...się pomodlisz, bo jedno nie wyklucza drugiego. Badania pokazują, że coraz mniej młodych pielgrzymuje do Częstochowy. Tymczasem wspomnienia tych, którzy chodzili na pielgrzymki, równie dobrze pasowałyby do opisu przeżyć z "Przystanku Woodstock". Wiele osób właśnie na pielgrzymkach próbowało "pierwszy raz" tego, co zakazane. A czy nie lepiej w takim miejscu niż gdzie indziej?
Większość osób, które chodzą na pielgrzymki ani myśli o tym, aby w tym czasie imprezować, czy podrywać dziewczyny. W końcu prawdziwym celem pielgrzymek jest modlitwa i wyciszenie. Być może nigdy nawet nie dostrzegli tego, co dla wielu osób jednym z nieodłącznych elementów pieszych wypraw do Częstochowy. Nie znaczy to jednak, że ta część - choć jest zapewne w mniejszości - nie istnieje. I na niej skupię się w tym tekście.
Gdy zacząłem rozmawiać z osobami, które chodziły przez lata na pielgrzymki, pomyślałem że otworzyłem puszkę pandory. Krąży wiele legend na temat tego, co dzieje się nocą w namiotach i czym raczą się młodzi pielgrzymi. Internauci dzielą się na forach tym, co widzieli. I jak każda legenda ma coś wspólnego z prawdą, tak tym razem to prawda została owiana legendą.
Pokusa pielgrzymki...
– Ja na tych kilku pielgrzymkach miałam trzech chłopaków, piłam wódkę z arbuza, a mój brat stracił cnotę na jednej z nich – wystrzeliła moja pierwsza rozmówczyni Aneta, której sentymentalny uśmiech na dźwięk słowa "pielgrzymka" mówił więcej, niż chciała. Jej zdaniem, pielgrzymka to przygoda która uzależnia i masz ochotę pójść znowu i znowu... – Panuje tam taka atmosfera, że po prostu czujesz się dobrze wśród tych ludzi – mówi Aneta.
Oficjalnie w trakcie każdej pielgrzymki obowiązuje regulamin, który ma zapobiegać wszelkim wybrykom uczestników. Alkohol i palenie są oczywiście zakazane, a cisza nocna zaczyna się już o 22.00. Nie wolno kąpać się w otwartych zbiornikach wodnych, a czasem nawet... jeść lodów. Ale wiadomo, że na pielgrzymkę idą różne osoby, które zabierają na nią również swoje słabości. Za złamanie regulaminu mogą zostać wyrzucone z pielgrzymki, a organizatorzy mają prawo zawiadomić policję.
Błażej Strzelczyk, dziennikarz "Tygodnika Powszechnego" trzykrotnie uczestniczył w pielgrzymce na Jasną Górę. – Za każdym razem patrzyłem na nią raczej przez pryzmat kleryka a nie zwykłego pątnika, więc to trochę inna perspektywa – mówi. Zaznacza jednak, że wbrew legendom o pielgrzymkach, on nie widział osób pijących alkohol. – Taka jest specyfika w ogóle pielgrzymki i wiary, że odradza się picie z prostego powodu. Alkohol daje szczęście tylko na chwilę. Pijesz w nocy, jest fajne, ale rano masz kaca i musisz dochodzić do siebie – zauważa mój rozmówca.
"Ciemna strona pielgrzymki"
Mimo zakazów, życie na pielgrzymce tętni całą dobę. Ludzie potrafią nie spać całą noc, a później wiele godzin maszerować przed siebie, nawet 40 kilometrów dziennie. – Jak ktoś jest wyluzowany, nie zmienia się nagle na pielgrzymce. Nie jest tak, że cały czas wyłącznie człowiek się modli. Poznałam tam przyjaciół, których mam do dzisiaj. Oczywiście że są też kradzieże i wszystko to, co uznamy za "ciemną stronę" pielgrzymki. Ale to, że kogoś poznajesz, idziesz na spacer i całujesz się z nim sprawia, że lepiej ci się idzie - motylki w brzuszku pomagają – słyszę od młodej i wierzącej dziewczyny.
Jak mówi moja rozmówczyni, wielu młodych ludzi szuka na pielgrzymce nie tylko Boga, ale też odpowiedzi na dręczące ich pytania. Wędrówka sprzyja temu, aby odpowiedzieć sobie na pytanie, dokąd zmierzamy i czy ta droga jest słuszna. – Na pielgrzymkę idą nie tylko księża, ale też początkujący klerycy, którzy szukają sensu swojego życia. Czeka tam na nich tyle bodźców, tyle dziewczyn, które są nimi zafascynowane - sama taka byłam - że to naprawdę ciężka próba – mówi 23-latka, która trzykrotnie szła do Częstochowy.
Moi rozmówcy zgodnie twierdzą, że trudno o lepsze miejsce na poznanie kogoś fajnego niż pielgrzymka. Setki kilometrów wspólnego marszu to doskonała okazja, aby nie tylko "zagaić", ale i w razie potrzeby pomóc czy wspólnie się pomodlić. – Wszyscy się śmieją, że typowy podryw na pielgrzymce to zapytanie "jak się idzie". No ale co masz robisz, idziesz i rozmawiasz – słyszę od Zosi, której rodzice przyznali wprost, że została poczęta na pielgrzymce. A po wspólnym marszu są romantyczne wieczory, którym towarzyszą spacery...
Jak mówi, tam są "naprawdę fajni chłopcy". – Przystojni, hip-hopowcy, którzy naprawdę mi się spodobali. Idą, a gdy przyjdzie czas modlitwy, nagle wyciągają różaniec. Wtedy myślisz sobie, "wow" - idealny chłopak. Fajny, przystojny, a do tego jeszcze wierzący. Tam widzisz rzeczy, których na co dzień możesz w kimś nie dostrzec, bo nie ma do tego okazji – mówi Zosia.
Również Błażej Strzelczyk nie wyklucza, że niektórzy na pielgrzymkach łączą się w pary. – Bo generalnie rzecz ujmując katoliczki i katolicy są z natury bardzo ładnymi ludźmi – stwierdza mój rozmówca. – Znam wielu gości, którzy szli na pielgrzymkę, nie tylko po to, żeby dość do Częstochowy, ale też, żeby spotkać żonę – zauważa publicysta.
Czy zatem "czarna legenda" pielgrzymek do Częstochowy jest prawdą? Częściowo na pewno tak, ale raczej nie wydaje się być taka czarna, jak ją malują. Bo o ile jak w każdym środowisku zdarzają się wybryki, tak w tym wypadku nie wydają się być one niczym groźnym. A jeśli pomagają w budowaniu klimatu wśród pielgrzymów, znaczy jedynie, że pielgrzymka ma jeszcze więcej sensu, niż tylko ten modlitewny.
Reklama.
Błażej Strzelczyk
W Pielgrzymce i wierze chodzi o to, żeby iść równomiernie w stronę Boga. W piciu to jest sinusoida. Zatem alkoholu nie widziałem, ale imprezy pielgrzymkowe mają inną jakość. Siedzieliśmy więc czasem długo w namiotach, jedząc konserwy i dobrze się bawiąc.
Aneta
Są młodzi, przystojni i zaradni. Jest coś takiego, że sam habit do nich przyciąga. Może to działa podobnie jak mundur?