozytywne reakcje, widzowie chętniej siedzą przed telewizorami, czytelnicy kupują gazety, internauci klikają w linki. Z kolei częste i bezrefleksyjne oglądanie medialnego piękna wpływa na posiadany przez ludzi wzorzec idealnego mężczyzny i idealnej kobiety. Współcześni ludzie mają te wzorce bardziej podobne do siebie niż nasi przodkowie sprzed kilku pokoleń. - dodaje.
Ken i Barbie nie odjechali jednak plastikowym kabrioletem ku zachodzącemu słońcu, gdyż nie przypadli sobie do gustu. Valeria dla Justina okazała się "zbyt sztuczna".
"Uwielbiam zachowywać się jak lalka"
Ale Lukyanova i Jedlica to nie jedyne przypadki ekstremalnego upodabniania się do lalek. Parę dni temu media opowiadały o kolejnej osobie. Tym razem jest to brazylijski model, Celso Santebanes, który spokojnie może konkurować z resztą. Mężczyzna wydał ponad 50 tysięcy dolarów na poprawę swego wyglądu - nosa, klatki piersiowej, podbródka i szczęki, i wygląda jak idealny chłopak Barbie. Sam zresztą umieścił na swoim Facebooku wpis: "Ludzki Ken szuka swojej Barbie. Kto chce być moją dziewczyną?". Model jest zadowolony ze swego nowego wyglądu i przyznaje, że uwielbia zachowywać się jak lalka i przypominać swoją ulubioną zabawkę.
Ale Lukyanova i Jedlica to nie jedyne przypadki ekstremalnego upodabniania się do lalek. Parę dni temu media opowiadały o kolejnej osobie. Tym razem jest to brazylijski model, Celso Santebanes, który spokojnie może konkurować z resztą. Mężczyzna wydał ponad 50 tysięcy dolarów na poprawę swego wyglądu - nosa, klatki piersiowej, podbródka i szczęki, i wygląda jak idealny chłopak Barbie. Sam zresztą umieścił na swoim Facebooku wpis: "Ludzki Ken szuka swojej Barbie. Kto chce być moją dziewczyną?". Model jest zadowolony ze swego nowego wyglądu i przyznaje, że uwielbia zachowywać się jak lalka i przypominać swoją ulubioną zabawkę.
-Czy jest to dobre zjawisko? Oczywiście nie. Bo jeśli ludzie masowo zaczęliby poddawać się operacjom plastycznym, to nie tylko na ekranach telewizorów i komputerów, ale również na ulicach widzielibyśmy w większości piękne osoby. Wtedy presja na poddawanie się operacjom plastycznym byłaby ogromna. Myślę jednak, że w najbliższej przyszłości nam to nie grozi i nawet jeśli skala zjawiska chirurgicznego korygowania swojej urody jest obecnie coraz większa, to w pewnym momencie ludzie się opamiętają i nigdy nie stanie się to normą - wyjaśnia psycholog.
Mimo wszystko, można się jednak spodziewać, że kolejne osoby będą decydowały się na takie kroki. Wciąż jednak trudno sobie uświadomić: po co?