W państwach Bliskiego Wschodu wciąż jest symbolem zepsucia i perwersji. A na Zachodzie posiadanie własnego sobowtóra od Mattela to wyznacznik prestiżu. Swoje własne Barbie zaczynają mieć nie tylko gwiazdy, jak Lady Gaga, Rihanna, czy Angelina Jolie. Już w kwietniu na Amazonie będzie można kupić lalki książęcej pary Wielkiej Brytanii – księcia Williama i księżnej Catherine.
Mattel docenił starania panny młodej, która w ten dzień robiła wszystko, by wyglądać naprawdę olśniewająco i zadbał o każdy szczegół jej stylizacji. Dlatego lalka będzie ubrana w idealnie oddającą oryginał od Alexandra McQueena suknię, a na jej palcu będzie błyszczał zaręczynowy pierścionek. Producent spróbował przypodobać się także księciu Williamowi. Oprócz tego, że z precyzją odtworzył mundur, przywiązał dużą wagę do jego głowy. Fryzura plastikowej kopii jest uzupełniona o kilka dodatkowych pukli włosów, których w rzeczywistości brakuje niespełna trzydziestoletniemu następcy tronu.
Barbie muzą Vermeera
Zaprezentowana na wystawie zabawek w Nowym Jorku w 1959 roku lalka Barbie jest niewątpliwym symbolem popkultury. Mimo że dla większości jest uosobieniem kiczu, jej stylizacją często zajmowały się prawdziwe autorytety, jak Oscar de la Renta, czy Zac Posen. Nosiła suknie ślubne nie gorsze od tej, którą miała na sobie księżna Catherine - projektowali dla niej Vera Wang i Carolina Herrera. Barbie związała się też na chwilę ze sztuką wysoką. Francuska artystka Jocelyne Grivaud próbowała wpłynąć na to, w jaki sposób postrzegamy lalkę. Dlatego w jej pracach przybiera ona postać Mona Lisy z obrazu Leonarda da Vinci, innym razem jest alabastrową Wenus z Milo. Uśmiecha się nieśmiało jak dziewczyna z perłą z obrazu Vermeera, by za chwilę epatować nagością jak Olimpia z dzieła Maneta.
"To, delikatnie mówiąc, obciach "
Czy próby ułagodzenia wizerunku kontrowersyjnej zabawki wystarczą, by do jej produkcji wykorzystywać wizerunki przedstawicieli rodziny królewskiej?
- Wykorzystanie wizerunku księżnej Catherine i księcia Williama do produkcji lalek Barbie to, delikatnie mówiąc, "obciach". Oczywiście, w dzisiejszych czasach wszystko staje się elementem popkultury, ale w tym przypadku ktoś przesadził. To nie znaczy, że rodzina królewska nie produkowała lalek, które były ich podobiznami. Takie działanie w żaden sposób nie narusza też etykiety i protokołu dyplomatycznego. Myślę, że za taką decyzją książęcej pary stoją grube pieniądze, które zaproponował im Mattel. Jednak na miejscu tak młodych ludzi porządnie zastanowiłbym się, czy nie istnieje lepszy sposób na promowanie swojego wizerunku - mówi Ryszard Żółtaniecki, specjalista ds. protokołu dyplomatycznego Collegium Civitas.
Księciem się pobawisz, z królową zapalisz
Za to, że rodzina królewska w Wielkiej Brytanii zaczęła kolaborować z popkulturą, odpowiedzialna jest tak naprawdę Elżbieta II. To ona jako pierwsza dopuściła media tak blisko Pałacu Buckingham. Zaczęła od koronacji w czerwcu 1953 roku. Nie posłuchała wtedy Winstona Churchilla i zdecydowała na transmitowanie ceremonii na żywo w telewizji. Co więcej, poświęciła się dla ludu niczym prawdziwa gwiazda. Pozwoliła pomalować swoje usta na niebiesko, by na ekranie telewizyjnym wyglądały na czerwone. W 1969 roku wpuściła kamery do pałacu Buckingham. Tak powstał dokument "Corgi i Beth" BBC, w którym miliony widów mogły m.in. zobaczyć, jak królowa wkłada palec do sosu przygotowanego przez księcia Walii. Co prawda monarchini nie doczekała się jeszcze swojego sobowtóra marki Mattel, ale jej wizerunek jest stale wykorzystywany w popkulturze. Zwłaszcza ostatnio, kiedy wielkimi krokami zbliżają się obchody diamentowej rocznicy jej panowania. Królowa pojawia się więc na breloczkach, kubkach, czy popielniczkach. Trudno jednak powiedzieć, że to odpowiednie miejsce dla najcenniejszej głowy na wyspach. Zwłaszcza, że jest wtedy warta kilka funtów.
Jedno jest pewne - kontrowersyjne lalki na pewno nie zgorszą dzieci. Odstraszą nie tyle swoim wyglądem, co ceną - będą kosztować aż 99 funtów. Każdy maluch wolałby na pewno całe pudło gadżetów o tej samej wartości, niż dwie sztuki lalek. Nawet jeśli mają na sobie replikę sukni ślubnej od McQueena i miniaturkę munduru brytyjskiego.