Władimir Żyrinowski od 20 lat głosi kontrowersyjne hasła. Jednak dzięki nim cały czas zasiada w rosyjskiej Dumie
Władimir Żyrinowski od 20 lat głosi kontrowersyjne hasła. Jednak dzięki nim cały czas zasiada w rosyjskiej Dumie Fot: zrzut z ekranu Youtube.com/OurFreeNation
Reklama.
Teraz okazuje się, że Polska zostanie zmieciona z powierzchni ziemi, bo Władimir Putin wywoła trzecią wojnę światową. Zdaniem Żyrinowskiego, prezydent Rosji już podjął taką decyzję. Jednak kim on w ogóle jest, by głosić takie sądy? Może i jest wiceprzewodniczącym Dumy Państwowej, ale nie piastuje żadnego stanowiska związanego z realną władzą, a jego partia nie jest koalicjantem ugrupowania Putina.
Zanim Żyrinowski zaistniał na scenie politycznej zrobił zawrotną karierę w Armii Czerwonej, a służbę zakończył w stopniu pułkownika. Następnie został prawnikiem i działał najpierw w różnych komitetach ludowych, by potem przejść do domu wydawniczego Mir, który zajmował się publikacją wszystkich ważniejszych prac rosyjskich naukowców. Przyszła w końcu Pierestrojka i zmiany w systemie politycznym: Żyrinowski uznał, że nadeszła pora, by zaistnieć w polityce.
Początki
W 1990 roku wraz z Władimirem Bogaczewem założył pierwszą oficjalną partię opozycyjną w kraju – Partię Liberalno-Demokratyczną. Istnieją przesłanki wskazujące na to, że to ugrupowanie było wspólnym projektem KGB i partii komunistycznej. Pisał o tym w swoich wspomnieniach były agent KGB Aleksander Jakowlew. Według jego informacji, LDPR miał powstać jako sztuczna opozycja wobec komunistów, która miałaby dyskredytować inne powstające partie opozycyjne.
Żyrinowski po raz pierwszy „zaistniał” na scenie politycznej w 1991 roku kiedy zajął trzecie miejsce w wyborach na prezydenta kraju. Jednym z jego haseł wyborczych była darmowa wódka dla każdego. W tym samym roku, już po wyborach, swoim zachowaniem potwierdził, że jego partia jest opozycyjną wyłącznie z nazwy. Jako jeden z nielicznych wyraził swoje poparcie dla próby puczu komunistów mającego na celu obalenie Michaiła Gorbaczowa.
Ultranacjonalizm
Żyrinowskiego od pozostałych polityków różnił jednak nacjonalistyczno-militarny radykalizm. Dlatego nie należy się dziwić, że Zachód zaczął się go obawiać, kiedy w 1993 roku jego ugrupowanie zdobyło około 23 procent głosów wyborców. Uznano to za sygnał, że relacje z Rosją mogą się zdecydowanie pogorszyć. Warto odnotować jednak, że spora liczba wyborców zagłosowała na niego w geście sprzeciwu wobec obecnych władz.
Głównym motorem napędowym Żyrinowskiego była i jest kontrowersja. Polityk zawsze mówił to, czego inni politycy, a nawet i obywatele boją się powiedzieć. Dlatego też niektórzy podejrzewają, że jego rolą w polityce jest pełnienie funkcji barometru zachowań. Parę lat temu "Reuters" pisał o tym, że polityk wygłasza populistyczne hasła po to, by Kreml mógł sprawdzić nastroje swoich obywateli i zagranicznych polityków. Dlatego wielu zagranicznych obserwatorów cały czas traktuje populistę jako marionetkę w rękach władz, który tańczy tak, jak oni mu powiedzą.
Żyrinowski przez wiele lat słynął z antysemickich haseł. Wielokrotnie nazywał Izrael sztucznym państwem, które należy zniszczyć. Zmienił swój światopogląd, kiedy dowiedział się, że jego ojciec, bez którego się wychował, sam był Żydem. Obecnie Żyrinowski, który nosi nazwisko po matce, mówi, że państwo Izrael musi istnieć. Jednak trzeba zaznaczyć, że głównym powodem tego stanowiska nie był swoisty „powrót do korzeni” polityka, a fakt, że obecnie w tym państwie mieszka ponad milion rosyjskich Żydów.
Na populistycznych hasłach Żyrinowski się nie kończy. I tu można zwrócić uwagę na małą analogię do Korwin-Mikkego, bo w końcu obaj panowie nie stronią od przemocy. Choć tak naprawdę polski polityk mógłby nazwać Rosjanina mistrzem, patrząc na to co ten wyprawia na swojej scenie politycznej.
Lubi bić i wygrażać
Rosjanin po raz pierwszy pokazał swoją „ciemną stronę” podczas debaty telewizyjnej w 1995 roku. Żyrynowskiemu nie podobało się to, co mówił jego oponent Boris Nemcow, więc próbował nim potrząsnąć. Na szczęście między panami był stół oraz prezenter, więc nie doszło do brutalnych scen. Owo wystąpienie należy potraktować jako pierwsze użycie przemocy w jego karierze. A tych było sporo.
O skandalach Żyrinowskiego można by pisać i całe książki. W końcu jeden goni za drugim. Nie ma miesiąca, w którym polityk nie zrobiłby czegoś co nie oburzyłoby którejś z grup. Bo w końcu poza hasłami i bójkami zdarzają mu się takie wystąpienia, które nawet u największych populistów nie znajdują wyrozumiałości. Taką sytuacją była chociażby nawoływanie swoich pracowników, by zgwałcili ciężarną dziennikarkę Russia Today, która zadawała mu niewygodne pytanie.
Znamy także jego wizję państwa idealnego. Z licznych przemówień Żyrinowskiego wynika, że kraje sowieckie ponownie staną się jednością, ale będą zamieszkane wyłącznie przez Rosjan, bo mniejszości narodowe same siebie zamordują. Oprócz tego Rosja miałaby zdobyć Afganistan i Bliski Wschód, by Rosjanie nie musieli wyjeżdżać na wakacje do ciepłych krajów. Natomiast przy granicy z Polską, w Krajach Bałtyckich miałyby powstać tereny, gdzie Rosja składowałaby swoje ścieki nuklearne.
Z jednej strony można napisać, że słów Żyrinowskiego nie należy traktować poważnie, bo wygłasza je populistyczny polityk. Z drugiej może warto oceniać go przez pryzmat tego, że jest papierkiem lakmusowym Kremla. Od reakcji na słowa Żyrinowskiego Putin i inni bez podjęcia własnego ryzyka dowiedzą się na jak dużo mogą sobie pozwolić w danych sprawach. Czy tak samo jest w kwestii III wojny światowej? Poczekajmy na reakcję Rosjan na słowa Żyrinowskiego.