Myśliwi nie muszą się badać. Co roku z ich ręki ginie kilka osób
Myśliwi nie muszą się badać. Co roku z ich ręki ginie kilka osób Fot. Agnieszka Morcinek/Agencja Gazeta
Reklama.
Według przepisów Polskiego Związku Łowieckiego, myśliwy po zejściu z ambony powinien wyjąć naboje z magazynku. Często tego nie robi i dochodzi do tragedii. Takiej jak pod Łęczycą, gdzie broń sama wystrzeliła myśliwemu i trafiła auta stojące 300 metrów dalej. Kula trafiła w bagażnik, zabiła pasażera na tylnym siedzeniu i raniła drugiego, siedzącego z przodu – przypomina "Gazeta Wyborcza".
– Są zasady dotyczące bezpieczeństwa, do których myśliwy musi się stosować. Nie ma od nich odstępstwa – wyjaśnia Marek Matysek, rzecznik prasowy PZŁ. – W regulaminie polowań jest nawet zapisane, jak używać broni, jak poruszać się w terenie – dodaje. Podkreśla jednak, że "każdy myśliwy powinien sam sprawdzać stan swojego zdrowia i sprawności fizycznej".
Myśliwym może zostać każdy, kto ukończył 18 lat. Pozwolenie na broń uzyskuje od policji po przejściu badań psychologicznych i lekarskich. Następnie trzeba zapisać się do koła łowieckiego, w którym przechodzi się staż trwający nawet do trzech lat. Później są kilkumiesięczne kursy zakończone egzaminem teoretycznym i sprawdzeniem umiejętności strzeleckich. Ale na tym koniec, myśliwi nie muszą poddawać się okresowym badaniom, choć przez lata ich stan zdrowia może pogorszyć się w porównaniu z tym, kiedy uzyskiwali pozwolenie.